1 ¤ Worst decision ¤

796 34 31
                                    

Ogromne skupisko poruszających się w rytm muzyki ludzi opanowywało całe pomieszczenie. Oświetlały ich kolorowe poświaty, a w powietrzu unosiła się mieszanka różnych zapachów: potu, perfum, alkoholu czy charakterystycznego tytoniu. W zaciszach odprawiane były nielegalne sprzedaże używek lub stanowiły one miejsca idealne dla zakochanych par, których języki nie odrywały się od siebie. Loże VIP-owskie zarezerwowane dla najbogatszych nie opiewały w pustki; co kilka minut następne kobiety kierowały się w stronę pokojów na tyle, natomiast mężczyźni wychodzili z zadowolonymi uśmiechami, poprawiając kołnierze swoich koszul.

Wewnątrz całego wypełnionego po brzegi klubu siedziały przy barze dwie szesnastoletnie dziewczyny. Jedna dyskutowała wesoło z barmanem, popijając pomarańczego drinka, druga jednak przeglądała znudzona w telefonie wiadomości ze świata. Co jakiś czas sprawdzała także godzinę, nie mogąc doczekać się opuszczenia tamtego miejsca. Przyszła do lokalu po kilkudniowych błaganiach jej przyjaciółki, lecz zaczęła tego żałować już po pierwszych sekundach od przekroczenia progu drzwi wejściowych.

- Hanako! - zawołała blondynka, dźgając palcem jej ramię.

- Co jest? - zapytała znużona szatynka, oparłszy głowę o dłoń oraz łokieć na blacie. Spojrzała na nią i uniosła lewą brew, oczekując niechętnie jej odpowiedzi.

- Chodź ze mną na parkiet! - poprosiła głośno, próbując przekrzyczeć muzykę, która zagłuszała wszystkie głosy. Następnie wstała i podała otwartą dłoń Hanako, uśmiechając się zachęcająco, od ucha do ucha.

- Podziękuję! Idę się przejść! - oznajmiła, po czym także podniosła się na proste nogi i skierowała się do wyjścia na tyłach. Cudem zdołała przedrzeć się przez tłum. Nie mogło jednak obejść się bez paru trąceń ramieniem lub obelg w jej stronę odnośnie jej przepychaniu.

Kiedy udało jej się opuścić klub, zamknęła natychmiast drzwi i oparła się o nie plecami. Gęste, ciężkie ciśnienie panujące w budynku przyprawiło ją o zawroty głowy, które ustały od razu po zaczerpnięciu głębokiego oddechu, wypełnionego świeżym powietrzem. Kąciki jej ust powędrowały delikatnie ku górze. Przypomniała sobie, jak bardzo brakowało jej tej ciszy i spokoju. Choć słyszała wciąż muzykę z lokalu, była ona znacznie bardziej cicha oraz przyjemna dla ucha.

- Ej, ty!

Nagle usłyszała nieznajomy, męski głos, który przerwał jej spokój. Pierwotnie zignorowała go, myśląc, że przekaz nie był skierowany do niej. Jednak, kiedy osobnik powtórzył to samo, zaczęła się rozglądać w poszukiwaniu źródła kroków.

- Tak, do ciebie mówię, suko!

Spojrzała w prawo, wprost w ciemny zaułek, z którego powoli wyłaniała się postać. Ku jej zdziwieniu, zauważyła mniej więcej swojego rówieśnika - nie za wysokiego chłopaka w czerwonym, nietypowym mundurze (który wydawał się jej znajomy) oraz w blond włosach z ciekawymi niebieskimi pasemkami. Przyjrzała się uważnie jego twarzy, która zdawała się być coraz bliżej. Nie spuszczał z niej chłodnego spojrzenia swoich fioletowych tęczówek, którymi mierzył ją od stóp do głów.

Kiedy Hanako uświadomiła sobie w jakiej sytuacji się znajdowała, zaczęła powoli stawiać kroki w przeciwną do chłopaka stronę. Zanim jednak zdążyła dostrzec możliwie godną chwilę do ucieczki i wybić się na pełnym gazie, młody mężczyzna w niewiarygodnie błyskawicznym tempie znalazł się tuż przy niej i chwycił ją za jej lewy nadgarstek.

- Tylko spróbuj krzyknąć, a z chęcią połamię ci kości - uprzedził, uśmiechając się w przerażający sposób, po czym odwrócił z łatwością dziewczynę i przyparł ją do ściany. - To samo dotyczy wyrywania się - dopowiedział na widok wiercącej się Hanako, która próbowała w jakikolwiek sposób wydostać się z jego objęć. Na jego słowa jednak zamarła w bezruchu. Spoglądała na niego kątem oka, dotykając prawym policzkiem zimnej ściany budynku, za którą inni ludzie znakomicie się bawili do rytmu muzyki. Wcześniej nie przypuszczała, że będzie żałować opuszczenia klubu, ba, nawet zazdrościć osobom w środku.

Doskonale wiedziała, że i tak nie zdoła nic zdziałać, dlatego przestała oponować. Poddała się całkowicie dłoniom nieznajomego, które błądziły po całym jej ciele. Po każdym najmniejszym zakamarku.

Była przerażona, jak jeszcze nigdy dotąd. Serce waliło, jakby miało wyskoczyć za moment z jej piersi, a wszystkie kończyny trzęsły się niczym zrobione z waty. Jak jeszcze z dwie minuty temu napawała się świeżym powietrzem, tak teraz z trudem była w stanie oddychać.

- Zabawmy się - zaproponował, szepcząc do jej ucha, po czym jego dłoń powędrowała w kierunku wewnętrznej części jej ud, na co momentalnie spięła wszystkie swoje mięśnie. Drugą ręką trzymał oba jej nadgarstki przy jej lędźwiach. Był niewyobrażalnie silny. Wiedziała, że nie miała z nim najmniejszych szans, nawet gdyby się nie poddawała.

W jej oczach pojawiły się łzy bezsilności, kiedy napastnik rozpiął rozporek jej dżinsowych spodni, a następnie to samo zamierzał zrobić ze swoimi.

Błagam, ktokolwiek, pomodliła się w myślach. Po jej policzkach spłynęły krople słonej cieczy, których nie była w stanie dłużej tłumić w sobie.

W tym samym momencie do uszu tych dwojga dotarły śmiechy kilku nastolatków, ze strony głównej ulicy. Srebrne oczy Hanako natychmiast rozbłysły nadzieją. Jej modły zostały wysłuchane. Uwierzyła, że to jeszcze nie był koniec.

Nabrała mnóstwo powietrza do płuc i krzyknęła z całych sił "Pomocy!".

Później usłyszała tylko charakterystyczny dźwięk łamanej kości, a całe jej ciało przeszył niewyobrażalny ból. Zatrzymała oddech w płucach w oniemieniu, patrząc tępo w ciemne, bezchmurne niebo, na którym widniały setki gwiazd. Spoglądała na nie ze smutnym uśmiechem. Łzy z jej oczu wciąż niekontrolowanie upadały na ceglany grunt.

- Ostrzegałem - przypomniał z obojętnością i puścił jej ramię, które opadło bezwładnie wraz z jej ciałem na twarde podłoże. - Liczyłem przynajmniej na twój agonalny krzyk - rzekł, spoglądając na nią z góry. Pochylił się nad jej twarzą, ujął jej podbródek między swój palec wskazujący a kciuk i uważnie przyjrzał się jej mimice. W dalszym ciągu uśmiechała się delikatnie z pustym wzrokiem. Zmarszczył brwi w zdziwieniu. - Pieprzona masochistka - skwitował zdegustowany, prostując nogi. Odwrócił się na pięcie, a potem zaczął się oddalać, usłyszawszy męskie kroki.

Chwilę później jeden nastolatek wbiegł do ciemnej uliczki. Zauważywszy klęczącą na ziemi szatynkę, zakrył dłonią usta w szoku. Opierała się o ścianę zdrowym, lewym ramieniem, pozostając w takiej samej pozycji, w jakiej zostawił ją nieznajomy blondyn.

- Chłopaki, znalazłem, tutaj! - zawołał przybysz swoich towarzyszy. Następnie razem podbiegli do zmizerniałej dziewczyny.

- Co się stało?!

- Dasz radę wstać?

- Zadzwonię po karetkę!

Ich słowa docierały do Hanako jednym uchem, lecz wychodziły drugim. Jej oczy mimowolnie się zamykały, ciało pozbawiane było wszelkich sił, prawej ręki nie czuła w żadnym stopniu, a każde bodźce były coraz słabiej odbierane przez jej nerwy. Najlepszym wyjściem z sytuacji było dla niej poddanie się swojemu organizmowi i zapadnięcie w sen. Tak też straciła jakąkolwiek przytomność.

*


Oto i początek pierwszego fanfika z Tokyo Revengers! Mam nadzieję, że pierwsza część przypadła wam do gustu.

Pomysł na fabułę zrodził się po skręceniu przeze mnie kostki^^
Jako iż mam sporo czasu, to postanowiłam w końcu zabrać się porządnie za jakąś historię.

Z chęcią przyjmę wszelkie uwagi i wytykanie błędów, które potrafią umknąć po nawet kilkukrotnym przeczytaniu całego rozdziału.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie,
~Mindohoon♡

BROKEN || RAN & RINDOU HAITANIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz