"-Małżenstwo?- wbiegłam przez drzwi do sali koronacyjnej.-Przykro mi Wasze Wysokości ale jesteśmy w 21 wieku i nie możecie planować mojego życia jakbym była jedną z waszych małych marionetek z poza tego pałacu!"
Obudziłam się. Nieważne jak drogi samochód kupiliby moi rodzice, żaden nie jest wygodny do spania w nim. Wyjrzałam przez okno, widok nie zmienił się za dużo poza tym, że teraz w oddali mogłam zobaczyć pasmo gór pokryte śniegiem. Sięgnęłam po pilot, aby wcisnąć guzik który obali ciemne okienko między mną a kokpitem kierowcy.
-Smith? Daleko jeszcze?
-Nie Wasza Wysokość, właśnie dojeżdżamy.
-Dziękuję.- uśmiechnęłam się do niego co odwzajemnił. Sięgnęłam po butelkę wody, odkręciłam ją i wzięłam kilka łyków, gdy nagle poczułam mocne szarpnięcie. Złapałam się fotela obok. Nasz samochód gwałtownie zatrzymał się. Spojrzałam w stronę Smith'a, który sięgnął po swoją marynarkę i szybko wysiadł z auta. Nie myśląc za dużo, także postanowiłam wysiąść. Pierwsze co zobaczyłam to dym unoszący się z maski naszego pojazdu. Potem trójkę mężczyzn. Jednym z nich był Smith, drugim mężczyzna wyglądający zadziwiająco podobnie do mojego ochroniarza, a trzecim młody chłopak. Na oko w moim wieku. Był blondynem. Uśmiechnął się do mnie, na co ja spojrzałam z powrotem na Smitha i jego bliźniaka.
-Wyjaśnisz mi co tu się dzieje?- spytałam oschle. Blondyn dalej nie spuszczał ze mnie wzroku, co zaczynało mnie irytować.
-Wasza Wysokość, proszę wybaczyć, nastąpiło małe nieporozumienie. Ci panowie uderzyli w nasz samochód, ale niestety nie chcą przyznać się do winy.- odparł mój ochroniarz.
-Słucham?!-krzyknął drugi kierowca i spojrzał się na mnie.- Nie wiem kim myślicie, że jesteście, ale nie mam czasu na wasze gierki. Masz w tej chwili wezwać kogoś żeby to naprawił.-wskazał na ich auto, które również nie było w dobrym stanie.
-Posłuchaj mnie teraz gnojku, nie wiesz z kim rozmawiasz więc lepiej...
-Spokojnie Smith.-przerwałam mu.- Mam świetny pomysł...-podeszłam bliżej ich samochodu, i oparłam się lekko o maskę, patrząc mu przy tym prosto w oczy. Wyciągnęłam paczkę papierosów i zapalniczkę. Włożyłam jednego z nich do ust i odpaliłam. Zaciągnęłam się, odchylając głowę do tyłu, wypuszczając dym.- Zawalczcie o to.- przeniosłam wzrok z obcego mężczyzny na Smith'a, wpatrując się w niego, dając mu do zrozumienia co ma zrobić.
Mój ochroniarz ściągnął marynarkę po czym zaczął rozpinać guziki swojej białej koszuli.
-Co on robi?- spytał młody blondyn, widocznie zaniepokojony.
-Chyba nie chcesz żeby zakrwawił tak drogą koszulę.- zaśmiałam się przenosząc wzrok na niego.
-Zaraz, zaraz, przecież nie będą się bić o to, kto ma rację!- krzyknął do mnie.
-Czemu nie?-uśmiechnęłam się do niego. Smith złapał drugiego mężczyznę i pociągnął go za sobą kawałek dalej. Wymierzył mu kilka ciosów w twarz, po czym rzucił nim o ziemię i zmierzył w stronę blondyna.
-Jego nie.- powiedziałam. Smith ubrał się i wyciągnął telefon, aby wykonać połączenie.
Zanim zdążyłam wypalić papierosa do końca, przyjechał drugi samochód. Rzuciłam odpadem o ziemię, po czym zmierzyłam do pojazdu.
-Włącz "Another One Bites The Dust".- gdy odjeżdżaliśmy uchyliłam lekko okno. Puściłam oczko do blondyna, na co on wystawił mi środkowy palec.

CZYTASZ
ROYALS
Romance"-Co robisz?- odezwałam się w końcu, próbując sięgnąć po urządzenie. -Zabieram co moje. -Wyglądasz na takiego, który zawsze bierze co chce.- spojrzałam mu w oczy lekko zirytowana, chcąc sprawdzić jego reakcję na moje słowa. Jednak on wyglądał jakby...