*Rozdział 1

40 3 0
                                    

Pamiętajcie, że jest to tylko fikcja literacka i AU. Ten fanfik nie ma na celu shipowania Domixa i Kacpra w irl.

Domix:
(domix to przezwisko jego prawidzwe imię to Dominik)
17lat, 190cm wzrostu,fobia społeczna, schludny i dobry uczeń, heterohromia (brązowe i zielone oko), jasna karnacja, brudny blond włosy

Kacper:
17lat, trochę powyżej 170 wzrostu, brązowe oczy jak i puszyste brązowe loki

______________________

Pov: Domix
Jego życie było monotonne. Rano wstawał, potem poranna toaleta, śniadanie, szkoła, lekcje dodatkowe, obiad, zadania domowe, nauka i od czasu, do czasu kolacja, spanie, i tak w kółko.

Wszystko idealnie ułożone i dopasowane tak by zapewnić mu jak najlepszą przyszłość. Wszystko tak cholernie nudne.

Zszedł powoli do kuchni stwierdzając, że to jest ten dzień gdy zje kolację, Nie robił tego często, bo zwykle nie miał czasu, ani chęci.

- Hej - mruknął, a widząc, że mają w domu gościa ukłonił się lekko z cichym "dzień dobry".

Cholera, był wieczór, jak nie noc. Jak można mówić "dzień dobry" na noc? Chciał sobie strzelić za to w czoło, ale pochamował się widząc, że mężczyźni na niego patrzą.

Szatyn siedzący na kanapie tuż obok jego opiekuna uśmiechnął się do niego życzliwie wracając do wcześniej prowadzonej rozmowy.

Znał mężczyznę. Nazywał się Filip. Często u nich był, ale Domix jakoś nie rozmawiał z nim za dużo. Chyba nie było okazji.

Podszedł do szafek otwierając je pokolei. Mimo mieszkania tu już od paru ładnych lat wciąż czasami nie pamiętał gdzie co leży. Miał przysłowiową pamięć złotej rybki.

Wyciągnął płatki z szafy i mleko z lodówki. Jedyne co zostało mu do zabrania to były naczynia, które były z kolei na suszarce, albo w zmywarce.

Wszytko było uporządkowane, tak jak Mateusz lubił. Perfekcjonalizm był jego dziwnym natręctwem które, mimo że czasami pewnie męczące, pomagało utrzymać dom w porządku. Domix sam starał się być przez to idealny. Idealnie wyprasowane ciuchy, idealnie dobierane słowa, idealne oceny, wszytko tak by być najlepszą i najbardziej zadowalającą wersją siebie.

Starał się być taki jak każdy. Dopasowany. Tak jak łyżeczki, które leżały jedna obok drugiej w jednej z ich szuflad.

Dawno dowiedział się, że bycie wyjątkowym nie ma sensu i nawet prawa bytu. Nikt nigdy nie był i nie będzie inny. Każdy był szary, bezbarwny, pozbawiony indywidualności. Wszytko zlewało się w szarą masę nudności i rozczarowania, a jedyne co mógł zrobić to się dostosować.

Choć Mateusz uważał inaczej. Uważał go za kogoś wyjątkowego, a może bardziej dziwnego. Nie był pewnien. Na pewno wyróżniał się wyglądem.

- Dzięki za gościnę Kupczewski. Widzimy się kiedyś - spojrzał w stronę salonu z którego wychodził szatyn, łapiąc z nim kontakt wzrokowy - Dobranoc Dominik.

- Dobranoc - odpowiedział nasypując płatków do miski rozsypując większość na blat. Westchnął załamany swoją niezdarnością i odkładając pudełko z płatkami na bok przetarł twarz swoimi prawie całymi białymi dłońmi.

Bielactwo nie za bardzo pomagało mu w dopasowaniu się do innych.

Jego skóra była praktycznie cała biała, włosy były jedynie koloru brudny blond który nazywał poprostu blondem.

Jedyne co było w stanie go dobić to lekka heterochromia, którą posiadał. Jedno Iśniące brązowe oko i drugie soczyście zielone. I, do diabła, ten jego nienaturalny wzrost. Wyglądał jak dziwadło.

Mateucz prychnął cicho patrząc na blat wchodząc do kuchni. ich dom nie byt duży, ale też nie mały.

Kuchniojadalnie i salon łączył przestronny korytarz, który prowadził z jednej strony na schody na góre gdzie były ich sypialnie i łazienka, a z drugiej do wyjścia na duże podwórko.

Urządzony był w jasnych barwach z czarnymi detalami ca dodawało mu estetyki.

- Rozsypałem - mruknął odciągając dłonie od twarzy pokrytej lekkimi piegami.

- Widzę - mężczyzna poklepał go po ramieniu pokazując głową by usiad przy stole. Zrobił to bez słowa

- Skoro tak rzadko jesz kolację, to przynajmniej rób to porządnie.

- Nie umiem gotować - przypomniał.

Kiedyś próbował, ale nie wychodziło mu to zbyt dobrze. Jedynie zrobił kilka jejcznic na kamerce na zdalnych ale nie zaliczał tego do gotowania a do popisywania sie.

Po zrobieniu dość nieudanego ciasta stwierdził, że gotowanie zostawi jednak Mateuszowi.

________________________

Cześć witam was w pierwszym rozdziale!

Może nie wszystkie szczegóły co do wyglądu pasują ale pamietajmy że to nadal fikcja!

Słów: 660

Ten jedyny raz...~KacperxDomix[DxK]~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz