18. 08. 1985

57 2 0
                                    


Drogi pamiętniku,
Przez cały czas zastanawiałam się czy potrafię jeszcze normalnie rozmawiać z Mike'm.
A dziejsze popołudnie rozwiało wszelkie moje wątpliwości dotyczące naszej relacji.

Barnes wrócił kilka godzin temu z pracy. Mówił, że zatrudnił się jako ochroniarz w centrum handlowym, na nocne zmiany.
Gdy przyszedł pogadaliśmy trochę o głupotach, a ja robiąc mu kawę zaproponowałam obejrzenie jakiegoś filmu, na co przystał.
Właściwie tak minął nam cały dzień.

W godzinach wczesno wieczornych chłopak przypomniał mi, że mam spakować torbę do szpitala.
Byłam zdziwiona i chyba nawet mile zaskoczona tym, że pamiętał o takiej rzeczy. Nie wierzyłam też, że sama mogłam o tym zapomnieć.

Gdy brunet pomógł mi spakować najważniejsze rzeczy do torby, położyliśmy się na łóżku, on z głową na moim udzie. Korzystając z tej okazji, bawiłam się jego włosami, znów czując się jak kiedyś.
Barnes po chwili zapytał jak się czuję i czy nie chcę czegoś ze sklepu.

Jest momentami naprawdę cudowny, po mojej odpowiedzi, a raczej tonie głosu, starał się mnie jak najbardziej pocieszyć i sprawić bym nie przejmowała się jutrem.

Łatwiej to powiedzieć.

Specjalnie na czas mojego pobytu w szpitalu, chłopak wziął wolne by być tam ze mną, co uważałam za miły gest, ale drobny niepokój wpłynął w moje myśli, gdy obserwowałam jego twarz.

Choć starałam się odegnać od siebie te negatywne myśli.

To przecież niedorzeczne, żeby on coś planował; poza moją wiedzą.
Zresztą stresuję się porodem i pewnie to jest powód, dla którego wymyślam coraz dziwniejsze teorie spiskowe.
Tak, napewno.

The way of the fist or balance [W TRAKCIE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz