Rozdział I : Kolejny fragment złamanego serca

20 3 0
                                    

Dzwonek zadzwonił na przerwę mówiący do nas czas na weekend. Dobre jest też to, że zwolnili nas z ostatnich dwóch lekcji z powodu chorego nauczyciela. Co ciekawe dowiedzieliśmy się o tym na początku tej lekcji, bo ktoś napisał na naszej grupie klasowej o tym. Wszyscy w klasie zaczęli się pakować a z tyłów klasy już było słychać szuranie krzeseł. Jakby ktoś spakował wcześniej oczywiście Pani dałaby mu uwagę.

- Pamiętajcie o nauczeniu się na kartkówkę ze związków frazeologicznych. - westchnęła i dodała - Możecie wyjść. - Nie wiem czy tak bardzo nie lubi naszej klasy czy tej posady, aby wstawiać jedynki i uwagi za drobnostki, Rozumiem, że przez wiek stajemy się coraz bardziej ponurzy, ale nie znam żadnego nauczyciela, który tak reaguje na niewielki błąd w zdaniu.

Osoby z ostatnich ławek oczywiście jako pierwsze wstały, otworzyły drzwi i wyszły a reszta wraz ze mną po nich. Już chciałem się kierować w stronę wyjścia ze szkoły, ale najpierw podszedłem do swojej szafki i wziąłem podręcznik z poprzedniej klasy po tym dopiero zacząłem kierować się w stronę wyjścia. Miałem po zajęciach iść do Sary pomóc jej z matematyką, nie radzi sobie z nią za dobrze. Trochę według mnie niesprawiedliwe, że młodsze klasy jak Sary kończą trzy godziny wcześniej od nas. Nie wiem kto wymyślał plany ale niech wie, że go nie lubię. Drzwi wyjściowe otworzyła jakaś dziewczyna idącą przede mną pewnie też z 3 klasy. Prócz nas chyba trzy klasy kończyły zajęcia, bo wciąż obok szkoły było dużo uczniów, mogli to być uczniowie, którzy spędzają przerwę na dworze by chociaż na chwilę zapomnieć o szkole. Ja tam nie wiem, zszedłem po kilku stopniach i wyjąłem klucz do zabezpieczenia mojego roweru. Odpiąłem rower i wyszedłem z nim poza teren szkoły po czyn na niego wsiadłem. Dom Sary jest z 10 minut drogi z tond. Założyłem słuchawki, gdy czekałem na światłach i puściłem mix rekomendowanej muzyki. Prawie zawsze wybiera moją ulubioną muzykę. Gdy dojechałem do jej niewielkiego białego domu zszedłem z roweru i zaczepiłem go o płot w razie czego. Zapukałem do drzwi, ale nie było słychać odpowiedzi, za to słychać cicho muzykę przez co wiedziałem, że jest w środku. Leciała piosenka od jednego z jej ulubionych wykonawców. Sara wraz z rodziną ma umówione miejsce na klucz, w razie, gdyby ktoś zapomniał lub zgubił pokazała mi z 2 tygodnie temu. Podniosłem doniczkę i wziąłem klucz, otworzyłem drzwi po czym odłożyłem go na miejsce. Wszedłem do środka, zamknąłem drzwi i skierowałem się w stronę jej pokoju mieszczącego się na piętrze. Z każdym schodkiem muzykę było słychać coraz głośniej. Po wejściu skręciłem w prawo, gdzie mieściły się zamknięte drzwi do jej pokoju. Podszedłem do nich i je otworzyłem. Moim oczom ukazała się nie tylko Sara, ale i jej znajomy z klasy Mark, widziałem, jak wychodzili razem, ale tego się wtedy nie spodziewałem. Muzyka grała z głośnika na szafce. Leżeli razem na łóżku i się śmiali po czym ją pocałował. Nie wiedziałem co powiedzieć, stałem tylko w miejscu i patrzyłem. Gdy przestali Sara zauważyła mnie i zawołała, nie zareagowałem. Odwróciłem się i poszedłem w stronę wyjścia puszczając książkę przed jej pokojem. Słyszałem jak za mną idzie, ale nie zwracałem na to uwagi. Gdy już byłem przy wyjściu dopiero teraz zobaczyłem buty Marka, nie wiem, jak mogłem ich wcześniej nie widzieć. Otworzyłem drzwi nawet nie zamykając ich za sobą i podszedłem do roweru.

- Josh zaczekaj! Mogę to wyjaśnić. - powiedziała wciąż do mnie biegnąc.

- Co wyjaśnić? Hej Josh zdradzam cię, bo Mark mi się bardziej podoba czy co. Dzięki za świetny prezent urodzinowy. - odpiąłem rower i od razu pojechałem. Widać, że chciała coś powiedzieć, ale nie wiedziała już co.

Chciałem już jej nie widzieć ale i tak spojrzałem do tyłu widziałem Sarę cały czas patrzącą jak odjeżdżam i wychodzącego dopiero z domu Marka. Szedł w jej kierunku ale nie widziałem co dalej bo się odwróciłem i już więcej ich nie widziałem. Nie wiedziałem co mam myśleć. Byliśmy razem jakoś dwa miesiące, tak dobrze się dogadywaliśmy. Chwilę po rozstaniu z Jessicą poznaliśmy się na przerwie i tak zostałem jej korepetytorem i chłopakiem, za to jego zna od jakiś 7 lat. Poznali się w podstawówce, gdy Sara się przeprowadziła ale nigdy nie widziałem by coś nimi było. Czy to oni się tak dobrze ukrywali czy ja jestem taki ślepy? W mojej głowie rodziło się coraz więcej pytań. Co by się stało gdybym nie przyszedł? Jak długo są razem? Dlaczego? i czy kiedykolwiek coś do mnie czuła? Starałem się o tym nie myśleć podczas jazdy a ona z każdym kolejnym pytaniem stawała się dłuższa. Gdy dojechałem odłożyłem rower na miejsce i mijając ojca poszedłem do swojego pokoju zamykając za sobą głośno drzwi. Położyłem na podłodze plecak po czym rzuciłem się na łóżko ściskając w ręce poduszkę. Powoli starałem się uspokoić. Nie jestem przecież osobą, która rozwaliła by w takim momencie pół pokoju. Jestem osobą która za każdym razem dusi w sobie emocje i patrzy jak spada kolejny fragment mojego złamanego serca. Zestrzelony nie tą strzałą co powinna i nie w to miejsce kolejny raz. Starałem się zapomnieć i zasnąć. Zawsze tak robię w złych sytuacjach. Ale więcej już nie pamiętam.

------------------------------------------------------------

Dzięki za przeczytanie pierwszej części HoLove.

Mam nadzieję, że wszystkim, którzy będą czytali się spodoba. Jest to pierwsza opowieść napisana przeze mnie od prawdopodobnie 3 lat więc przepraszam za błędy, mało rozwinięte historie itd.

Możliwe, że będzie ten rozdział jeszcze edytowany. Proszę o komentarze gdzie zrobiłem błąd czy gdzie powinno coś być dodane z góry dziękuję.

Kolejny rozdział pojawi się wkrótce...

HoloveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz