🐾Rozdział 14🐾

2.4K 152 20
                                    

~ Derek ~

Po wspólnym śniadaniu, na które na szczęście zdążyliśmy, poszedłem sprawdzić czy wszystko dobrze u Stilesa.

Wiem, że może za bardzo się przejmuję, ale mój wilk strasznie mocno do niego ciągnie i czasami nie mogę go powstrzymać. Jest w tej omedze coś, przez co wariują mi wszystkie zmysły. Nie jestem jednak pewien co to może być.

Jego zapach jest cudowny, jednak już nie raz czułem podobne zapachy u innych omeg. To po prostu natura alfy, że niektórzy jej się podobają. Jednak Stiles.. pachnie jeszcze lepiej niż wszyscy inni. Jego zapach wyróżnia się wśród innych.

Może jest moim przeznaczonym?

To by było praktycznie niemożliwe, zważając na to, że był już oznaczony i miał szczeniaki. Alfy zazwyczaj nie chcą "używanej" omegi. Mi to oczywiście nie przeszkadza, ale zdziwił mnie po prostu fakt, że mój wilk nie czuje do niego odrazy. A wręcz przeciwnie..

Wszedłem do pokoju i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to rozłożona apteczka na łóżku i wzdrygnięcie omegi.

No tak..

Boi się mnie.

- Witaj Mała Omego. - uśmiechnąłem się szczerze i zamknąłem za sobą drzwi.

Stiles jedyne co zrobił to skulił się pod kołdrą i czekał na coś. Nie zrozumiałem o co mu chodzi. Podszedłem bliżej i zauważyłem, że cały się trzęsie, ale nie z zimna, tylko ze strachu. Było czuć wyraźny zapach jego emocji, więc łatwo było wywnioskować, że to właśnie strach.

- Jak się czujesz? - zapytałem, wiedząc, że nie uzyskam odpowiedzi. On natomiast nadal się kulił i trząsł.

Odsłoniłem kawałek kołdry i zauważyłem, że nie miał na sobie górnego ubrania. Uniosłem brwi i odsłoniłem więcej kołdry. Całe jego ciało było wychudzone, blade i marne. Blizny pokrywały praktycznie każdy skrawek skóry. Największa z nich znajdowała się na brzuchu w miejscu, gdzie zachodzi ciąża.

Omega trząsł się, a z jego zaciśniętych powiek leciały łzy. Nie wiedział co ze sobą zrobić. Nie mógł ruszać nogami, a rękoma chciał jakoś zakryć swój nagi kawałek ciała.

- Nie bój się.. Proszę.. Nic ci nie zrobię. Obiecuję. - zacząłem spokojnie i chciałem pogłaskać go po głowie, jednak szybko z tego zrezygnowałem.

Pewnie jeszcze bardziej się przestraszy.

Odsunąłem więc rękę i usiadłem obok na krześle. Nie wiedziałem za bardzo co mam w takiej sytuacji zrobić. Nie wiedziałem nic. Ani jego historii, ani tego co mu zrobili przez te kilka lat jak został Luną. Te wszystkie blizny nie są bardzo stare. Niektóre są jeszcze czerwone i zakrwawione.

- Oh.. Dzień dobry Alfo. - do pomieszczenia weszła beta. Jak dobrze pamiętam, Melissa.

- Witaj. Proszę, zwracaj się do mnie po imieniu. Żyjesz dłużej niż ja i to mi przysługuje szacunek względem ciebie. - powiedziałem spokojnie, na co się uśmiechnęła i podeszła do łóżka.

- Jego stan fizyczny nie jest za dobry. Jednak gorzej z psychicznym. - dodała z wyraźnym smutkiem i wyjęła z apteczki potrzebne rzeczy do opatrywania ran.

- Zauważyłem. - rzekłem i spojrzałem na omegę - Czy on boi się każdej alfy?

- Myślę, że po tym co go spotkało, to tak. - odpowiedziała i uśmiechnęła się pocieszająco - Właściwie wszystkie blizny i uszczerbki na zdrowiu psychicznym, zrobiły alfy. - dodała i wróciła do opatrunków.

Znów zebrała się we mnie złość. Jak można skrzywdzić tak młodą i niczemu winną istotę? Przecież on nie jest nawet pełnoletni! Nie rozumiem i myślę, że nigdy nie zrozumiem niektórych zachowań alf. Przecież według naszych zasad i praw oraz natury, alfy powinny opiekować się omegą, a nie doprowadzać do takiego stanu.

- Myślę, że minie dużo czasu zanim przyzwyczai się do ciebie. - powiedziała po chwili i zamknęła apteczkę - Spróbuj się przespać. - rzekła do Stilesa i pogłaskała go po głowie.

