Kilka dni po katastrofie, kilka godzin po wyjściu ze szpitala kilka minut od wejścia do domu i jedna cudowna sekunda w której Wektorowi ( to nie błąd to ksywka moim zdaniem zajebista) udało się nie myśleć o tym wszystkim, zapomnieć, wywołać moment w którym nastąpi drastyczna próba odesłania złych wspomnień do królestwa podświadomości aby zmierzyć się z nimi za kilka lat na kozetce u psychologa.
- Kurwa ! - skomentował Wektor gdy znów poniósł porażkę - Pieprzony hipokamp, co z tego że jestem zajebisty we wszystkim i potrafię zapamiętać każdą informację skoro nie mogę zapomnieć tej jednej która niszczy wszystko inne !! - krzyknął niby do siebie chociaż jego głowa nienaturalnie skierowana była w stronę kuchni w której urzędowała Daeia (to nie błąd wymyślałam to imię przez całe 5 sekund i macie je wziąć za celowy zabieg)
- Jeśli mógłbyś przechwalać się swoim geniuszem gdzie indziej byłabym przeszczęśliwa !
- Po prostu chciałabyś mieć 297 IQ tak jak ja - Jeśli posiadając tak pokaźny iloraz inteligencji byłabym takim bałwanem jak ty to wolę chyba już być przeciętniakiem. - Odpowiedziała z niepochamowaną wrogością Daeia
- Dobrze rozumiem już się zamykam- Wektor wiedząc że ze zdenerwowaną kobietą lepiej nie zadzierać powrócił do swoich wewnętrznych rozmyślań.
CZYTASZ
Najciemniej pod latarnią
ActionPowiem tak, nie czytajcie tego chyba że lubicie randomowe nie dopracowane fragmenty z moich przyszłych powieści lub takich które wogóle nie wyjdą :)