Prolog - po redakcji

45.8K 1.1K 211
                                    



SIMON

Obracam w dłoniach zdjęcie, które zrobiłem dwanaście lat temu. Papier jest już mocno zniszczony, a kolor wyblakł i jedynie moja wyobraźnia może mi podpowiedzieć, w jakim kolorze była jej sukienka.

Pamiętam błękit, który absolutnie nie pasował do jej bursztynowych oczu. Związała wtedy jasne włosy w ciasną kitkę, twierdząc, że nie podobają mi się rozpuszczone fale. Była w błędzie. Kochałem wszystko.

– Simon – odzywa się głośno ojciec, zwracając moją uwagę. – Za tydzień kontener będzie pod naszą bramą i mam nadzieję, że nie spierdolisz tej transakcji.

Nie spierdolę.

Uczyłem się tego przez całe swoje życie i moim jedynym celem jest pokazanie ojcu, że zasługuję na to stanowisko. Naśladowałem go, próbując dorównać mu chociaż w najmniejszym stopniu. Chciałem mieć pewność, że kiedyś będzie dumny.

– Spokojnie – odpowiadam, chowając zdjęcie w kieszeni marynarki. – Razem z Tylerem będziemy na czas.

Patrzę, jak postać ojca znika za drzwiami gabinetu, i zamykam oczy, układając w głowie plan, który już od dawna nie daje mi spokoju. Muszę odzyskać to, co straciłem dawno temu, i nikt mnie nie powstrzyma. Przeanalizowałem wszystkie opcje i wybrałem te najlepsze. Sprawdziłem każdy aspekt tego jebanego planu i to nie może się nie udać.

Unoszę powieki, po czym wstaję szybko z fotela. Wychodzę z pokoju, kierując się do salonu, w którym z pewnością ich znajdę. Spędzają całe dnie na oglądaniu jakiegoś gówna w telewizji i palą przy tym kilogramy zioła. Zatrzymuję się w progu, patrząc na dwóch facetów przypominających wyglądem mnie.

– Mamy robotę – oznajmiam, opierając się o kolumnę stojącą na środku salonu.

Ich wzrok od razu pada na mnie. Uśmiecham się nieznacznie, dając im do zrozumienia, że ta fucha spodoba się nie tylko mnie. W tym przypadku chodzi o coś znacznie ważniejszego.

– Co tym razem? – pyta rozbawiony Chase. – Burdel w Sacramento?

Jest najmłodszy z całej trójki, a to on zawsze ciągnie nas w te strony. Jeszcze nie pojął, że nie musi płacić za spuszczanie się. One same przychodzą i Chase kiedyś to zrozumie. Prędzej czy później pokażemy mu, jak działa ten świat. Teraz niech jeszcze bawi się na swoich zasadach.

– Nie – parskam cichym śmiechem. – Pamiętacie słodką dziewczynkę o imieniu Chloe?

To raczej pytanie retoryczne. Każdy z nas ją pamięta, ale to ja noszę jej zdjęcie w marynarce. Bawiła się z nami w ogrodzie dziadków. Przychodziła zawsze w kolorowej sukience i śmiała się za każdym razem, gdy Tyler prosił o jej rękę. Nie pamiętam, ile razy przyjebałem własnemu bratu za to, że próbował odbić mi dziewczynę.

Każdy z nas był w niej zakochany.

– Ona wyjechała i...

– Wróciła – przerywam Tylerowi, wyjmując z kieszeni spodni paczkę papierosów. Odpalam jednego, zaciągając się dymem, który daje mi ukojenie. Ostatnio za często chodzę wkurwiony. – A ja udowodnię jej, że zawsze dotrzymuję składanej obietnicy.

Odchylam głowę, po czym wypuszczam gęsty kłąb dymu, wspominając nasze ostatnie spotkanie.

Przyszła do mnie ze łzami w oczach, szepcząc, że już się nie zobaczymy. Chciałem dotknąć jej twarzy i pokazać, że to, co roiło się w mojej nastoletniej głowie, było prawdziwe. Kochałem ją od dziesiątego roku życia i nie było sensu tego ukrywać. Jednak jej to nie interesowało i odepchnęła mnie, sprawiając, że moje serce złamało się na pół.

Patrzyłem, jak żegna się z Tylerem i Chase'em, nie zwracając już na mnie uwagi. Wkurwiłem się wtedy i chwyciłem ją pasie, unieruchamiając zaledwie na sekundę. Jej drobne ciało zastygło w moich ramionach. W końcu popatrzyła na mnie tak jak zawsze. Nie wyrywała się, chcąc odejść jak najszybciej.

Podobno długie pożegnania bolą najmocniej.

– Odzyskam cię – wyszeptałem zdławionym tonem. – Obiecuję.

Przez lata moje serce stało się nieznającym żadnych uczuć czarnym kamieniem, którego nie można było już złamać.

A teraz przyszedł czas, by się odrodzić. Ona musi mnie uratować. Czekałem na ten moment wystarczająco długo.

Kochanie, idę po ciebie.

BLACK [18+] 12.04.2023Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz