~ Oszukana randka z wyznaniem w tle ~

51 3 23
                                    

*****

     Yut sam nie wiedział jak to się w ogóle stało, że zgodził się na to spotkanie. Chociaż nie... Wiedział. Odpowiedź tu była prosta - wystarczyło, że Blanca zaproponował mu spotkanie, a ten bez wahania się zgodził nadal łudząc się, że tym razem to będzie ta randka, na którą tak długo już czekał. Przecież miał wszystko - władze, niezłą pozycję społeczną, pieniądze, urodę. Dlaczego więc ten mężczyzna nadal nie zwrócił na niego uwagę w taki sposób jaki on sam pragnął? Minęły 4 lata, a mimo swoich 20 lat, Yut nadal zachowywał się jak te kilka lat wstecz - nadal miewał humorki jak kobieta z okresem, wybuchał śmiechem kiedy tylko wypił za dużo, a przy tym nadal potrafił być także poważny i sprawiać wrażenie budzącego respekt. Te dwa ostatnie były głównie na pokaz by nikt nie odebrał go takim jakim był naprawdę - wrażliwcem pragnącym tak jak Ash doznać miłości. Odwzajemnionej. Jednak jedno trzeba było mu oddać - może i urody kobiecej nie stracił, ale był (co usłyszał już nie tylko od służby, czy Blanci, ale także od Singa) stał się jeszcze bardziej przystojniejszy. Przez to na adoratorów nie mógł narzekać. Wiele par oczu nie mogło oderwać od niego wzroku, niekiedy pożerając lub niemal rozbierając go wzrokiem. Jednak Yut Lung'a to nie obchodziło, obchodził się z nimi jak powietrzem udając, że ich nie ma. Lee pragnął uwagi tylko jednej osoby i choć wielokrotnie wykazał się cierpliwością, czuł że ta jest na wyczerpaniu. Załamując się, szukał coraz to nowszych pomysłów kiedy tylko wszystkie wcześniejsze najzwyczajniej w świecie nie wypaliły. Ze swoich strojów nie zrezygnował, choć na dzisiejsze spotkanie (licząc, że to randka) ubrał się... Ciekawie. Strój pasował - czarne spodnie garniturowe w kant i biała koszula z żabotem. Rzęsy podkreślił bezbarwnym tuszem, powieki przyciemnił nieco, zrobił czerwone kreski, truskawkowym błyszczykiem musnął usta. Swoje długie włosy zebrał w luźnego warkocza na bok. Przez ramię przerzucił marynarkę pasującą kolorem do spodni. Tak wybrał się do restauracji, gdzie spodziewał się rezerwacji na ICH nazwiska. I owszem, rezerwacja była, lecz w pierwszej chwili Yut myślał, że to żart widząc na kanapie blondyna przytulającego Japończyka.

- Yut? - Eiji spojrzał na niego nieufnie, wtulając się bardziej w bok ukochanego.

- Co tu robisz? - zapytał nieufnie Ash mocniej obejmując ramieniem starszego.

- To ja się pytam co wy tu robicie? - skrzyżował ręce na piersi. - Ten stolik jest zarezerwowany!

- Jakoś Blanca o tym nam nie...

- Paniczu! - cała złość wyparowała z niego kiedy tylko usłyszał TEN głos.

- Blanca? - zapytał odwracając się z nadzieją.

Jego serce zabiło żywiej na widok mężczyzny.

- Bałem się, że nie przyjdziesz - wyznał przytulając go na powitanie na co dwoje mężczyzn siedzących na kanapie wyglądało jakby zobaczyli ducha.

Tak bardzo zdziwieni byli tym gestem. Zresztą Lung sam był zaskoczony. Dopiero po chwili nieśmiało także objął mężczyznę. Jednak znaczące chrząknięcie sprawiło, że czar sceny prysł. Yut poczuł się głupio, więc kiedy tylko starszy wypuścił go z objęć, 20-latek odsunął się krzyżując dłonie na piersi i przyjmując niezadowoloną minę.

- Doskonale wiesz, że nie znoszę takich gestów.

- Jak gdybyś w ogóle mógł ich doświadczać - wtrącił Lynx.

- Ash! - jednoczesne zwrócenie uwagi przez Eijiego i Blance zaskoczyło zarówno samego blondyna jak i członka rodziny Lee.

- Do rzeczy, po co nas tu zebrałeś? - zapytał Lung siadając na odsuniętym przez Kazacha krześle.

||BF OS||  ~Security~ ||Yut Lung||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz