♤Ashley pov♤
Jak zwykle siedziałam na ławce gdzieć w rogu korytarza. No co zrobić- samotność, no dobra może nie samotność, bardziej aspołeczność. Nigdy nie miałam jakiś specjalnych chęci do zadawania się z ludźmi. W podstawówce jeszcze może by się tam znalazło pare przyjaciółek, ale jak zaczęło się gimnazjum... szkoda gadać. Nagle podeszła do mnie chyba znajoma twarz.
-Co tam słudziutka?- zapytała.
-...Chyba dobrze, a u ciebie?- spytałam z grzeczności. Nie miałam pojęcia jak mogła się nazywać.
-Oho! Ktoś tu chyba zapomniał z kim rozmawia, co?- milczałam.
-Sam.- No i w tedy mnie oświeciło! Chyba... Nie no, nie miałam pojęcia kto to jest.- Znamy się z gimnazjum.- No i dopiero teraz mi to coś mówiło.
-Nie poznałam Cię. Zmieniłaś się.
-Może i tak, za to Ty wcale!- zaśmiała się. Irytujące, kiedyś była bardziej cicha, a teraz jest jak jej zupełne przeciwieństwo i urosła. Bardzo urosła. Czułam się przy niej jak karzełek.
-No, żarty żartami ale kontakt wypadałoby odnowić. Mam dla ciebie propozycje.- Ojoj, już sie boje. Wątpie że to cokolwiek to jest nie skończy się dobrze.
-Jaką?- zapytałam.
-Czy pójdziesz ze mną do klubu? Pracuje tam od niedawna, przyjemne towarzystwo. W soboty mam wolne. Zniżki na drinki też.- uśmiechnęła się figlarnie. To zdecydowanie nie moje klimaty. Mam słabą głowę i skłonności do odwalania głupot.
-Wiesz... wydaje mi sie że to słaby pomysł.
-Oj no weź. Ze starą przyjaciółką nie pójdziesz?- No jasne że nie! Nie mam zamiaru tam iść, ale jeśli nie pójdę to stracę jedyną sznsę do zaprzestania bycia typowym piwniczakiem.
-Eh... no ok.
-To widzimy się jutro w parku o 19.- i niech ktoś mi powie w co ja się pakuje? A miałam taki piękny plan żeby ten piątkowy wieczór przeznaczyć na Harrego Pottera.(Sobota 19.30)
♤Ashley pov♤
Chyba 2 drinki to jednak dla mnie za dużo. Przed chwilą do klubu weszła jakaś ,,idealna" parka. Wysoki chłopak, wysoka dziewczyna, blondyni, to znaczy chyba, bo kolorowe światła troche przeszkadały w odróżnieniu. Tymczasem Sam teraz tańczyła z chłopakiem który przyszedł z nami. Chyba Victor się nazywał.
○Sam pov○
Ugch. Że też Victor musiał się przyczepić! Teraz chce się naprawdę zabawić! Idę do Ashley.
-Cześć koteczku...- mówiąc to przyssałam się w jej usta.♡Lorey pov♡
Rodzice jak zwykle wysłali mnie gdzieś z Olivierem. Tym razem to był klub nocny, chyba mieli nadzieję że do czegoś dojdzie. Otóż nie tym razem. Na szczęście byli tam jeszcze z nami Nico, Max i Zoey. W pewnym momęcie zobaczyłam śliczną brunetkę przy, która wyglądała na lekko upitą barku którą liże jakaś ,,bed gril". Była w moim typie. Nage naszedł mnie nagły przypływ odwagi, w końcu i tak już się nigdy nie zobaczymy i nie będzie mnie do końca pamiętać, a taka okazja może już się nie zdażyć.
-Narka kochani, idę się troszkę zabawić!
Ide do niej i bez zastanowienia wyrwałam ją z objęć bed gril i zaczęłam ja całować.♤Ashley pov♤
Tak sobie siedzę, idzie do mnie Sam. Może wreszcie sobie przypomniała że tutaj jestem? Zaraz co?! Czemu ona mi się wbiła w usta?! Kirwa! Zaraz co? Ta dziewczyna z idealnej parki idzie w moją strone. Boziu, co się dzieje?! Ona...? Ona mnie całuje?! O ludzie, genialne uczucie. Czuję jej język. Co się dzieje?! Całuje lepiej niż Sam. W sumie czemu by nie odwzajemnić pocałunku...? Przyjemnie... O nie! Odpływam!
♡Lorey pov♡
Ups... Chyba zemdlała... Em... Trudno, wezmę ją do jakiegoś pobliskiego hotelu.
-Coś ty zrobiła?!- wrzasnęła bed gril.
-Ja? Nic, zemdlało jej sie.- odpowiedziałam bez większego zainteresowania.
-Nie o to mi chodzi! Czemu zaczęłaś ją całować?!
-Całowałyśmy się, nie to co w twoim przypadku.- ta sie obradziła i odpuściłaHej, sory że wstawiam takie troche niedokończone ale dalsza część się niedługo pojawi, swoją drogą dzisiejszy mecz ze Słowacją bardzo mi przypominał mecz karasuno vs aoba johashi. Niestety już znałem wynik końcowy ale były emocje.
CZYTASZ
Los tak chciał
RomansaLorey pochodziła z bogatego domu, była popularna w szkole, lubiana przez rówieśników jak i nauczycieli, miała dobre oceny i niczego jej nie brakowało... Ale mimo to z nieznanych przyczyn zaintetesowała się zwykłą kujonką o imieniu Ashley, która nie...