Drakenek spędzil czas cudownie. Z rana zapierdalal na silowni, a przez reszte dnia uslugiwal mikeyowi bo przeziebil sie. Zyc nie umierac!
Dupa miala tego dość. Znowu sie odczepila, zabrala telefon dorakenkuna i wyszla. Postanowila pojsc pod most, lecz tam staly dwie postacie. Byli to bajisan i czifuj. Baj bez jaj dał matsusnowi parasol. Po chuj mu parasol.
- EJ karaluchy spod drakena poduchy! Po chuj mu parasol dajesz jak nie pada?
- BO jakis niedorozwiniety ptak moze go OSRAĆ. Czaisz?
- no tak...
- bajisan nie przesadzaj ): - powiedzial czifuyusus
- A TERAZ czifuj chodzmy podpalic samochod bo glodny jestem
- dobry plan. Spalmy od razu parasol
-nie. Nara drakenadupo
- nara przychlasty
Dupa nie wiedząca co ze sobą zrobic poszla na strzelnice. Spotkala tam susanzu ktory jak zwykle byl na jakis ziółkach.
- CZY JA WIDZE DUPE CZY MI SIE WYDAJE
- nie sranzu naruchajgo to nie zwidy
- omg czyją dupą jestes?
- nerona.- odpowiedziala dupa nie chcąc powiedziec prawdziwego wlasciciela
- omg kto to neron
- psychol z rzymu wyglądający jak ed sheeran czaisz
- no. a tERAZ CIE ZAJEBIE STRZELBĄ I NEROŚ NIE BEDZIE MIAL CZYM SRAC AHAHGAHSHAHS
- dobra spierdalam stąd
Dupsko kupsko ucieklo i sie zgubilo. Nie wiedzialo co począć. Sadge troche