Prolog

115 9 1
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


MATRYCA DUSZ

Infinitesimal

"Our infinitesimal hopes should survive longer than our vast disappointments"

Munia Khan


Prolog

W półmroku zasiadło kilkanaście zamaskowanych postaci: czarne płaszcze, twarze schowane w kapturach, jakby nie chcieli zdradzać swojej tożsamości nawet przed sobą nawzajem. Jedynym źródłem światła w mrocznym pomieszczeniu była mała, płonąca czarka, ustawiona wewnątrz kręgu na stoliku o okrągłym blacie.

– Musimy to powstrzymać – powiedział z naciskiem nieco drżący, kobiecy głos.– To zabrnęło już za daleko, Tom. Wiem, że się wzdragasz, że to wygląda na bezduszną kalkulację...

– Jeśli trzeba, potrafię być bezduszny, zapewniam cię, Narcyzo – odpowiedział chłodno mężczyzna. – Zakon musi wykonać swoje zadanie, musi przywrócić równowagę Wieloświatów.

Ktoś zakaszlał.

– Severusie? Czyżbyś chciał coś powiedzieć?

– Nic szczególnego, mój Mistrzu. Zastanawiam się jedynie nad tym, jak chcemy tego dokonać?

Mężczyzna nazywany mistrzem i Tomem pstryknął palcami.

Po chwili w głębi mroku powstała jasna, podłużna wyrwa, która powoli rozszerzyła się i przeciśnięto przez nią ludzką sylwetkę. Gdy tylko to się stało, pęknięcie zamknęło się z cichym skrzypieniem źle naoliwionych zawiasów.

– Podejdź – chłodny, spokojny, prawie beznamiętny głos Toma brzmiał trochę jak syk węża.

Kroki zastukały po parkiecie; ich dźwięk częściowo wytłumiała gruba warstwa kurzu.

– Przedstaw się – polecenie rozbrzmiało dokładnie w momencie, w którym twarz przybysza znalazła się w kręgu półcienia.

– Jestem... Homer, mój panie. Homer Homesworth...

– Nie ma potrzeby tytułować mnie panem, Homerze – odparł Tom. – Nie służysz mi wszakże, spotykamy się tutaj tylko i wyłącznie w ramach... biznesu, umowy, którą zawarliśmy. Czy nie tak?

– Jak sobie życzy wasza...

– Dość – uciął Tom. – Moi drodzy, oto człowiek, który trzyma w rękach klucz do naszego problemu.

Postać siedząca obok narcyzy prychnęła cicho.

– Masz coś do powiedzenia, Draco? Wątpisz w to, co mam wam do przekazania? – w głosie Toma pobrzmiała nuta złowrogiego rozbawienia.

– Nie... tylko...

– Wspaniale. Homerze? Czy mógłbyś?

Starszy mężczyzna o chudej sylwetce i długich, zaniedbanych włosach przecisnął się między dwoma krzesłami i stanął w najlepiej oświetlonym punkcie pokoju. Nie wydawał się zadowolony, ale w jego oczach błyszczała determinacja. zaszeleścił szatą, grzebiąc w jednej z kieszeni, co wywołało niepokój i poruszenie wśród zebranych, które uspokoiła uniesiona ręka Toma.

– Oto on – powiedział Homer. – Eliksir, który pozwoli wam zmienić kierunek, jaki obrał świat.

Narcyza uniosła dłoń do ust, dłoń która nawet w skąpym świetle wydawała się wyjątkowo blada.

– Czy to jest to, o czym wspomniałeś, Tom?

– W istocie. To eliksir pozwalający podróżować, trwale lub periodycznie, pomiędzy wieloświatami.

– Więc zamierzamy...

– Tak Narcyzo – potwierdził Tom. – Zamierzamy przejąć kontrolę nad wszechświatem i naprawić go.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 02, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

MATRYCA DUSZ tom 3: Zdążając do zeraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz