Prolog

24 3 0
                                    

14.03.2021

- Ja wiem, że tym razem miała to być tylko zwykła przyjaźń, ale nie dam rady tak dłużej -dziewczyna odebrała telefon i usłyszała zachrypnięty, prawdopodobnie od płaczu, głos chłopaka.

- O czym ty mówisz, Jordan? Wczoraj zerwałeś z Amelie dla swojego dobra i rozwoju, a my mieliśmy już nigdy nie wracać na miłosną ścieżkę -zmarszczyła brwi w dekoncentracji, odrywając wzrok od podręcznika. Miała przeczucie, że znowu się nie uda. Że znów ona miała manipulować, a została zmanipulowana. 

- Ty nic nie rozumiesz, ja tak nie potrafię! -wzburzył się- Doradziłaś mi żebym postąpił tak, abym był szczęśliwy, więc to robię. Ale to ty byłaś moim szczęściem. Jego pieprzoną definicją. I chcę żebyś nadal nią była. 

- Nie miałam pojęcia, jak postrzegasz definicję szczęścia - odparła rudowłosa znużonym głosem- Odkąd odnowiliśmy kontakt wciąż mówiłeś, że nie czujesz tego do Amelie, czym raniłeś i siebie, i ją. Nie byłeś szczęśliwy, więc logicznym było, że doradzę ci szukanie szczęścia. Nie miałam pojęcia, że jako szczęście postrzegasz mnie i nasz związek. Myślałam, że raczej jasnym jest to, że jeśli ktoś z tobą zrywa to nie po to, aby do ciebie wracać.

- Zerwałaś ze mną i nie podałaś nawet dobrego powodu - jego głos zaczął niebezpiecznie drżeć- Potem odnawiamy kontakt, a ty mówisz mi, że nie potrafisz nikogo pokochać i gubisz się w uczuciach. Logiczne wydawało mi się więc, że tęsknisz za mną.

- Nigdy nie dałam ci żadnego znaku świadczącego o tym, że chcę do ciebie wrócić. A co do powodów, to nie muszę się z niczego tłumaczyć.

- Zerwałem dla ciebie z Amelie, a ty nie jesteś w stanie wyznać mi prawdy? Mieliśmy być znajomymi, ale to jest toksyczne -mimo drżenia i zaciągania nosem, oznajmił stanowczym tonem- Chcę związku, Meave.

- Po pierwsze, nigdy nie kazałam ci zrywać z Amelie, a już na pewno nie ze względu na mnie. Po drugie nasza przyjaźń zawsze była toksyczna, jak cała nasza relacja, więc związek przyniesie tylko ewentualne problemy, a ja dopiero się ich pozbyłam. Po trzecie nic do ciebie już nie czuję. Jestem do ciebie zbyt przywiązana, ale w bliższej relacji  jesteś chujem i mnie niszczysz, King. Od początku jasno mówiłam, że przyjaźń to najwyższy etap naszej znajomości, na jaki jestem w stanie się wspiąć-odpowiedziała, naciągając prawdę w niektórych miejscach.

- Czy ty musisz być taką cholerną hipokrytką? Zawsze liczysz się tylko ty -zalamentował, a dziewczyna powoli podniosła się do siadu. Jej próba kontrolowania emocji, względny spokój i cierpliwość, właśnie zostały wystawione na próbę i ewidentnie jej nie przeszły.

- Oh tak, zapomniałabym - prychnęła- Czy wtedy kiedy zgadzałam się na wszystko co chciałeś, kosztem mojego zdrowia, byłam hipokrytką? Wtedy kiedy wracałam do naszej relacji, mimo wiedzy o jej szkodliwości, bo byliśmy do siebie zbyt zależni? A kiedy pokłóciłam sie z przyjaciółmi, tylko po to, abym mogła mieć z tobą kontakt? Czy kiedy odbierałam kolejne połączenia od ciebie i wysłuchiwałam o twojej domniemanej melancholii byłam toksyczna?  Nie. Robiłam wszystko dla ciebie, nawet nie ze względu na uczucia, a na chorą zależność. Ty byłeś egoistą i hipokrytą, a ja próbowałam ci pomóc. Więc jeśli teraz wychodzę na hipokrytkę, to wybacz. Wybacz, że w końcu chcę być dla siebie najważniejsza. 

- Mało obchodzą mnie twoje wyssane z palca teorie. Mam już dość -zignorował jej argumenty, na co w dziewczynie zawrzało. Chciała walczyć o swoje, lecz chłopak nie dopuścił jej do słowa - Albo będziesz ze mną, albo to koniec. Zrywamy kontakt.

- Czy ty właśnie stawiasz mi ultimatum? 

-Tak.

- Ale ja nie chcę żadnej z opcji. Trenujemy razem i chodźmy razem do szkoły, więc ponowne zerwanie kontaktu zda się na nic. I tak prędzej czy później wrócimy od punktu wyjścia, a to zniszczy zbyt dużo - próbowała wyjaśnić, ale jej szczęka wręcz drżała ze złości. Z urazy, że ktoś miał tyle dumy i czelności, aby po ty wszystkim stawiać jej pieprzone ultimatum.

- A więc związek. Zostaje jeszcze druga opcja, a ty musisz wybrać -brnął dalej w emocjonalny szantaż, a niebieskooka nie wierzyła własnym uszom.

- Jeśli o to chodzi, to wydaje mi się, że już wybrałam. Wybrałam to dobre parę miesięcy temu, kiedy z tobą zerwałam i nie zmienię zdania. Nie chce tracić z tobą kontaktu, ale nie będę traktowała ultimatum, jako czegoś normalnego -z tymi słowami rozłączyła się i zamknęła oczy.

Wiedziała, że znowu się nie udało.  Krzywdy, które wyrządził jej i innym ten chłopak były tak ogromne, a ich skutki tak przerażające, że nie mogła odpuścić. Zanim dał jej ultimatum odnowiła z nim kontakt po to, aby go zniszczyć. Zemścić się, zmanipulować i zmieszać z błotem. Ale jak zwykle to ona została zmanipulowana. Nie była w stanie odciąć się od jego słodkich obietnic i gróźb owianych pięknymi słowami. Ciągłe tajemnice, metafory i porównania, które słyszała z jego ust, robiły jej sieczkę z mózgu. Wiedziała co jest złe, ale nie potrafiła się od tego odciąć.

Chciała odpuścić, ale wciąż pamiętała tamtą noc. Noc, o której nie wiedział nikt prócz Jordana i niej. Noc, w której zrozumiała, że jest on nie tylko dupkiem, ale zwyczajnie złym człowiekiem. Noc, w której doszedł do nie fakt, że nie można tego usprawiedliwiać zauroczeniem. Noc, która na zawsze zakończyła etap jej dzieciństwa i sprawiła, że rudowłosa znienawidziła samą siebie na stanowczo zbyt długo czas, a prawdziwego winnego uchroniła przed światem.

Jej telefon stale wibrował, przynosząc kolejne wiadomości zawierające groźby popełnienia samobójstwa i inne takie. Nie robiło to już nawet na niej wrażenia, choć wciąż niemiłosiernie denerwowało. Wiedziała, że musi udowodnić wszystkim jaki on jest i sprawić, żeby cierpiał. Sprawić, aby odwrócili się od niego znajomi, a jego opinia zostanie zszargana. Dokładnie tak samo jak jej wizerunek w oczach osób, które słuchały Jordana.  

Zemsta może nie była dobra, ale Meave w tamtym momencie nie przejmowała się tym. Bo może zemsta to suka, ale Meave też nią była.

Wyciszyła konwersację z nim i zadzwoniła do przyjaciółki. Wyjaśniała jej wszystko i wpadły na pomysł. Pomysł jak ukarać Jordana Derka Kinga za wszystkie wyrządzone krzywdy. Postanowiły zabawić się jego uczuciami i przyjąć role pieprzonych demonów. Nie przewidziały jednak, że to Meave przegra. A jej przegrana będzie najpiękniejszym przypadkiem w jej życiu i śmiercionośną trucizną dla Jordana. 

Zemstą lepszą niż początkowy plan sam w sobie. Bo nikt o tym nie pomyślał, ale kiedy umysł zaćmiony nienawiścią i mrokiem, spotka się ze światłem, zaczyna je pobierać. A wtedy jasne jest tytko jedno.

Zemsta nas wyzwoli.


Revange set us freeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz