Rozdział II

1.9K 55 15
                                    

-Mia, wstawaj - czułam, jak dostaje poduszką w głowę.

-Yhm... A.. le o co cho.. chodzi?... -powiedziałam zaspanym głosem.

-No weź wstań, bo dostaniesz drugi raz mocniej - tak, to był głos Olivii, w końcu kogo mogłam się spodziewać. Ale Olivia?! Ona nigdy nie wstawała wcześniej ode mnie.

-Drugi raz nie powtórzę - zachichotała dziewczyna.

Podniosłam się z łóżka i powędrowałam do łazienki.

Zrobiłam wszystko co musiałam, po czym wyszłam z łazienki zupełnie wyszykowana.

-Ej, co ci się stało? - zapytałam przyjaciółki - Obama przyleciał?

-Oh, przestań. Chodź raz nie mogłam wstać szybciej od ciebie? - pytała nie czekając na odpowiedź.

Podniosłam lewą brew i poszłam do kuchni zrobić sobie musli, a Oli towarzyszyła mi śpiewając piosenki z radia.

Jak już zjadłam, zabrałam torbę i wsiadłyśmy do autobusu.

Usiadłysmy bez słowa po czym Oli westchnęła.

-Widziałaś go? - czułam od niej wyraźne podniecenie, słysząc to z jej ust - to ten Hemmings.
Wskazała ruchem głowy na wsiadającego chłopaka dwa przystanki dalej.

- Mega ciacho - szeptała Olivia - dobrze wyglądam?
Kiwnęłam głową.

-Że on? - szepnelam.

Chłopak usiadł na samym końcu z jakimiś kolesiami. Najwidoczniej znalazł już sobie kolegów.

Olivia była kompletnie zapatrzona.
Nie wiem, co w nim widziała.

Wysiadłyśmy i skierowałyśmy się do szkoły. Zobaczyłam godzinę 7:31 i obie stwierdziłyśmy, że jeszcze kupa czasu do rozpoczęcia lekcji.

Weszłyśmy do szkoły i zaraz rozpoczęła się damska paplanina Olivii, jaki to Hemmings jest zajebisty, jaki ma cudowny uśmiech i głęboko niebieskie oczy. Oczywiście wypłynęło to z ust przyjaciółki.

Ja miałam inne zdanie.

Wyciągnęłam telefon i wydawało mi się że idę prosto, obok Oli. Założyłam słuchawki, nadal wpatrzona w tel...

-A! - krzyknęłam. Co do cholery...
O nie. Boże...
-Uważaj jak chodzisz, księżniczko -powiedział blondyn kpiącym głosem i minął mnie.
Zamilkłam przez chwile.

-Sam uważaj! - rzuciłam w jego stronę zdenerwowane spojrzenie.

Sam by mógł trochę uważać, ale nie, jak zwykle moja wina.

Wkurwia mnie ten gościu.

Lekcje zaczęły się równo o godzinie 8:00.

Harmider, jaki panował w klasie, starał uspokoić pan Smith, nauczyciel matematyki, który zawsze darł się w niebo głosy, czemu nie dostał lepszej klasy.

-Błagam, lekcja się już zaczęła. Sprawdzę obecność - powiedział surowo matematyk i przystąpił do wyczytywania nazwisk z dziennika.

Obserwowałam Olivie, która bawiła się swoimi kosmykami włosów i przeczesywała je palcami, w czasie kiedy pan Smith sprawdził obecność połowie klasy.
-Judson Emma.

-Obecna!

Położyłam się głową na ławce.

-Lomlinson Chris.

-Jestem.

-McKenzie Mia.

-Jestem - podniosłam lekko głowę, po czym z powrotem opadłam na ławkę.

*8 nazwisk pozniej*

-Hemmings Luke.

Zapadła cisza.

- Hemmings Luke? - powtórzył Smith.

-A ślepy kurwa jesteś? - zaśmiał się Luke. Luke. Tak miał na imię hm.

-Zostajesz po lekcjach Hemmings za wulgaryzm.

-Grzeczniej, Henry. - grubo Luke. Znasz jego imię brawo, teraz czekaj na śmierć.

-Przesadziłeś, Luke. Widzisz, jesteś tu drugi dzień, a już wzywamy twoich rodziców. - powiedział spokojnie Pan Smith, ale wszyscy wiedzieli, że to tylko cisza przed burzą.

-Nie mam rodziców.

I znów ta cisza. Kurwa mać.
Dzwonek. Co?!

Ah, czy my właśnie cała lekcje sprawdziliśmy durną obecność? Czas mija nieubłaganie.

Wyszliśmy z klasy, po czym skierowaliśmy się do sali nr 36, gdzie rozpoczynały się zajęcia biologiczne.

-Ehehe, gdzie się tak śpieszysz, słońce? -nagle usłyszałam męski głos za sobą.

Odwrociłam się i zaraz ujrzałam bardzo wysokiego blondyna z kolczykiem w dolnej wardze, swych uśmiechniętych łobuzersko ust.

________
No to mamy 2 rozdział, przepraszam ze tak długo :/ rozdział okropny, a weny wcale nie miałam :/
Pozdrawiam; )

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 06, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Teenage Dirtbag // l. h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz