Zapowiadał się piękny dzień. Świeży wiaterek wlatywał Julicie do pokoju przez lekko uchylone okno.
Nagle zadzwonił budzik, który ustawiony dzień wcześniej był na godzinę 8:00. Julitka szybko otworzyła oczy i sięgając po telefon, przewróciła szklankę z sokiem pomidorowym, który stał już dobre 2 tygodnie obok jej łóżka.
-O nie, i co teraz?- poiedziała ze spokojem w głosie.
Kiedy zauważyła, że napój wylał jej się do plecaka stojącego pod szafką nocną machnęła ręką, ponieważ należała do tego groźniejszego typu dziewczyn, które mają na wszystko (tak jak same mówią) wyjebongo, a więc nie przejęła się zbytnio tą sytuacją i zaczęła przeglądać media społecznościowe.
W pewnym momencie dostała wiadomość od jej skrytego crusha (Maksa) w aplikacji messenger i od razu sprawdziła o jakiej była treści.
Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Chłopak napisał jej, czy byłaby chętna się spotkać. Przestraszona Julitka nie wiedziała co zrobić, więc szybko wyszła z konwersacji i przerzuciła osobnika płci męskiej do spamu.Wybiła godzina 15:00. Julita była już zebrana na spotkanie ze znajomymi, które miało się odbyć o 16:00, więc postanowiła, że nie będzie tracić czasu i już wyjedzie z domu.
Jadąc rowerem myślała o tym jaki Maks jest wspaniały. Zaczęła wyobrażać sobie ich dwojga w jesienny wieczór przy kominku, podczas którego, chłopak opowiadałby jej ciekawostki geograficzne, których nie była w stanie sobie wyobrazić. Wyobrażenia te, pobudzała muzyka, którą dziewczyna słuchała na głośniku, ponieważ nie lubi słuchawek dousznych. Akurat zaczęła lecieć jej ulubiona piosenka wybitnego artysty Friza, pod tytułem ''zygzak''.
Julitka za dużo sobie wyobraziła i straciła kontakt z rzeczywistością, przez co potrąciła przechodnia. Natomiast nie był to przypadkowy przechodzień, był to... MAKS.
YOU ARE READING
Szalona przygoda Julity
RandomHistoria zatrzymująca krew w żyłach o niesamowitym romansie i życiu człowieka płci damskiej o imieniu Julita.