Pierwszy tatuaż zawitał na jej ciele, gdy w wieku szesnastu lat uciekła z rodzinnego domu. Dwa ogromne skrzydła ozdobiły jej plecy. Były jednak porwane i zakrwawione tak, że to co miało symbolizować wolność i niezależność pokazywało też jak bardzo zniszczona była zaczynając żyć od nowa.Przez całe życie była gnębiona przez swoją przybraną matkę, z którą zostawił ją ojciec, lecz gdy kobieta przyprowadziła mężczyznę, aby zgwałcił dziewczynę, miarka się przebrała. Willow uciekła z przyczepy, w której mieszkały i pojechała do Chicago.
Od tamtego czasu na jej skórze systematycznie pojawiały się kolejne znaki i symbole, które zasłaniały jej blizny lub nowe rany. Jej skaleczenia nigdy się do końca nie goiły, ponieważ specjalnie upamiętniała je tuszem.
Była czysta jak łza, a stała się brudna jak diabeł.
Po raz kolejny przejrzała się w lustrze.
- No nie wiem- powtórzyła, kręcąc głową. Czarne oczy wpatrywały się w postać widoczną w lustrze.
- Wyglądasz diabelnie dobrze, duszko. - Starszy mężczyzna stojący trzy kroki za nią, wywrócił oczami. - Będzie zachwycony.
Dziewczyna przeczesała palcami włosy i przygładziła obcisłą sukienkę.
- Mówiłam ci na samym początku, żebyś nie brał dla mnie zadań, na które będzie trzeba ubrać się w ten sposób- warknęła cicho, pocierając blizny na prawym ramieniu, które zasłaniał tatuaż przedstawiający łańcuch, oplatający jej rękę jak ogromny wąż.
- Nie marudź, moja słodka- położył dłoń na jej ramieniu, a ona natychmiast ją strąciła. - Nie możesz wiecznie ukrywać tego ślicznego ciałka pod męskimi ubraniami. Masz dwadzieścia cztery lata. Czas stać się kobietą.
Dziewczyna skrzywiła się do swojego odbicia. Kreacja, którą miała na sobie przyprawiała ją o drgawki i mdłości. Czuła się w niej naga i bezbronna, a przecież przez tyle lat walczyła by było dokładnie odwrotnie. Materiał ją krępował i osłabiał. O wiele lepiej czuła się w swoich codziennych ciuchach- luźnych przewiewnych i nie zdradzających absolutnie nic na temat jej figury. Po prostu miała wtedy wrażenie, że jest bezpieczniejsza.
- Opanuj się, Damon- mruknęła chłodno. Widziała w lustrze jak mężczyzna stojący za nią z coraz większym zaintrygowaniem przygląda się częściom jej ciała, które nie powinny go interesować.
Jeszcze raz westchnęła, obciagnęła sukienkę i stwierdziła:
- Nigdzie w tym nie idę.
- Ależ duszko, przecież wiesz, że takie zlecenia nie spadają z nieba.
- Wykonuję twoje zlecenia od siedmiu lat. Wiele razy ci powtarzałam czego absolutnie nie wykonam, a mimo to teraz mnie w coś takiego wpakowałeś- mówiła cicho, nawet na niego nie zerkając. Po prostu beznamiętnie wpatrywała się w swoją postać w lustrze i podziwiała ostatnie dzieło jakie pojawiło się na jej szyi.
- Will, przecież dobrze wiesz, że nigdy nie wpakowałbym cię w coś co faktycznie mogłoby ci zagrozić- powiedział prawie błagalnie.
- Właśnie w tym problem. Wcale tego nie wiem, Damon. Więc napisz do swojego klienta i powiedz, że nie biorę zlecenia- z tymi słowami odwróciła się na pięcie, zrzuciła że stóp te cholerne buty, od których bolały ją stopy i schowała się za zasłoną, aby pozbyć się materiału, który opinał jej obrzydliwe ciało jak druga skóra.
Willow nigdy nie czuła się atrakcyjna. Nauczyła się nienawidzić siebie zanim umiała chodzić.
Nie była specjalnie szczupła, ale nie była też przesadnie okrągła. Na biodrach i udach miała rozstępy, które- jak zawsze mówiła jej macocha- były obrzydliwe. Dziewczyna miała celulit na nogach i mnóstwo blizn porozsiewanych po całym ciele. Bardziej wyraźne blizny i rozstępy z jednej strony zasłoniła tatuażami tak, że tylko ona widziała, że się tam znajdują, a ktoś obcy musiałby ją dotknąć, żeby dowiedzieć o ich istnieniu.
CZYTASZ
Traces Of Pain|| One Shots
ActionBędą się tu pojawiać One Shoty, bez bardziej rozbudowanej fabuły, napisane pod wpływem chwili. Jedne smutne, drugie nie. Zależy. Zapraszam, jeżeli macie ochotę na coś krótkiego. ©lironiia 2021/