Powoli odsunął stolik z jedzeniem od fotela, na którym siedział jego osiemdziesięcioczteroletni dziadek. Starszy mężczyzna przez większość dnia spał, a chłopcu w ogóle to nie przeszkadzało, można by było powiedzieć, że było mu to na rękę. Jednak kiedy ten tylko był przytomny, dziecko z przyjemnością słuchało wszystkiego co staruszek miał mu do powiedzenia. Dwunastolatek bardzo zżył się ze swoim dziadkiem, nie było się co dziwić przebywał z nim sam na sam, codziennie przez ostatnie cztery lata. Miał tylko jego. Matka cztery lata temu wyprowadziła się zostawiając swojego wtedy ośmioletniego syna i jego dziadka samych sobie. Nie oszukiwał się bo od samego początku była to trudna sytuacja, zwłaszcza dla wtedy dziewięcioletniego chłopca, któremu przyszło samemu sprawować opiekę nad starszym niedołężnym mężczyzną. W okresie tych czterech lat jego matka wpadała do nich może raz lub dwa razy na miesiąc, jak nie rzadziej, a przez ostatnie dwa lata dołączył do niej jej narzeczony, Max, który zawsze był w swoim własnym świecie, jednak w przeciwieństwie do jego matki kiedy ten już z nim rozmawiał był dla niego miły i w jakimś stopniu przejmował się losem dziecka. I właśnie tak, a nie inaczej było dzisiaj. Jego matka wraz z Max'em siedziała w salonie. Mężczyzna chodził po pomieszczeniu i oglądał wszystkie co droższe dobytki jego dziadka, a jego matka w spokoju siedziała na fotelu i czekała aż nastolatek w końcu do nich dołączy. Kiedy tylko odniósł brudne naczynia do zlewu i dołączył do nich, kobieta z automatu wstała i szybko przeleciała go wzrokiem od góry do dołu.
-Schudłeś. - powiedziała starając się brzmieć na przejętą, jednak nie wyszło jej to za dobrze, na co malec tylko przewrócił oczami. Wiedział, że starsza miała go głęboko gdzieś. Jednak mimo wszystko Peter popatrzył na swoje odbicie w lustrze i jedynie wzruszył ramionami. Mało jadał, jego żołądek głównie zalewany był piwem i wódką, czasem ale tylko czasem znajdował sobie inne trunki, ale konkretnie te dwa wlewał w siebie codziennie. Piersiówka jak i paczka papierosów którą nosił w marynarce szkolnej była nierozłączną częścią jego wyposażenia. Spuścił on swój wzrok na buty, chciał jak najszybciej zakończyć te wizytę.
-D-dobrze się czuje. Kawy, h-herbaty?- zaproponował. Podniósł wzrok, żeby zobaczyć swoją matkę wpatrzoną w telefon i Max'a który w ręku trzymał jakieś stare pamiątki jego dziadka, o których pochodzeniu ten bardzo często mu opowiadał.
-Nie, dziękuje.- odpowiedziała kobieta nawet nie podnosząc wzroku znad małego ekranu komórki, chłopiec skinął jedynie głową i popatrzył na mężczyznę.
-Ja się napije, Pete.- chłopiec kiwnął głową, a następnie bez słowa opuścił pokój. Dwójka dorosłych w ogóle nie przejmując się możliwością, że nastolatek może ich usłyszeć, wraz z chwilą w której usłyszeli chodzący czajnik, rozpoczęli rozmowę.
-Może nie sprzedawajmy.- brązowowłosa powiedziała pół tonem, nie chcąc, żeby jej syn słyszał te nie przyjemną rozmowę, jednak przeliczyła się, bo chłopiec zaraz po tych słowach stanął jak wryty.
-Ustaliliśmy, że sprzedamy. Kochanie, wiesz, że potrzebujemy tych pieniędzy. Byłoby nam o wiele łatwiej.- Max podszedł i kucnął przed nią. Nie było to do końca prawda. Zarówno on jak i ona mieli świetnie płatną pracę, w pewnym stopniu część pieniędzy była im wręcz zbędna. Kobieta po prostu chciała przestać opłacać dodatkowe rachunki.
-Tak, masz racje, ale...- przerwała na chwile, podrapała się po szyi po czym zajrzała za ramie, żeby sprawdzić czy Peter przypadkiem nie podsłuchuje ich rozmowy. -Sama nie wiem...- przyznała cicho. Nastolatek na te słowa oparł się o stół, otworzył puszkę piwa, upił z niej trochę trunku po czym spuścił głowę. To było dla niego za dużo, dawno nie czuł się aż tak źle.
CZYTASZ
Shattered
FanficSłońce przestało dla mnie świecić, i to wszystko. Cała historia jest taka: jestem smutny. Jestem smutny przez cały czas, a smutek jest tak ciężki, że już nie mogę się od niego uwolnić. Już nigdy.