Nico rozwalił się na swojej skurzanej kanapie przed telewizorem po dniu w pracy. Chciał odpocząć. Kilkoro klientów dało mu popalić, a wrzeszczące bahory przyprawiały go o ból głowy. Chyba wziął cztery tabletki przeciwbólowe... Nie bardzo się tym przejął, bo i tak w pracy Percy przezywał go "narkomanem". Jak tylko widział te rozwydrzone gówniaki, dostawał silnej migreny. A długie i bezsensowne gadanie Annabeth o szkodliwości częstego zażywania leków jakoś go nie przekonywała.
Percy i Annabeth prowadzili małą naleśnikarnię, a że znali się za dzieciaka (bardziej, jak Nico był dzieciakiem), to po skończeniu liceum zaproponowali mu pracę u siebie. Nie miał lepszego pomysłu i sobie tak siedział z gburowatą miną za kasą od ponad roku. Percy czasami wytykał mu, że wyglądał jeszcze gorzej niż w szkole. "Czy ty się czasami uśmiechasz, stary?"
Cóż... Czasami, ale to w swoich własnych czterech ścianach, gdy w spokoju mógł otworzyć aplikację randkową na telefonie. Przeglądanie profili umięśnionych facetów przyprawiało go o ciarki i dziwną ekscytację. A jak ktoś się nim zainteresował i chciał jego zdjęcia?! Wtedy to już w ogóle jego serce biło jak szalone. Ostatnio trafił na ciekawego i niczego sobie Hiszpana o imieniu Juan. Gdy tylko widział nowe wiadomości, liczył na hot focie od chłopaka. Pisząc z nim i wymieniając się zdjęciami, czuł się jak nastolatek.
Usiadł normalnie na kanapie, odblokowując telefon. Włączył internet i zalała go fala powiadomień. Szybko przejechał wzrokiem po notyfikacjach z social mediów. Piper błagała go o wyjście w sobotę na szmaty do lumpa, więc szybko napisał jej odpowiedź, że jeśli znajdzie czas, to spoko. Jeszcze pousuwał natrętne przypominajki z gier.
Serce zabiło mu szybciej. Zacisnął mocno usta, aby się nie uśmiechać jak debil.
"Juan wysłał/a ci wiadomość."
- Jest! - wykrzyknął, trochę zbyt piskliwie. Odchąknął, starając się opanować. Mimo że był we własnym mieszkaniu, nadal czuł się głupkowato flirtując z gośćmi na tinderze.
Otworzył aplikację, przygryzając wargi. Miał nadzieję, że był aktywny. Po męczącym dniu chciał się odstresować, a Juan na bank by mu pomógł. Chociażby jakimś seksownym zdjęciem. Policzki lekko go zapiekły na tę myśl, ale nie mógł nic na to poradzić. Juan miał ciało młodego boga! Kliknął w ich konwersację i został zaatakowany zdjęciem Hiszpana. Chłopak bez koszulki, jedynie w spodniach roboczych, majstrował coś w aucie przy silniku. Zdjęcie ewidentnie było przycięte, ale niezbyt go to interesowało. Ważne, że miał idealny widok na jego mięśnie.
10:34 am
Juan: Przyjaciółka zrobiła mi zdjęcie z ukrycia, jaja.
Juan: Co myślisz, Mrau?Nico pamiętał, że był zdezorientowany, gdy Juan pisał w ten sposób na początku ich znajomości. No bo? Kto normalny śmieje się w internecie "jajaja"? A przezwisko, jakim już od początku raczył go Juan, wydawało mu się urocze.
5:16 pm
Mauro: A może by tak z bliska? 🙏🏼
Wysłał wiadomość i żeby nie czekać na odpowiedź jak debil, poszedł do łazienki wziąć szybki prysznic. Co jak co, ale bycie brudnym i przepoconym nie było przyjemne. Gdy wrócił do salonu czysty i pachnący płynem do kąpieli 3 w 1, akurat usłyszał dźwięk nowej wiadomości. Doskoczył do telefonu jak szalony.
5:35 pm
Juan: Hmmm... To da się zrobić. ;-)
Juan pisze...
CZYTASZ
fake account
FanfictionNico i Leo założyli tindera. Po co? Jak to po co? Aby poderwać jakichś byczków na swoje softy. Oczywiście nie chcąc trafić na kogoś znajomego, użyli zmyślonych imion, a w profilowych dodali zdjęcia bez twarzy. Los tak chciał, że w końcu spotkali się...