- Właśnie, a apropo spania, to czy on w ogóle śpi? - spytałem, ponieważ patrząc na to w jakim jest stanie, to sugeruję, że nie spał kilka dni.

- No z tym jest problem. Kiedy mieszkał u Oskara, to kazał mu podawać środki usypiające, aby w ogóle usnął. Przez to teraz sam nie może spać. - powiedziała smutnie, a ja znowu myślałem, że zajebie tego gnoja.

Co z tego, że go już raz zabiłem.

Wskrzeszę go i rozszarpię.

Kobieta złapała za apteczkę i pożegnała się ze mną oraz ze Stilesem, a następnie wyszła. Zostałem sam na sam z omegą, która cały czas się trzęsła. Nie wiem już czy ze strachu, czy z zimna, bo jego emocje są głęboko schowane.

Najwidoczniej nauczyli go jak opanowywać i dobrze kryć to co czuje. Jest to ciężkie, ponieważ nie zawsze udaje nam się powstrzymywać emocje. Często jest tak, że po prostu się wybucha. Czy to złością, smutkiem czy euforią. A Stiles w tym momencie był bez emocji.

Westchnąłem i złapałem za koszulkę, która leżała obok na łóżku. Jej zapach był zmieszany. W głównej mierze było czuć omegę, jednak dało się wyczuć jeszcze krew, spermę i inne alfy. Co do pierwszej rzeczy nie mam wątpliwości, bo jednak te blizny z niczego nie powstały, jednak do dwóch następnych..

- Mała Omego? - zacząłem i spojrzałem na młodszego - Opowiesz mi coś o sobie? - spytałem, dobrze wiedząc, że mogę nie uzyskać odpowiedzi.

Mijały minuty, ale dalej się nie odezwał. Siedzieliśmy w ciszy, lecz nie była ona krępująca. Mogłem dokładnie słyszeć bicie jego osłabionego serca, oraz powolne uspokajanie się oddechu.

- A.alfo... - po chwili usłyszałem słodki, cichy głosik.

- Tak? - zapytałem, starając się brzmieć normalnie.

- ..B.boję się.. - dodał i otworzył zamglone oczy.

Jego wzrok spoczął na mnie. Był taki.. nijaki. Bez emocji.. Słaby.. Patrzył, jednak chyba nie wiele rozumiał. Zobaczyłem w jego oczach niechęć, zmęczenie, smutek i strach. Może tego nie czułem po zapachu, jednak oczy mówią nam wszystko.

- Nie musisz się już bać. - zacząłem spokojnie i się uśmiechnąłem - Nikt cię już nie skrzywdzi. Obiecuję. - dodałem i wyciągnąłem powoli do niego rękę.

Ku mojemu zdziwieniu nie ruszał się. Tylko jego wzrok wskazywał na to, że coś było nie tak. Jednak nie poddałem się. Zbliżyłem dłoń do jego włosów i przejechałem palcami po kosmykach. Chłopak wzdrygnął się lekko, jednak nie odsunął.

Zacząłem głaskać go po głowie, równocześnie patrząc mu w oczy. W te jego zamglone i cierpiące oczy.

Po chwili usłyszałem lekkie i ciche mruczenie ze strony omegi. Uśmiechnąłem się na to szeroko. Stiles zaczął przytulać poduszkę i łasić się bardzo leciutko o moją dłoń. Było to tak urocze, że nawet mój moja wewnętrzna alfa się rozczuliła, co nie było takie łatwe.

- Alfo.. - powtórzył i wtulił się mocniej.

- Potrzebujesz czegoś? - spytałem na co pokiwał delikatnie głową - Czego? - dopytałem, jednak nie odpowiedział. Jedyne co powtarzał to "Alfo".

Spojrzałem na niego i przez chwilę się zastanawiając uznałem, że chce się do kogoś przytulić. Dłużej nie myśląc wstałem z miejsca i odsłoniłem kawałek kołdry po drugiej stronie łóżka. Położyłem się szybko obok niego i objąłem ramieniem, pozwalając się wtulić.

Omega bez żadnych oporów wtulił się we mnie jak w tamtą poduszkę i poczułem, jak zaciąga się moim zapachem. Uśmiechnąłem się radośnie, a mój wilk zaczął mruczeć i skakać z radości powtarzając tylko jedno. Moja Omega.

^^^^^^^^^^

Miejsce na dotychczasową opinię---->

(Przepraszam za błędy!)

Miłego czytania na Wattpadzie♡♡

My Alpha // [18+] (A/B/O)✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz