Lotnisko

24 6 1
                                    


I tak mijały dnie, tygodnie, miesiące, a ich przyjaźń nadal kwitła. Spędzali ze sobą cały dzień, od ranka, do wieczora, a czasem nawet od ranka do ranka następnego dnia. Byli nierozłączni, znali się niemal na wylot, a równocześnie prawie w ogóle. Ich przyjaźń nie raz została wystawiona na próbę czasu, sytuacji i emocji dwóch chłopaków, jednak mimo smutnych chwil zawsze pragnęli powrócić do szczęśliwszych dni. Od ich znajomości minęło sporo czasu, przeżyli chyba wszystko, od pierwszego zapoznania Langi z S, do ostatniego wyścigu jego i Adama. Tym razem nie miał zamiaru złamać obietnicy złożonej Rekiemu chwilę przed wyścigiem w samochodzie, gdy ich dwojga jechali razem z resztą ekipy na tor, gdzie Langa miał odbyć wyścig pomiędzy życiem a śmiercią.

-Gdy ten wyścig się zakończy... Pojedź do swojego ojca w Kanadzie - powiedział szeptem Reki gdy Ci jechali na wyścig - dawno u niego nie byłeś, nie zapominaj o nim - powiedział delikatnie się do niego uśmiechając - a gdy wrócisz... E tam nie ważne, zobaczysz - powiedział, a uśmiech na jego twarzy na chwilę znikł - tylko wróć

Drugi chłopak jedynie uśmiechnął się do niego.

-Obiecuję, że wrócę - wystawił mały palec do chłopaka by obietnica nabrała więcej sensu.

-Oboje wiemy że nie jesteś dobry w dotrzymywaniu obietnic - powiedział do niego uderzając przyjaźnie pięścią w jego pierś z chytrym uśmiechem.

Langa jedynie posłał mu uśmiech rozbawienia, a Reki odpowiedział mu tym samym.

~

Gdy wyścig dobiegł końca, każdy był zmęczony, jednak jednocześnie każdego rozpierała niepojętna energia. Hiromi w swoim różowym samochodzie odwiózł ich bliżej ich domów, robiąc im przy tym ogromną przysługę, chłopaki pożegnali się i każdy z nich udał się w swoją stronę. Gdy Langa doszedł do swojego bloku, spojrzał w okno swojego mieszkania i otworzył drzwi do budynku, a potem do swojego mieszkania uważając, żeby nie obudzić swojej mamy, która prawdopodobnie spała. Ku jego zdziwieniu zobaczył ją wychodzącą z kuchni, ona na jego widok spojrzała przestraszona na godzinę.

-Nie wracaj następnym razem tak późno do domu, kto wie kto chodzi po tych ciemnych uliczkach i co by wam zrobił chłopaki - powiedziała prawie opuszczając szklankę wody, którą niosła.

-Dobrze mamo... Właściwie mam pytanie - powiedział korzystając z chwili, że ją spotkał - moglibyśmy pojechać do taty? Wiesz, żeby go odwiedzić - powiedział ze swoją kamienną twarzą.

-Uh... - jego matka wyglądała na zdziwioną, łzy napłynęły jej do oczu i się delikatnie uśmiechnęła. Cieszyła się, że w końcu jej syn zaakceptował chociaż w części śmierć swojego taty. - Jasne kochanie, jesteś pewny, że dasz radę? - zapytała jeszcze dla pewności, mimo wszystko wiedziała, że jej syn nie zmieni już zdania.

-Tak - powiedział ściskając w dłoniach deskorolkę - chciałbym go odwiedzić i opowiedzieć mu co u mnie... Wiem, że on już nigdy nie powróci... Ale nie chce o nim zapomnieć - powiedział ściskając skrawek koszuli, która znajdywał się koło jego serca.

-Jasne kochanie, zorganizuje coś i pojedziemy tam niedługo. - posłała mu szczery uśmiech przez łzy - a teraz idź już spać, jest bardzo późno.

Langa jedynie pokiwał głową i poszedł do swojego pokoju, przed snem biorąc jeszcze prysznic i myjąc zęby.

~

Jak szybko i nieubłaganie czas leciał, niedługo po tej rozmowie, razem ze swoją mamą pojechali z walizkami na lotnisko, wcześniej pożegnał się z Rekim, który mimo bólu, że się chwilowo rozłączają chciałby ten posegregował przeszłość z teraźniejszością. Dotarcie na lotnisko nie zajęło tyle czasu, ile za pierwszym razem gdy przyjechali. Chłopak przyglądał się jak wtedy drzewom, które mijał, jednak tym razem miał w sobie promyk nadziei. Cząstka Langi chciała zostać i nie rozdzielać się z Rekim, jednak druga cząstka znów chciała zobaczyć się z swoim rodzinnym krajem. Jednak prośba chłopaka przeważyła cienką linkę pomiędzy tym. Langa postanowił pojechać, jednak nie na długo, chciał ponownie wrócić tu do Rekiego. Najchętniej wziąłby go ze sobą do Kanady, jednak wiedział, że ten ma szkołę i nie może na nawet tydzień opuścić jej. W takiej atmosferze dojechali na lotnisko, Langa wypakował walizkę z samochodu i razem z swoją mamą poszedł tam, żeby załatwić formalności z tym związanymi. Nanako cały czas się odwracała poszukując kogoś wzrokiem próbowała z marnym skutkiem zostać niezauważona. Mimo że jej syn nie zawsze jest w stanie odpowiednio odczytać sytuacje szybko się zorientował po zachowaniu swojej mamy, że kogoś lub czegoś szuka.

-Zapomnieliśmy o czymś? - zapytał stojąc w kolejce razem z bagażem.

-AH! Nie Langa, raczej nie - powiedziała nerwowo wymachując rękami, Langa jedynie popatrzył na nią zdziwionym spojrzeniem i wrócił wzrokiem do długiej kolejki.

Gdy w końcu dotarli na początek kolejki, energicznie wszystko załatwili, minęła może godzina, gdy usiedli w poczekalni koło dużej ilości sklepów.

-Ile jeszcze do samolotu - zapytał chłopak patrząc swoimi morskimi oczami na matkę.Um... - spojrzała na zegarek 

- została jeszcze godzina, chciałbyś w tym czasie pochodzić po sklepach?Mogę - opowiedział Langa wstając z krzesła, które od dłuższego czasu zajmował.

Jednak nie dane mu było pójście samotnie do sklepu, bo można było słyszeć szybkie uderzenie stóp o ziemię i przyjazne krzyki jego imienia. Energicznie się odwrócił i spojrzał dookoła siebie. Jednak nikogo nie zobaczył lub przynajmniej na pierwszy rzut oka przez dużą ilość ludzi, po chwili dostrzegł czerwoną czuprynę wśród ludzi, samowolnie uśmiechnął się na widok sylwetki chłopaka, która przez promienie słoneczne oświetlające go od tyłu wyglądała jakby znajdowała się złota poświata dookoła niego.

 -LANGA – ostatnie słowa dotarły do jego uszy przed tym jak o kilka centymetrów niższy chłopak skoczył na niego przytulając go mocno w swój radosny sposób. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 14, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

[ Nieskończoność~] [ Langa x Reki ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz