Pov. DekuKolejny piękny dzień. Dzień w którym usłyszę jazgot budzika informującego mnie że musze w końcu zwlec dupę z łużka i iść do jakże lubianej przeze mnie szkoły. Dzień w którym do mojej kolekcji dojdą nowe rany, siniaki i oparzenia. Dzień w którym usłyszę od matki jak bardzo żałuje że mnie urodziła. Eh jak ja kocham te szczęśliwe życie. Z tego całego szczęścia chce mi się skakać.... najlepiej z mostu....pod pociąg. Mimo to jeszcze żyję. Sam w zasadzie nie wiem dlaczego. Najlepszy bohater, mój idol, autorytet, heros #1 sam osobiście uświadomił mi że nigdy nie zostanę bohaterem. Zniszczył moje marzenia, wdeptał w ziemie jedyną rzecz która trzymała mnie przy życiu. Nie mam już dla kogo żyć. Kacchan powtarzający mi codziennie że powinienem się zabić by zrobić śwaitu przysługę, niczego nie ułatwia. To boli. Ludzie których kocham ranią mnie i nienawidzą bardziej niż to jest możliwe. W zasadzie już od dawna myślałem żeby ze sobą skończyć, i chyba dziś jest odpowiedni moment. Tak. Nie ma co dłużej tego odwlekać. Pora zakończyć tą beznadziejną egzystencję.
-*BIP BIP*- ehh... i wszystko się zgadza. Codzienna norma. Ten budzik nastawiam chyba tylko po to by się na czas ogarnąć skoro i tak nie sypiam, ale mniejsza o większość. Pora na codzienną, poranną rutynę. Udałem się do łazienki w tym samym celu co codziennie o tej porze. Wziołem jakiekolwiek ubrania z szafy i wyszłem z pokoju. Łazienka jest na przeciwko mojego pokoju więc daleko nie musze chodzić ale i tak muszę zachowywać się bardzo cicho żeby nie obudzić mamy. Powoli wszedłem do zimnego pomieszczenia, położyłem ubrania na pralce i spojżałem w lustro. Dobrze że nic nie jadłem bo bym sie pożygał na ten widok. Wory pod oczami jakich w życiu nie widziałem, ochlapnięte rozczochrane zielone włosy, puste, i całkowicie bez wyrazu oczy i moja blada niemalże biała skóra pokryta bliznami. Nie ma co się oszukiwać-, wyglądam jak wrak człowieka, albo jak cień samego cienia. Szybko odwruciłem się w stronę kabiny, po czym rozebrałem się i wziołem szybki, zimny prysznic. Gdy skończyłem ogarnołem jakoś włosy i jeszcze raz podszedłem do lustra.
-trzeba coś z tym zrobić-mruknołem sam do siebie, klepiąc się dłońmi po policzkach i zaczołem zamalowywać korektorem wszystkie ślady zmęczenia. Wyszło nawet nie najgorzej. Po ubraniu i doprowadzeniu sie do stanu okraśalnego jako "może być" wyszłedłem z łazienki, wziołem plecak z pokoju i po założeniu butów wyszedłem z domu. Była dopiero 7 a spacerkiem do szkoły dotarłbym w 15 minut więc poszedłem przez park bo to dodatkowe 20 minut. Zgodnie z moimi obliczeniami do szkoły dotarłem o 7.35 lecz tak się zamyśliłem że nawet nie zauważyłem że ktoś przede mną stoi. Wpadłem na tą osobę ale ona zrobiła tylko szybki krok w przód gdy ja poleciałem na plecy ale plecak zamorttzował upadek więc tylko dupa mnie zabola. Podniosłem głowę by zobaczyć na kogo wpadłem i przeprosić, i gdy to zrobiłem moim oczom ukazała się ta osoba przez którą zaczołem tak wcześnie wychodzić z domu by nie spotkać go po drodze. Bakugo Katsuki. Niezwykle przystojny, blondyn o rubinowych oczach który jest na pierwszym miejscu z listy osób mnie nienawidzących. Wiem że mnie nienawidzi a mimo to nie umiem odwzajemnić tej niemawiści. Wręcz przeciwnie- kocham go, możw to jest teochę chore bo to on najbardziej się nade mną znęca a jednak. Z zamyśleń wyrwał mnie szorstki głos mojego dawnefo przyjaciela
-TO ZNOWU TY?!! JEBANY NERDZIE, PATRZ JAK ŁAZISZ A NIE.- Powiedział i użył na mnie swojego quirk. Poczułem jego wybuchy na twarzy a chwilę później siarczysty ból na prawym policzku który sygnalizował że właśnie dostałem z liścia przez co znów miałem bliski kontak z ziemią, jednak nadal się "uśmiechałem" bardzo bolało ale kąciki moich ust były w wielkim nienaturalnym uśmiechu. W końcu to dziś wszyscy którzy mnie nienawidzą doznają ukojenia bo to właśnie dziś moje serce przestanie bić. Podniosłem się z ziemi i odkręciłem się w jego stronę nadal się nadnaturalnie uśmiechać.
CZYTASZ
Tak puźno zrozumieć, tak wcześnie umrzeć | BakuDeku |•| One Shot |•| Sad Deku |
RandomOne Shot o Izuku Midoriyi którego depresja była jedynym sprzymierzeńcem gdy inni się odwrócili. Gdy miłość do człowieka który go dręczył była tak wielka że przyćmiła całą złość na niego. Lecz co się stanie gdy Deku posłucha dawnego przyjaciela? poj...