Rozdział I

3.8K 51 7
                                    

Obudziłam się w jednym, wielkim rozpierdolu. Byłam w jakimś obcym domu, ale po kilku sekundach zorientowałam się, że znajdowałam się u Greg'a Bounger'a.

W jednej chwili, przypomniało mi się to, co zdarzyło się wczorajszej nocy. Wokół mnie leżało pełno śpiących, zkacowanych nastolatków i nastolatek.

Ledwo podniosłam się z brudnej podłogi, łapiąc się przy tym za moją obolałą głowę, która napieprzała mnie w cholerę.

Kulałam.

Przez żaluzje docierały jasne promienie słońca, a zapach alkoholu wprowadzał mnie w znużenie.

Przejrzałam kilka szafek w kuchni mego kolegi, gdzie znalazłam aspiryne. Zarzyłam i spojrzałam na zegarek, który wyraźnie wskazywał godzinę 13:36.

Postanowiłam wezwać taksówkę i wrócić do mieszkania.

***
- Gdzie ty byłaś Mia?! - usłyszałam zdenerwowany głos przyjaciółki.

-Dobra, przestań. Głowa mnie boli. - zaczęłam i położyłam się na kanapę.

-Ty wiesz jak ja się martwiłam?! Wczoraj wyszłaś bez słowa. - ciągnęła Olivia - mogłaś przynajmniej napisać głupiego sms'a...

Zignorowałam ją. Miałam ją gdzieś. Wiedziałam, że Olivia martwiła się o mnie cholernie. Była jedną z tych osób, co strasznie panikują i przejmują się wszystkim, co możliwe, ale po wczorajszej kłótni, miałam na nią po prostu wyjebane.
Szybko poszłam do swojego pokoju, wzięłam ręcznik, ubrania na dzisiejszy dzień i weszłam do łazienki.

Umyłam się, umyłam włosy,  umyłam zęby. Zrobiłam lekki makijaż, wysuszyłam swoje długie, ciemne włosy, które od zaraz ukladały się w lekkie fale. Ubrałam się w swoje najlepsze ciuchy, które składały się krótkich, jeansowych spodenek, crop top'u w kolorze ołówkowym i białego, trochę dłuższego kardiganu.

Na nogi włożyłam swoje białe tomsy i pomaszerowałam do salonu.

-Może coś zjesz? - zapytała cicho Olivia.

-Dziękuję, mamo. - odmówiłam,  moim głosie można było usłyszeć iskre ironii.

Olivia lekko uśmiechnęła się i westchnęła.
-Złościsz się za wczoraj?

Przez chwilę przygryzłam dolną wargę.
-Nie. - skłamałam, ale w gruncie rzeczy, chciałam przestać się na nią obrażać - możemy w końcu przestać, wskakiwać sobie do gardeł?

Olivia pokiwała głową z aprobatą i mocno mnie przytuliła. 
Byłam dość zmęczona, więc po spaghetti, które ugotowała wspólokatorka (a jest ona naprawdę wspaniałą kucharką),  położyłam się i ucięłam sobie krótką drzemkę.

Byłam padnięta.

***
Obudziłam się około 18 i... 

-O kurwa! - krzyknełam. Jest przecież niedziela. Godzina 18:03. A jutro mam na 6 do szkoły. I jeszcze ten pieprzony referat na 10 stron.

Wstałam i kierowałam się do salonu, po czym stanęłam w progu pokoju.

-Oli? - powiedziałam niepewnie.
-No? - odwróciła głowę przyjaciółka, która leżała na kanapie.
-Nie idziemy jutro do szkoły?
-Ale przecież jutro ma dojść ktoś do naszej klasy. I to chłopak! Chcę nawiązać z nim dobrą relację...
-Ach, taaak. No nic. Za jedną jedynkę ze szkoły mnie chyba nie wyrzucą, no nie? - pocieszyłam się. 

Na punkcie nauki miałam fioła.  To nie tak, że lubiłam się uczyć. Wręcz przeciwnie. Po prostu zawsze musiałam dobrze wypaść na koniec roku. Próbowałam być jak najlepsza. I nie byłam egoistką. Nie chciałam, żeby wyzywali mnie od nieuków, a moja klasa niestety czasami była nieznośna.

Stwierdziłam, że już nie zasne. Ale się myliłam. Po godzinie leżenia i oglądania filmu, odpłynęłam w kraine Morfeusza.

***

Olivia obudziła mnie swoim chrapaniem o wpół do piątej.

To było coś okropnego!

Jednak wstałam dość wypoczęta.  Wyglądałam jak zdenerwowany Chopin po koncercie i tu mowa o moich nieszczęsnych włosach.

No tak, wczoraj wyglądałam dość przyzwoicie, a dzisiaj? Jedna wielka tragedia.

Postanowiłam szybko wymodelować włosy prostownicą,  ktorej raczej rzadko używalam, kiedy moje włosy były wprost nie do zniesienia.

Ubrałam się i wyszłam  (oczywiście nie ma mowy o Olivii, która spóźnia się przy każdej możliwej okazji).

Po 10 minutach byłam na miejscu, a pierwszą lekcją był język angielski.

Chwilę potem do klasy wparowała Olivia, pytając czy nie przyszedł nowy uczeń. Tak, Olivia miała kompletny zamęt w głowie od chłopaków. Całkiem "normalnego" fioła.

-Dzień dobry. Witam wszystkich. - przywitała nas Mrs. Courtney - wszyscy obecni?
W klasie rozbrzmiało ciche "taa" wszystkich uczniów.

-Siema - nasze głowy odwróciły się w stronę drzwi, przez które wszedł jakiś blondyn.

Rzucił czarny plecak przy ostatniej, wolnej ławce, a następnie usiadł niedbale.

-Ekhm - usłyszałam głos Mrs. Courtney - dzień dobry. Ty musisz być... pan Hemmings?

-Podoba mi się to, że mówisz do mnie "pan".  - uśmiechnął się łobuzersko nowy chłopak.

Nauczycielka spojrzała na niego spod swoich małych okularów, bardzo podejrzliwie. Zamilkła, a następnie podała nam zwyczajnie temat.

Lekcje minęły dość szybko, jak i szybko wróciłam do domu.

Nie zachwyciło mnie jakoś bardzo,  że doszedł ten chłopak.
Myślałam, że nie może być nic gorszego od zachowania mojej klasy, ale chyba jednak się myliłam.

___________________
Hej skarby, to pierwszy rozdział "Tennage Dirtbag" o Luke'u. Ta, wiem ze był nudny, następne rozdziały powinny być ciekawsze. Akcja się rozwinie:)

Teenage Dirtbag // l. h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz