Następnego dnia z samego rana, przemyciłam Ares'a do apartamentu. Przez pół dnia wylegiwaliśmy się na sofie, ale, gdy dość często zaczął chodzić przy drzwiach, stwierdziłam, że pora wyjść z nim na spacer.
Sięgnęłam po sweterek, po czym nasunęłam klapki na stopy. Ruszyliśmy korytarzem, z kolei weszliśmy na schody, a Leon, który nie odstępował mnie na krok, podążył za nami niczym cień. Kiedy byliśmy prawie na parterze, jak na złość wpadłam na Mitchell'a, któremu towarzyszyła Veronic'a.
Wiedziałam, że na mnie spojrzał, ale starałam się go ignorować. Gdybym nawiązała z nim kontakt wzrokowy, napewno rozpłakałabym się.
Również tego dnia dostałam okresu, więc byłam na skraju wytrzymałości, dlatego czym prędzej zawiesiłam spojrzenie na czymś innym, a była nią Veronic'a, na którą oczywiście zawarczał mój pies.
– Głupie psisko – syknęła, patrząc na niego spod byka.
– Głupia, to jesteś ty – zripostowałam – nie tyle co głupia, to i tępa – dopowiedziałam po chwili zastanowienia, po czym minęłam ich.
– Słyszałeś, jak się do mnie odnosi? Myślę, że kara dobrze by jej zrobiła, co o tym sądzisz, najdroższy? – usłyszałam, zanim się od nich oddaliłam.
Wredna żmija, pomyślałam.
*
Tego samego dnia, lecz pod wieczór, z nudów udałam się na krótki spacer po posiadłości.
Przeklnęłam pod nosem, bo znowu wpadłam na Mitchell'a, ale tym razem był sam.
Czy unikanie g o, było w ogóle możliwe?
Robił pompki.
Kiedy lepiej mu się przyjrzałam, zobaczyłam, że był bez koszulki.
Przegryzłam bok policzka, bo naprawdę nieźle wyglądał.
Był spocony i wkurzał mnie fakt, że podobał mi się ten widok.
Gdy spojrzał na mnie za czapki z daszkiem, w której wyglądał zabójczo, odwróciłam twarz w drugim kierunku, mało tego, aktorsko odwróciłam się na pięcie i popędziłam w kierunku Manor House.
*
Kolejnego dnia, w środę, wraz z dziewczynami udałam się do rezydencjalnej jadali i wspólnie zasiadłyśmy do posiłku.
Pierwszym daniem była zupa ogórkowa, a na drugie gotowany homar oraz sałatka winogrono-fenkuł.
– Samuel'owi podobała się Mirand'a, wiesz która – zwróciła się Veronic'a do Patric'i – przez dobrych kilka miesięcy pieprzyli się w składziku – zachichotała – ale podobno olała go dla Mitch'a, bo był bogatszy. W sumie nic dziwnego. Wszystkie laski chciały z nim być. Był taki hot, w sumie wciąż jest – przegryzła dolną wargę, na co skrzywiłam się – odkąd pamietam rywalizowali ze sobą o dziewczyny.
– Przecież byli braćmi – wtrąciłam się do rozmowy.
– Przyrodnimi – odparła z niesmakiem Patrice'a.
CZYTASZ
Słabość Diabła [+18]
RomanceJosephie'a po stracie rodziców zostaje adoptowana przez tajemniczego chłopaka. Będąc dziewięcioletnią dziewczynką, miała okazję go widzieć tylko raz. Tego samego dnia wysłał ją do innego miasta, a ich kontakt urwał się na następne osiem lat. Pewneg...