3.

146 11 1
                                    


Jest godzina 18.15. Stoję oparta o swoje czarne porshe i palę 3 papierosa z kolei, znów przyglądając się panoramie Nowego Yorku. Punkt widokowy, na którym się znajduję położony jest kilka kilometrów za miastem. Prawdopodobnie wiem o nim tylko ja, ponieważ droga tutaj jest niezadbana, jakby nieużywana przez nikogo oprócz mnie. Nigdy nie widziałam tu żywej duszy, ale akurat na to nie mogę narzekać. Kocham samotność. Jest to moje miejsce, gdzie mogę w spokoju pomyśleć, wiedząc, że nikt mi nie przeszkodzi. Nie powiem o tym nikomu, ale tak naprawdę stresuję się całą akcją związaną z porwaniem. Nie będzie łatwo, dużo ryzykuję, ale moja rządza władzy i perspektywa nietykalności mając w ryzach szanowną panią burmistrz dodaje mi otuchy. Wszystko dobrze przemyślałam, plan nie może się nie udać.

Po około godzinie rozmyślań i kilku papierosach wsiadłam do samochodu i ruszając z piskiem opon, zostawiając za sobą pełno kurzu ruszyłam do firmowej zbrojowni, aby zacząć przygotowania. Na miejscu miała już na mnie czekać Normani. 

Przez prędkość jaką się poruszam znajduję się na miejscu po niespełna 15 minutach. Wysiadam z auta, zamykając je automatycznym kluczem i ruszam w stronę masywnych drzwi parterowego budynku. Miejsce to również znajduje się poza miastem, w głębi lasu. Podchodzę do drzwi, wpisuję kod na zamku i wchodzę do budynku. Przed oczami mam długi oświetlony korytarz, zmierzam do jego końca przechodząc przez kolejne zabezpieczenia. Wchodzę do pomieszczenia z wielkim napisem na drzwiach "ZBROJOWNIA", gdzie czeka już na mnie czarnoskóra kobieta. 

-Cześć-witam się, spoglądając na kobitę, która ubrana jest cała na czarno.

-Witam szefową, wszystko jest już przygotowane, sprzęt spakowany, więc zostaje omówić tylko kilka kwestii i się uzbroić.

Właśnie to lubię w tej kobiecie. Profesjonalizm. Nie bez powodu to właśnie ją wybrałam do pomocy. Gus zbyt często podejmuje decyzję sam, często mi się sprzeciwiając, natomiast Normani zawsze podchodzi do sprawy poważnie traktując moje rozkazy. 

Uśmiecham się do niej krótko i podchodzę do szafy, z której wyciągam strój na specjalne okazje, takie jak ta. Przebieram się przy kobiecie nie czując z tego powodu żadnych krępacji. Jestem zadowolona ze swojego ciała. Dużo ćwiczę, czego widać efekty. Zakładam na siebie czarne, dosyć luźne bojówki, następnie obcisłą czarną bluzkę z długim rękawem, a na to wszystko kamizelkę kuloodporną z kilkoma kieszeniami, gdzie chowam magazynki, do paska spodni przypinam broń, wcześniej ją zabezpieczając. Czarnoskóra kobieta w tym czasie również zakłada na siebie kamizelkę, natomiast przez plecy przerzuca karabin maszynowy. 

Kiedy obie jesteśmy już gotowe, rozkładam na dużym stole plan budynku, w którym znajdować się będzie Cabello.

-Wchodzimy wschodnią częścią, wejściem ewakuacyjnym. Będzie tam stało dwóch ochroniarzy. Zdejmiesz ich, wtedy wchodzimy. Jej pokój znajduje się niedaleko, więc myślę, że dostanie się do mniej nie powinno sprawić nam najmniejszego kłopotu. Zakładam, iż korytarze oraz jej pokój patrolować będzie 5 ochroniarzy. Nie będziemy ich zabijać, uśpimy ich gazem usypiającym,  wtedy ja wchodzę do jej pokoju, Ty mnie ubezpieczasz, ogłuszam ją i wracamy do samochodu, skąd pojedziemy do tajnej bazy, znajdującej się w starych bunkrach, jeszcze z II Wojny Światowej. Na całą akcję mamy około 10 minut zanim zjawi się policja, wszystko ma być dograne co do minuty. Masz jakieś pytania?- spoglądam na kobietę, która ze skupieniem lustruje plany budynku, skupiając się na każdym moim słowie.

-Wszystko jasne, ale co z alarmem?- pyta spoglądając na mnie niepewnie jakby bojąc się, zadać mi pytania.

-Jeden z moich ludzi wyłączy zasilanie, więc tym nie musimy się przejmować- uspokajam ją, kobieta tylko kiwa głową. Zwijam plany budynku i wrzucam je do torby z pozostałymi sprzętami.- Za chwilę ruszamy, przygotuj się, jedziemy czarnym suvem.- mówię, po czym kieruje się do garażu, do którego można wejść przez zbrojownie. Zajmuję miejsce pasażera czekając na Normani. Zamykam oczy i wzdycham ciężko. Kobieta w tym czasie wkłada wszystko do samochodu, po czym wsiada, otwiera garaż pilotem i rusza, zamykając go po wyjechaniu z pomieszczenia. 

Teraz nie ma już odwrotu- pomyślałam i z duszą na ramieniu wpatrywałam się na znikające w ciemności drzewa.



StrenghtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz