drrrr drrr drr
Wyciągam telefon a tam w kontaktach „Kui" Ciekawe czy znów chcę nas wystawić.. Odbieram telefon.
Halo? - Słychać wyraźne zażenowanie w mym głosie, zrobiłem to specjalnie, by wiedział. Po prostu, by wiedział ze jestem znudzony jego gierkami.
Ee, Pastor. Musimy się spotkać, może być zakon jak chcesz i się boisz.. - Mówi Kui
Hmm, słychać w jego głosie ze jest wkurwiony.. Ale z drugiej strony, czy chce się z nim spotykać? Ostatnim razem to prawie by mi wjebali kose, ale z drugiej strony to zakon..
Kui zauważył ze siędzie cicho przez 5 sekund awięc dodał
Spokojnie, bez Spadino, bez kosy, tylko my dwóje.. Obiecuje.
Kui lubi sobie pokłamać, ale słysząc tą irytację, gniew oraz zażenowanie w jego głosie to biorę to obiecuje jako prawdziwe obiecuje, a nie kolejne kłamstwo..
Dobra, to zakon za 5 minut? - Po dłuższej chwili namyślenia odpowiadam
Dobra, jad-. Nawet nie dokończył zdania i już się rozłączył, musi być jakiś dym, a ja kocham dym.. Oj takkkkk. Z bananem na twarzy jadę 100 na godzinę na Zakon.
Na Zakonie
Na parkingu oparty o samochód czeka na mnie Kui, auto ma turbo ciemne szyby, więc na 100 procent ktoś w nim jest, ale czy to jest zamach na mnie czy ochrona jeżeli ja coś odjebie to niewiem, jak mnie teraz porwie to ostatni raz mu zaufałem, skurwiel jebany.
Podjeżdżam swoim czarnym 4-osobowym „pastorskim" wozem. Chuja wie jaka marka czy jaki typ samochodu, wyglada trochę jak Schafter, ale na Schaftery moda się skończyła w 2018.. Wychodzę z Samochodu i idę w stronę Kuia, nie powiem czuje trochę stres, niby ufam, ale nie, ale wsumie jedno ma się życie, ale z drugiej strony nie chce je tracić, ale z drugiej to KUI, ale z drugiej to szmata.. No ta, dużo tych drugich co nie? Dobra wiem, podejdę i pierw się odezwę, odegram odważnego..
No, cześć - Zaczynam konwersacje, by okazać jakim jestem samcem alfą, ołłł yea
Słuchaj, może ja przejdę do konkretów, TAK. Chciałem was ujebać i potknąć was byście upadli, i nie miej nic do siebie, bo jesteś okej i starym Mokotówcem, ale nie mógłem pozwolić na to, by mój żołnierz założył własną organizacje, która mogła jeszcze pójść we współpracę z Spadino, nie było cie 2 lata więc nawet nie wiesz ze jest wrogiem, ale nie o to chodzi w tym wszystkim.. Spadino kolejny raz wjebał mi kose, i teraz nie dla żartów, skurwiel jebany nie umie opanować emocji, a nie chciałem żadnej wojny, chciałem byśmy współpracowali, ale nie da się. Więc przychodzę do ciebie z propozycją, może zaczniemy działać razem? Działałeś dla mnie przez 3 lata, wiesz ze nigdy nie zawadzam, a trzeba rozjebać tych Makaroniarzy jebanych.
Połknąłem własną ślinę, o kurwa mać. Czekaj czekaj czekaj, bo przez chińczyka mam emocjonalny rollercoaster w głowie i przestał mi mózg działać.. Dobra, dobra, cofnijmy taśmę.
Dobra po pierwsze, przyznał ze chciał nas ujebać, a to skurwiel, szmata, kurwiszon jebany, ale mam ochotę mu zajebać, ale z drugiej strony był zazdrosny o to ze.. ŻOŁNIERZ zrobil własną organizacje.. Żołnierz? To bylem dla niego żołnierzem? Aaaaa nie, bylem żołnierzem Mokotowa.. Czekaj bylem? Ta ta, bylem bylem. Dobra Okeeeej.. Spójrzmy dalej.. Chciał wejść w współprace z Spadino przeciwko nam, co za chuj, a on mu dal kose, Porvalo moment. I teraz chce z nami współpracować.. Emm.. Teraz mam dylemat.. Ale jedno mogę stwierdzić. JEBAC SANA IDIOTE. Typ mówi ze jesteśmy w dupie a teraz ja mam rolę i wybór największy, co za jebany debil. Jeszcze bym się go posłuchał i byśmy gorzej wypadli nijezeli nic nie robiąc, HA HA. I kto tu jest lepszy..
Dobra, wróćmy do konkretów.. Spadino czy Kui? Nie wiedziałem ze Spadino jest wrogiem, za moich czasów to byliśmy na równi w ekipie Mokotówa, nawet był przy moim zajebaniu Ewki w 2019, ale przeżyła.. Dobrze ze z nią zerwałem.. Tylko trzeba jeszcze kurwa ją zajebać. Spadino to mój stary kumpel, razem z nim robiłem banki i się strzelałem, razem śpiewaliśmy „Brat za brata pójdzie na kres świata" I razem w mundurach walczyliśmy o życie. Ale z drugiej strony Kui.. Mój szef, mieć szanse być kimś większym niż „żołnierz" w jego otoczeniu może być ciekawe, ale z drugiej strony on nigdy za swoich nic nie zrobił, nawet odwrotnie. Sprzedawał swoich dla swoich własnych korzyści.. Ale ile on ma kontaktów, ile on ma ludzi pod sobą, a ja nic niewiem o „Mafii" Spadino..
Emm.. - Waham się z odpowiedzą, Kui nic nie dodaję, czeka cierpliwie na moją odpowiedz.
Po około minucie przekalkowałem najlepszą opcje, choć Kui to kurwa i szmata, to z nim będę miał najwiecej korzyści, może poznam starych-nowych znajomych, nie być zamknięty na te kilka osób..
Dobra, rozpierdolmy Spadino.. Ale musisz mi powiedzieć co się działo przez te ostatnie 2 lata.. Spadino ma swoją organizacje? Co z Mokotówem? Po rozpadzie na amfiteatrze coś próbowali odrodzić? Co z Założycielem Mokotówa? ####? Wrócił do miasta? Masz mi tyle do opowiedzenia Chińczyk, ale fajnie znów cie mieć po swojej stronie.. To co, sztama? - Wyjmuje rękę i czekam na żółwika od Kuia.
Sztama, wsiadaj do auta, opowiem ci wszystko.. - Kui zbija mi żółwika a ja wsiadam do jego auta, jedziemy w stronę centrum. Ahhhhh, jak dobrze ze koniec tego całego jebanego mącenia, spowrotem do swojej rodziny, spowrotem do Mokotowskich, spowrotem do. Ehmmm, może nie Mokotów skoro juz nie istnieje? Hmmm.. Zakon. Co ma Kui? Burger Shota. Ehmmm.. Zakshot, O! O! O! Zakshot, może być, choć brzmi jak jakaś bron w Valorancie albo jak jakiś nick z 2012, no ale dobra.. Może być.
CZYTASZ
Erwin Knuckles | Bo W Sercu Tylko Mam..
Science FictionSiema, żyje i wbijam z działami, fanfik o Mokotowie, jest tez love, ale czy to Morwin, czy to Herwin, czy to coś innego, to nie wiadomo. :* PS: Książka bedzie leciała jak streamy, czyli pisane pod stream, ale nadejdzie moment przełamania, czegoś cze...