- Więc gdzie jedziemy? - zapytała ciekawa Li
- Oj zobaczysz bądź cierpliwa - powiedziałam skupiając wzrok na drodze
- No weź powiedz - nalegała dalej
- Jedziemy odwiedzić Oliviera - spojrzałam na nią przez sekundę i wróciłam wzrokiem na drogę
- Oo to fajnie dawno się nie widzieliśmy - powiedziała wyciągając telefon z kieszeni
Tak tłumacząc Olivier to mój kuzyn, ma 20 lat i mieszka 12 km od Reedville w Virginii.
- Tak jak z nim rozmawiałam to się pytał, kiedy go odwiedzimy więc stwierdziłam, że dziś jest na to idealny dzień - zaśmiałam się
- Heh tylko pamiętaj, że jutro jest bal - przypomniała mi
- Spokojnie ja o tym pamiętam - skręciłam w prawo docierając pod kamienice w której mieszka Oli.
- Zaparkowałam pod jego kamienicą po czym razem z Lilly ruszyliśmy do budynku. Miał on z cztery piętra i nie miał windy. Niestety, ale Oliver mieszkał na czwartym nieszczęsnym piętrze...
- Nie no serio mogliby zamontować w tym bloku windę - jęknęła Lili patrząc na budynek przed nami
- Oj nie jęcz mi tu musimy sobie jakoś poradzić - westchnęłam i ruszyłam w stronę wejścia budynku
A więc po wpisaniu kodu do klatki ruszyliśmy schodami na najwyższe piętro.
Naprawdę ja nie wiem, jak ludzie mogą codziennie tutaj wchodzić po tych schodach - powiedziała zdyszana Li jak już dotarliśmy na miejsce
- Tym razem przyznam ci racje - dodałam biorąc głębokie oddechy, aby uspokoić chociaż troszeczkę mój puls
- Dobra teraz pytanie czy jest w mieszkaniu, bo jak wspinaliśmy się po schodach na czwarte piętro na darmo to ja mu nogi z dupy powyrywam - powiedziała lekko poddenerwowana
- Oj ja chyba zrobię to samo - zaśmiałam się patrząc na jej wyraz twarzy
Odwróciłam od niej wzrok i skupiłam go na drzwiach z numerem 3 do których po chwili podeszłam. Zadzwoniłam dzwonkiem i czekaliśmy aż Olivier nam otworzy.
- No nie on sobie chyba żarty z nas robi - powiedziała wściekła Lili - nie no dzwoń do niego, bo inaczej sama go znajdę i będzie z nim bardzo źle
- Spokojnie nerwusko już dzwonie - powiedziałam śmiejąc się z jej reakcji po chwili jednak wybrałam numer mojego kuzyna, który po chwili sygnału odebrał, tak myślałam.... Lecz w słuchawce usłyszałam inny głos niż jego. Usłyszałam bardzo głęboki głos
- Halo? - powiedział ktoś po drugiej stronie
- Halo jest może gdzieś w pobliżu Olivier? - zapytałam troszeczkę zdezorientowana co się właśnie dzieje
- Tak a kim pani jest? - zapytał ten nieznajomy mężczyzna
- Jestem jego kuzynką Vanessa Jones miło mi - przedstawiłam się miło
- Christian Moore mi również miło - przedstawił się a mi odebrało mowę
"No chyba to nie jest ten Moore, który zaprosił mnie na bal"- pomyślałam
- To mógłby pan dać mi go do telefonu -zapytałam pana Moore'a
- Oczywiście do zobaczenia na balu Pani Jones - pożegnał się po czym usłyszałam szmery słuchawce i śmiech mojego kuzyna
- Hejka V co tam kuzyneczko? - powiedział wesoły, za wesoły Olivier
- Hejka Oli co ty taki wesoły? - zapytałam podejrzliwie
- A normalny jestem - za wesoły głosem coś to mówi - dawaj przyjedź kochana to jest ten klub co ostatnio w nim byliśmy - powiedział to i się rozłączył
- Nie pytaj o nic wyjaśnię ci to po drodze -ruszyłam w dół schodów a Li pobiegła za mną
Kiedy wsiadłyśmy do auta zaczęłam tłumaczyć jej wszystko od początku a ona oniemiała z wrażenia.
- Że co ???? - krzyknęła
- No to on sobie chyba mózg zjarał za mocno - zaczęłyśmy się śmiać
Po chwili zaparkowaliśmy przed klubem i ruszyliśmy w stronę jego wejścia, gdzie stało dwóch ochroniarzy.
- Pomóc w czymś paniom? - zapytał jeden z nich
- Nie tylko nasi przyjaciele po nas zadzwonili, a więc jakby panowie byli tak mili nas wpuścić do środka były byśmy bardzo wdzięczne -próbowałam to powiedzieć jak najmilej potrafiłam
- A czy to nie panie ostatnio były tu z panem Olivierem Jonsonem? - zapytał ten po prawej
- Tak to my jestem jego kuzynką i po nas zadzwonił - wytłumaczyłam mu po czym wzięli i nas wpuścili
- Wow nie wiedziałam, że to tak szybko pójdzie - powiedziała zaskoczona
- Ja też - przytaknęłam jej