Rozdział 1.

18 1 0
                                    

                   Upadek Muru Maria

Sto pierwszy korpus treningowy, osiemset czterdziesty czwarty rok*. Spora grupa młodych ludzi stała ustawiona na placu, w tym czasie na samym przodzie pan Shadis wędrował w jedną i druga stronę szukając swojej pierwszej „ofiary".
-Ty! Kim jesteś?!- zapytał krzykiem instruktor.
-Carla Lanz, dystrykt Trost!- zawołała dziewczyna o blond włosach i niskim wzroście. Na oko metr pięćdziesiąt.
-Rząd pierwszy, w tył zwrot!- zawołał po raz kolejny instruktor. Kolumna obróciła się w przeciwną stronę i teraz patrzyła w twarz reszcie korpusu.
Pan Shadis znalazł się w czwartym rzędzie z dziesięciu. Podszedł do czarnowłosej dziewczyn, która miała około metr sześćdziesiąt wzrostu.
-Kim jesteś?!- krzyknął instruktor w beznamiętną twarz dziewczyny.
-Megan Brown, dystrykt Calaneth!- odpowiedziała krzykiem.
-Jesteś strasznie niska- wysyczał Shadis- wątpię żebyś okazała się dobrym żołnierzem. To samo się tyczy Lanz.
-Tył zwrot czwarty rząd!- usłyszeli wszyscy, a czwarta kolumna wykonała polecenie instruktora.

*-korpusy treningowe trwają trzy lata, ale nikt nic nie mówi co ile się zaczyna nowy. Tak więc, w moim opowiadaniu korpusy zaczynają się co roku. Maja trzech instruktorów, którzy prowadzą korpusy w tym samym czasie ale innym miejscu. (To moja wersja książkowa)

Po krótkiej ceremonii rozpoczęcia odbył się pierwszy trening kadetów, który miał na celu utrzymanie równowagi i nauczenia się przenoszenia środka ciężkości ciała. Było to niezbędne do wykonania trójwymiarowego ataku i pokonania wrogów.

(Trening jest nudny więc nie będę go opisywać :>)

Po zakończonej aktywności fizycznej przyszedł czas na kolacje, młodzi ludzie udali się na stołówkę w celu najedzenia się. Megan usiadła przy jednym z jeszcze wolnych stolików i zaczęła zajadać się swoją porcją. Przysiadła się do niej Carla, której imię usłyszała na dzisiejszym rozpoczęciu.
-Hejka! Ty jesteś Megan tak?- zaczęła rozmowę podekscytowana Lanz.
-Energiczna dziewczyna- pomyślała Megan i pokiwała nowej znajomej na znak, że odpowiedź na pytanie jest twierdząca.
-Hej - dodała po chwili namysłu i powróciła do konsumpcji swojego pożywienia.
-Widzę, że gadatliwa to ty nie jesteś- powiedziała niższa i zajęła się swoją porcja. Dziewczyny zjadły posiłek żywo rozmawiając, znaczy Megan przysłuchiwała się temu co mówi Carla i co jakiś czas dodawała do tego krótkie komentarze.

Po katastrofie jaka miała miejsce w osiemset czterdziestym piątym roku- czyli upadnięciu Muru Maria i dostanie się za niego tytanów. Takich ogromnych ludzi (od 2 do 15 metrów wysokości), którzy zjadają swoje mniejsze wersje. Shadis musiał wstrzymać chwilowo korpus treningowy i pomóc ludziom, którzy się ewakuowali. Oczywiście pomagała również reszta. Pewnego dnia Megan i Carla podczas rozdawania jedzenia spotkały chłopca o blond włosach- na oko wyglądał na dziesięć może jedenaście lat.
-Mógłbym prosić trzy?- zapytał cicho blondyn- Dla moich przyjaciół, są o tam- wskazał palcem w stronę dwójki dzieci- dziewczynki i chłopca. -Jasne chodź damy im razem- uśmiechnęła się Carla i ruszyła w stronę przyjaciół chłopca, w jej ślady poszła również Megan.
-Widzę, że instynkt matczyny Carli dał o sobie znać- pomyślała Brown. Chwile później znajdowały się przy dzieciach i dały im po bochenku chleba.
-Dziękujemy- odezwał się blond włosy.
-To nasz obowiązek- powiedziała z szerokim uśmiechem Lanz- Jak się nazywacie?
-Ja jestem Eren, to Mikasa, a to Armin- przedstawił po kolej przyjaciół chłopak o brązowych włosach.
-Ja jestem Carla, a to moja przyjaciółka Megan- przedstawiła siebie i Brown dzieciom.
-Taaa... miło was poznać- mruknęła wyższa i kucnęła obok Carli.
-Mało życia w niej, moglibyście mi z nią pomóc? Nie widziałam ani razu jej uśmiechu a znam ją od roku- powiedziała blond włosa, dzieci po chwili namysłu zgodziły się. Tak też minął tej piątce cały dzień, siedzieli, rozmawiali i rozdawali jedzenie. Zapoznali się i całą grupą pomagali ludziom z Shiganshiny.
-Dziękujemy za pomoc!- krzyknęła uśmiechnięta Lanz- Mam nadzieje, że się jeszcze zobaczymy!

-Zachowujesz się jak matka, a to przecież nie twoje dzieci- mruknęła wyższa idąc w stronę stołówki.
-Ahhhh przestań! Po prostu w przeciwieństwie do ciebie pokazuje jakieś emocje!- zaczęła zirytowana Carla i otworzyła drzwi jadalni. Dziewczyny ruszyły w kierunku miejsca gdzie się wydaje jedzenie i podziękowały za jego przygotowanie. Posiłek zjadły w ciszy, a Megan rozmyślała nad dziećmi, których dzisiaj spotkały.
-Wiesz- zaczęła czarnowłosa- za dwa lata zaczną szkolenie, a potem pójdą do wojska.
-No chyba sobie żartujesz! To są jeszcze dzieci oni nie mogą tak wcześnie zacząć szkolenia!- podniosła głos zdenerwowana Lanz i skierowała swe gniewne spojrzenie na wyższą.
-Będą mieli 13 lat, tyle ile my na początku szkolenia kretynko!- niższą przeszedł dreszcz po wypowiedzeniu tych słów i do końca kolacji się nie odezwała.

(714 słów)

Mury || Attack on titan || (Oc!)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz