-Mia, wstawaj - czułam, jak dostaje poduszką w głowę.
-Yhm... A.. le o co cho.. chodzi?... -powiedziałam zaspanym głosem.
-No weź wstań, bo dostaniesz drugi raz mocniej - tak, to był głos Olivii, w końcu kogo mogłam się spodziewać. Ale Olivia?! Ona nigdy nie wstawała wcześniej ode mnie.
-Drugi raz nie powtórzę - zachichotała dziewczyna.
Podniosłam się z łóżka i powędrowałam do łazienki.
Zrobiłam wszystko co musiałam, po czym wyszłam z łazienki zupełnie wyszykowana.
-Ej, co ci się stało? - zapytałam przyjaciółki - Obama przyleciał?
-Oh, przestań. Chodź raz nie mogłam wstać szybciej od ciebie? - pytała nie czekając na odpowiedź.
Podniosłam lewą brew i poszłam do kuchni zrobić sobie musli, a Oli towarzyszyła mi śpiewając piosenki z radia.
Jak już zjadłam, zabrałam torbę i wsiadłyśmy do autobusu.
Usiadłysmy bez słowa po czym Oli westchnęła.
-Widziałaś go? - czułam od niej wyraźne podniecenie, słysząc to z jej ust - to ten Hemmings.
Wskazała ruchem głowy na wsiadającego chłopaka dwa przystanki dalej.- Mega ciacho - szeptała Olivia - dobrze wyglądam?
Kiwnęłam głową.-Że on? - szepnelam.
Chłopak usiadł na samym końcu z jakimiś kolesiami. Najwidoczniej znalazł już sobie kolegów.
Olivia była kompletnie zapatrzona.
Nie wiem, co w nim widziała.Wysiadłyśmy i skierowałyśmy się do szkoły. Zobaczyłam godzinę 7:31 i obie stwierdziłyśmy, że jeszcze kupa czasu do rozpoczęcia lekcji.
Weszłyśmy do szkoły i zaraz rozpoczęła się damska paplanina Olivii, jaki to Hemmings jest zajebisty, jaki ma cudowny uśmiech i głęboko niebieskie oczy. Oczywiście wypłynęło to z ust przyjaciółki.
Ja miałam inne zdanie.
Wyciągnęłam telefon i wydawało mi się że idę prosto, obok Oli. Założyłam słuchawki, nadal wpatrzona w tel...
-A! - krzyknęłam. Co do cholery...
O nie. Boże...
-Uważaj jak chodzisz, księżniczko -powiedział blondyn kpiącym głosem i minął mnie.
Zamilkłam przez chwile.-Sam uważaj! - rzuciłam w jego stronę zdenerwowane spojrzenie.
Sam by mógł trochę uważać, ale nie, jak zwykle moja wina.
Wkurwia mnie ten gościu.
Lekcje zaczęły się równo o godzinie 8:00.
Harmider, jaki panował w klasie, starał uspokoić pan Smith, nauczyciel matematyki, który zawsze darł się w niebo głosy, czemu nie dostał lepszej klasy.
-Błagam, lekcja się już zaczęła. Sprawdzę obecność - powiedział surowo matematyk i przystąpił do wyczytywania nazwisk z dziennika.
Obserwowałam Olivie, która bawiła się swoimi kosmykami włosów i przeczesywała je palcami, w czasie kiedy pan Smith sprawdził obecność połowie klasy.
-Judson Emma.-Obecna!
Położyłam się głową na ławce.
-Lomlinson Chris.
-Jestem.
-McKenzie Mia.
-Jestem - podniosłam lekko głowę, po czym z powrotem opadłam na ławkę.
*8 nazwisk pozniej*
-Hemmings Luke.
Zapadła cisza.
- Hemmings Luke? - powtórzył Smith.
-A ślepy kurwa jesteś? - zaśmiał się Luke. Luke. Tak miał na imię hm.
-Zostajesz po lekcjach Hemmings za wulgaryzm.
-Grzeczniej, Henry. - grubo Luke. Znasz jego imię brawo, teraz czekaj na śmierć.
-Przesadziłeś, Luke. Widzisz, jesteś tu drugi dzień, a już wzywamy twoich rodziców. - powiedział spokojnie Pan Smith, ale wszyscy wiedzieli, że to tylko cisza przed burzą.
-Nie mam rodziców.
I znów ta cisza. Kurwa mać.
Dzwonek. Co?!Ah, czy my właśnie cała lekcje sprawdziliśmy durną obecność? Czas mija nieubłaganie.
Wyszliśmy z klasy, po czym skierowaliśmy się do sali nr 36, gdzie rozpoczynały się zajęcia biologiczne.
-Ehehe, gdzie się tak śpieszysz, słońce? -nagle usłyszałam męski głos za sobą.
Odwrociłam się i zaraz ujrzałam bardzo wysokiego blondyna z kolczykiem w dolnej wardze, swych uśmiechniętych łobuzersko ust.
________
No to mamy 2 rozdział, przepraszam ze tak długo :/ rozdział okropny, a weny wcale nie miałam :/
Pozdrawiam; )
CZYTASZ
Teenage Dirtbag // l. h.
Fanfiction"I jesteś moja" - powiedział, kończąc malinkę na mojej szyji. *** FF może zawierać sceny erotyczne, przeznaczone dla osób powyżej 18 roku życia.