Draco od początku swojego związku z Harry'm wiedział, że ten boi się krzyków. Na jakiekolwiek podniesienie głosu reaguje płaczem. Malfoy starał się zawsze zachowywać spokojnie, aby nie martwić bruneta. Jednak pewnego dnia wybuchnął. Nie mógł powstrzymać słów, które leciały z jego ust niczym lawa z wulkanu. Działał pod wpływem emocji, nie wiedział co robi.
Harry stał przestraszony przed swoim chłopakiem, a w kącikach jego oczu powoli pojawiały się łzy. Malfoy myślał, że brunet nie wie co to znaczy problemy z rodzicami, jednak się mylił. Potter doskonale wiedział jak to jest. Patrząc na swojego chłopaka niemal czuł jakby to on kłócił się ze swoimi rodzicami i nie mógł powiedzieć im o swoich problemach. Właśnie dlatego zawsze wspierał Ślizgona, zawsze go wysłuchał nieważne co było tematem ich rozmów. Był przy nim zawsze. I zawsze będzie.
Chociaż Gryfon nie miał rodziców, wychowywał się u wujostwa, codziennie przed snem myślał jakby to było, jakby to właśnie on należał do jednej z szczęśliwych rodzin. Jak James Potter i Lily Potter zachowywaliby się jako rodzice? Jedno wiedział, na pewno byłoby mu lepiej z nimi niż z wujostwem.
Od najmłodszych lat spał w komórce pod schodami, gdzie był jego mały "pokój". Wuj zawsze podnosił głos na swoją rodzinę, nie było dnia, w którym tego nie uczynił. Dlatego Harry bał się krzyków. Wysłuchiwał ich od najmłodszych lat swojego życia.
Kiedy Draco zobaczył zaczerwienione oczy bruneta i jego wystraszoną minę... Dopiero wtedy zrozumiał co zrobił. W sercu blondyna zaczęły pojawiać się rysy, pęknięcia, które na każdą kolejną spływającą łzę Harry'ego po jego bladym policzku, rozszerzały się i bolały coraz bardziej. Nie wiedział co skłoniło go do takiego zachowania. Nie chciał wiedzieć. Teraz liczyło się tylko to, że jednak to uczynił, czym skrzywdził swój skarb. Jego najdroższy skarb.
Ślizgon złapał trzęsące się ręce Harry'ego w swoje dłonie. Spojrzał mu prosto w oczy, a jego tęczówki straciły swój blask, swój kolor. Były matowe, wyczerpane z jakichkolwiek pozytywnych emocji, zostały tylko te negatywne. Strach, zmęczenie, niezrozumienie samego siebie oraz złość. Złość nie na Harry'ego, lecz na siebie. Złość na to, że pozwolił sobie doprowadzić swojego słodkiego bruneta do takiego stanu.
Upadł na kolana. Nie tylko z braku sił, kierowało nim inne uczucie, którego sam nie rozumiał i nie był pewny. Nigdy nie czuł w sobie aż takiej pustki.
Ukradłem Ci skrzydła,
Nie wiedząc, co tracę.
Chciałem być wolny,
Nie czułem chyba nic.
Niewiele czując, gdy Ty stałeś bezbronny,
Podarty na części.
Raniłem bez końca, wciąż depcząc Twoje łzy,
Do ostatniej łzy.
Płacę za swój grzech.
Niewiele mogę zrobić wiem.Wiedział, że w tym momencie ukradł skrzydła swojemu chłopakowi. Po prostu bezczelnie je odciął, kiedy ten był pełnym radości chłopakiem wraz z nimi. Kiedy to zrobił, obraz przed oczami Harry'ego stał się jakby biało czarny. Bezuczuciowy. Nic nie warty. Wyczerpany z emocji.
Kochanie wybacz mi.
Zniszczyłem tyle chwil.
Wiem, że przepraszam,
To słowo przepraszam
Nie znaczy nic.
Co mam powiedzieć, byś znów uwierzył mi?
Bo wiem że przepraszam,
To słowo przepraszam
Nie znaczy nic.- Przepraszam cię, Harry. Skarbie, wybacz mi. - po policzku blondyna zleciała pierwsza tego dnia łza, a zaraz za nią kolejne i kolejne.
Harry nic nie powiedział tylko wtulil się w ciało blondyna. Teraz potrzebował tylko jego obecności, jego bliskości. Był w stanie wybaczyć mu wszystko, to, że podniósł na niego głos oraz wszystko inne.
Dla tych dwóch chłopaków teraz liczyła się tylko bliskość i uczucie, jakim jeden dążył drugiego i na odwrót. To uszczęśliwiało ich i przebaczało wszystkie grzechy tego świata.
CZYTASZ
𝑾𝒚𝒃𝒂𝒄𝒛 𝒎𝒊... ✯𝚘𝚗𝚎-𝚜𝚑𝚘𝚝 𝚍𝚛𝚊𝚛𝚛𝚢✯
أدب الهواةDraco pod wpływem emocji podniósł głos na Harry'ego. Potter od najmłodszych lat życia był wrażliwy na krzyki, od razu płakał przez ciągłe krzyki w domu jego wujka, gdzie się wychowywał. I Malfoy doskonale o tym wiedział, ponieważ został powiadomiony...