Kolejny dzień nad Seulem krążyły chmury, które nie pozwalały się przebić słońcu. Ludzie prowadzili dzieci do szkoły lub ruszali w kierunku swojej pracy. Inni jeszcze, spacerowali po prostu po ulicach ozdobionych złotymi liśćmi. Każdy miał jakiś swój cel podróży. Podobnie Taehyung z Jiminem, którego wyciągnął z domu o dość wczesnej porze jak twierdził.
Szli między straganami z wystawionymi dyniami. Targ bardziej przypominał farmę dyniową, a sprzedawcy przekrzykiwali się nawzajem aby kupić akurat ich dynię, zapewniając, że tylko od nich są wyjątkowe i bez chemicznych dodatków. Kim uparł się, że musi ozdobić trochę mieszkanie i stworzyć nastrój jak co roku. Jimin twierdził, że jego przyjaciel i tak ma wystarczająco poustawianych świeczek i pachnidełek różnego rodzaju. Jednak Taehyung potrafił udekorować mieszkanie tak, aby nie było to przesadzone.- Poproszę tą jedną i tamte trzy- wskazał na dorodne dynie stojąc przy jednym ze stoisk. Jimin uważał, że wszystkie wyglądają tak samo, ale Taehyung miał trochę odmienne zdanie.
- Po co Ci aż tyle?- spytał niższy, biorąc jedną od starszego pana, który obsługiwał jego przyjaciela.
- A co zrobiłbym z jedną? Ładniej będą wyglądały w komplecie- stwierdził płacąc za zakup.
Park pokręcił tylko głową wyjmując z tyłu spodni telefon, który dał o sobie znać. Przystanął na chwilę nie patrząc czy jego przyjaciel też się zatrzymał. Jego uśmiech na twarzy sam się malował, a Tae dopiero po chwili zorientował się, że mówi sam do siebie.
- Jimin... - zaczął cofając się do przyjaciela, który stał po środku alejki wpatrzony w ekran telefonu.
- Muszę lecieć- powiedział szybko kładąc dynie biednemu Taehyungowi na resztę pomarańczowych warzyw, które już i tak ledwo trzymał.
- Yah! Park Jimin wracaj tu! Miałeś mi pomóc!- krzyknął za przyjacielem, który najwidoczniej nie zwracał na to uwagi.
-Mam dla Ciebie niespodziankę! Nie pożałujesz.... chyba- odpowiedział mu po chwili wybiegając z targu i zostawiając Taehyunga samego z wcale nie małymi dyniami. A Kim miał go w tamtym ochotę zamordować. Ludzie patrzyli się na niego trochę dziwnie, ale wiedział jaki był Park. Znał go zbyt dobrze. Stwierdził, że potem go zwyzywa, teraz musiał wymyślić jak wróci do domu z czterema dyniami.
***
Zamknął zdyszany za sobą drzwi i uśmiechnął się na widok kanapy, na którą miał ochotę się teraz rzucić. Jego ręce i kręgosłup wołały o chwilowy odpoczynek. A najlepiej sen. Przejechał całe miasto autobusem w godzinach szczytu z tymi cholernymi dyniami. Wciąż był zły na Jimina, że zostawił go w takiej sytuacji, ale bardziej martwił się co tym razem wymyślił jego przyjaciel i jakie konsekwencje poniesie. Zazwyczaj jego pomysły nie kończyły się najlepiej, a Taehyung przypuszczał, że i tym razem nie będzie inaczej.
Podniósł warzywa, tym razem już po kolei, kładąc je na blacie kuchennym. Miał ochotę zaparzyć sobie herbatę i wziąć gorącą kąpiel. Był naprawdę zmęczony i marzył o chwili odpoczynku. Odskoczył od czajnika, który stawiał na podstawce aby zagotować wodę, słysząc dźwięk przychodzącej wiadomości. Westchnął ciężko i podszedł do stolika, na którym leżał jego telefon. Odblokował ekran, po czym zobaczył wiadomość od nikogo innego jak Parka. Miał już odkładać smartfon, gdy kolejny sms od Jimina wyświetlił się przyciągając jego uwagę.
Jimin: O nic nie pytaj i przyjedź na tą ulicę - xxx-.
Jimin: Na 18. Nie spóźnij się!
CZYTASZ
spirit night ||taekook|| one shot
FanfictionOne shot w kilku rozdziałach. Czyli o Taehyungu, studencie, który jest zakochany w złotej porze roku i wszelkich tradycjach świątecznych oraz Jungkooku, który słynie z urządzania głośnych imprez w jego nie małym mieszkaniu, licznych bujek i gustowa...