Zerwanie

89 10 15
                                    


Tik tak

Minęły minuty?

Tik Tak

A może godziny?

Tik tak

Słuchałam tykania zegara ciągle próbując pojąć co się stało. Dlaczego... Dlaczego oni musieli umrzeć? Dlaczego mojemu ojcu aż tak na tym zależało i... Co będzie jego kolejnym krokiem?

Tik tak


Usłyszałam stąpnięcie butów. Nie długo po tym na plecach poczułam ciepłą dłoń, mimo tego przeszedł mi przez nie zimny dreszcz. Mój ojciec. Dalej tu ze mną był i zapewne skrupulatnie obserwował moje zachowanie. "Wszystko będzie dobrze kochanie" powiedział czule zaczynając mnie głaskać. Odtrąciłam jego dłoń szybkim ruchem i usiadłam na podłodze. Moje oczy były doszczętnie szklane, nadal nie umiałam sobie nic wytłumaczyć. Wiedziałam jednak, że go nienawidzę. Zabrał miłość mojego życia. Zabrał czyjeść wielkie dzieła... Zabrał wszystko.

-Nie denerwuj się skarbie. Obiecuję, że jutro będziesz czuć się lepiej. - kontynuował swoje słodkie słówka. Przyglądałam się mu powstrzymując łzy. Wyciągnął z kieszeni chusteczkę i podszedł bliżej mnie. Znowu się odsunęłam. -Wiem, nie powinienem być taki bezpośredni przy tobie. Jednak jesteś już dorosła, musisz się przygotować na różne straty.

-Zabiłeś wszystkich... - wydusiłam z siebie w końcu. -Jesteś mordercą! Po co ci to wszystko było?! - Figun wstał i ponownie schował chustkę do kieszeni. Nie wyglądał na zadowolonego a nawet gorzej. Zawsze miał taką samą złowrogą minę jak któryś skrypt go zawodził. Zawsze mnie wypraszał potem z labolatorium i jedyne co słyszałam to krzyki. 

-Czyli nie chcesz współpracować... - powiedział zniżonym głosem odwracając się ode mnie. Wiedziałam, że mam poważne kłopoty i jeśli chcę wyjść cała muszę coś zrobić. -No dobrze, czyli nie zostawiasz mi wyboru niż bym- - rzuciłam w komputer z całej siły ośmiokątnym kamieniem EBL. -Co ty wyrabiasz?!

Kamień może i nie zbił monitora ale coś naklikał. Figun od razu do niego podbiegł a ja ile sił w nogach podbiegłam do okna i wyskoczyłam z niego. Trochę się poturbowałam ale nie miałam czasu myśleć o bólu. Musiałam uciekać. Najprędzej jak mogłam opuściłam seed, słyszałam jedynie jak ojciec za mną krzyczy. Najważniejsze dla mnie było by znaleźć się jak najdalej od niego. Szczerze mówiąc nie wiedziałam gdzie biegnę ani po co. Wiedziałam jedynie, że muszę. Nagle wpadłam do jakiegoś dołu. Byłam przekonana, że to miała być pułapka. Nie był on jednak bardzo głęboki i szybko zorientowałam się, że upadłam na martwego Białego Endermana. Biedaczysko było kolejnym eksperymentem ojca i mimo, że miał mieć "królewskie życie" skończył jak każde jego dzieło. Z wmuszonym zdaniem kończącym się śmiercią. W tym też momencie zrozumiałam, że nie wiem gdzie jestem oraz czego mam szukać. Z trudem wyszłam z dziury i rozejrzałam się dookoła. Wszędzie ciemny las. Zauważyłam przy drzewie drewnianą łopatę. Wzięłam ją ze sobą, zawsze jakieś uzbrojenie. Zdecydowałam się dalej iść przed siebie. Coraz bardziej doskwierał mi ból nogi. Nie ma jednak co się dziwić, zeskoczyłam z jakiś trzydziestu kratek. Podbierałam się znalezionym narzędziem. Bałam się co może mi pokazać las. Herobrine mówił w końcu o zakrwawionych trupach. Zgaduję, że Biały Enderman był jednym z nich. Może to właśnie oni wykopali mu tą dziurę? To by tłumaczyło łopatę. 

Wiem, że pewnie jesteś zagubiony czytelniku. Ja zresztą również. Nigdy nie prowadziłam żadnej historii. Nie znam nawet swojej matki. Wiem jedynie, że była bardzo ważna dla Figuna i może mieć coś wspólnego z jego złowrogą naturą. Kiedy byłam dzieckiem często mi powtarzał, że nie pozwoli bym poniosła jej los. Nigdy nie rozumiałam co miał na myśli. Bardziej mnie interesowało czemu woli komputery i sztuczne inteligencje od spędzenia ze mną czasu. Może i byłam jego ukochaną córeczką jednak od początków zajmowały się mną boty a nie on. Mówiąc o botach, miałam wrażenie, że dostrzegłam jakiegoś za drzewami. Nagle mignęło mi się światło. Od razu wytrąciłam się z myśli oraz bólu. Znowu zaczęłam uciekać najszybciej jak mogłam, skręcając nieco w bok z nadzieją, że zdezorientuję machinę. Kompletnie obolała i zmęczona siłą trzymałam swoje oczy otwarte. Momentalnie potknęłam się i upadłam na ziemię. Moje lądowanie jednak nie przypominało w dotyku trawy ani kamienia. Bardziej... Człowieka?

Binarne problemy  | Część 3 Serii Minecraft |Where stories live. Discover now