Sasuke
Przed uniwersytetem, 17:48, Konoha.
Po prostu odszedł, ten idiota odszedł! Nie liczył się zupełnie z moim zdaniem. Pomińmy fakt, że właśnie zignorował swojego wykładowcę.
— Nie dam mu żyć na tych cholernych studiach.. — mruknąłem do siebie poirytowany.
— Co ty tam bełkoczesz? — podszedł do niego znajomy.
— Zamknij się, Obito.
— Nie ja gadam do siebie, Kakashi miał rację, powinieneś sobię kogoś znaleźć.
— Gówno prawda, do szczęścia i spokoju starczy mi, gdy ten dzieciak obleje.
— Jesteś mściwy, na jego miejscu też bym uciekł — zaśmiał się pod nosem.
— Po prostu mnie zignorował, mam nadzieję że doszedł do domu. W przeciwnym razie mam przesrane u Hatake.
— Postaw się w jego sytuacji, jest tu dopiero pierwszy dzień, a ty już zniszczyłeś mu życie — wzruszył ramionami.
— Nie poradzi sobie, chce mu oszczędzić..
— Przyszedł tu, bo wie co chce robić.
— Czterdzieści innych studentów, których uczyłem mówili to samo — spojrzałem na kompana. — na kolejny dzień się wypisali.
— I w tym tkwi problem, uczysz tutaj raptem drugi rok studencki, a już zniszczyłeś ambicje wielu osób — oznajmił pewnie Obito.
— Zostają najlepsi, gdyby mieli te ambicje to, by zostali.
— Wspominałeś, że ten chłopak ci się postawił.
— Mhm — mruknąłem. — zobaczymy czy wziął sobie moje słowa do serca i się na jutro nauczy.
— Jesteś dupkiem.
— Jestem realistą, nie będę dawał temu dzieciakowi nadziei, że po zwykłym ogólniaku stanie się świetnym kryminologiem.
— Po to są studia i ogólniak, jeszcze się zdziwisz — poklepał go po ramieniu. — Rin już na mnie czeka w domu.. Do zobaczenia, Panie „zniszczę ci życie”.
Na jego głupie słowa tylko prychnąłem i odwróciłem się na pięcie. Zacząłem iść w kierunku swojego auta. Z oddali jeszcze usłyszałem ciche szepty studentek.
To takie irytujące.. — pomyślałem i wsiadłem do samochodu.
Całą drogę jechałem w ciszy, jak co dzień włączam jakąś muzykę na czas drogi tak dzisiaj myślami byłem zupełnie w innym miejscu i nawet o tym nie pomyślałem.
Będąc już na swojej posesji wprost przed swoim domem, oparłem głowę o zaglówek i zerkałem na lusterka. Po kwadransie wyjąłem klucz ze stacyjki i wyszedłem z auta następnie je zamykając.
Niespiesznie kierowałem się w stronę drzwi, a gdy już złapałem za klamkę odczekałem chwilę i niepewnie za nią pociagnąłem.
Zrzuciłem gdzieś torbę w kąt i zdjąłem swoje obuwie. Ogromny dom, niemal willa.
— Wróciłem — powiedziałem nieco przygaszony. — trochę się dzisiaj przedłużyło w pracy, mamo — wszedłem do pustego salonu, który był łączony z wielofunkcyjną kuchnią.
— To dopiero pierwszy dzień, a już jeden dzieciak mnie zdenerwował.. — opadłem na kanapę i zerknąłem w stronę komody, na której leżała ramka ze zdjęciem młodej kobiety.
CZYTASZ
Morze łez • SasuNaru
Romance❗SASUNARU❗ Zwykły student kryminologii i wykładowca, który nie jest łatwym orzechem do zgryzienia. Jego metody są obsurdalne. Miały to być najlepsze lata życia dla Naruto! W końcu licealne lata wspomina niezbyt dobrze. Ciągłe wyzwiska rzucane w je...