5.

183 13 0
                                    

Po około trzech godzinach pojawiła się przy mnie Normani. Wyglądała znacznie lepiej, co mimo wszystko mnie ucieszyło. Nie darzyłam tej dziewczyny jakimś specjalnym uczuciem, jednak lubiłam ją, była oddana, a to cenię sobie przede wszystkim. Sama nie zmrużyłam oka, myślami powracając do Rose oraz wydarzeń tej nocy.

-Wyglądasz lepiej, mam nadzieję, że tak samo się czujesz?- pytam, na co dziewczyna delikatnie się uśmiecha i kiwa głową na potwierdzenie moich słów.

- Za chwilę wejdziemy do naszych zakładniczek. Załóż kominiarkę, ja założę swoją.- powiedziałam po czym obie wykonałyśmy polecenie. Podeszłam do metalowych drzwi, za którymi znajdowały się kobiety, Normani szła krok za mną. Wyciągnęłam z kieszeni spodni odpowiedni klucz i przekręciłam go w zamku, którego nie należał do najprzyjemniejszych.

Weszłyśmy do pomieszczenia. Obie kobiety już nie spały, siedziały na starej kanapie wiercąc się niespokojnie, cały czas mając na głowie materiałowe worki. Podeszłam do mniejszej postaci, natomiast czarnoskóra kobieta została w drzwiach obserwując przebieg sytuacji i nie chcąc mi przeszkadzać. Chwyciłam materiałowy worek i ściągnęłam go z głowy drobnej blondynki. Miała około 27 lat, była dosyć zgrabna. Kiedy jej oczy przyzwyczaiły się do światła kobieta spojrzała na mnie niepewnie, jednak nie miało to dla mnie większego znaczenia. Nie ona była dla mnie celem. Podeszłam do drugiej kobiety, kiedy chwyciłam za jej worek i już miałam go ściągać poczułam ból w lewym piszczelu. Ta mała suka mnie kopnęła! Zaklęłam pod nosem, po czym zamaszystym ruchem zerwałam jej z głowy worek.

W tym momencie mnie zatkało. Nigdy nie interesowałam się polityką, dopóki nie przeszkadzała mi ona w interesach, dlatego nawet nie do końca wiedziałam jak wygląda burmistrz miasta, którym rządzę. Muszę przyznać jest piękną kobietą. Jej ciemniejszy kolor skóry świadczy o tym, że pochodziła z innego kraju. Ma około 24 lata i nie powiem, nieziemską figurę. Kiedy skończyłam lustrować jej ciało skierowałam wzrok na jej twarz, nasze oczy się spotkały. Nigdy nie widziałam bardziej czekoladowych tęczówek, wpatrywałam się w nią, jednak z czasem jej wyraz twarzy zaczął wyrażać tylko niechęć, strach i obrzydzenie. W tym momencie się otrząsnęłam z transu, w który mnie wpędziła.

-Witam pani burmistrz-powiedziałam kpiącym wzrokiem wpatrując się w nią.- Jak już się pewnie pani domyśla, jest pani moim zakładnikiem, nie będę tłumaczyła z jakich powodów akurat pani, ale myślę, iż skoro jest pani burmistrzem tak ogromnego miasta, sama może pani na to wpaść. - uśmiechnęłam się do niej kpiąco, mając świadomość, iż jest na tyle bystra, aby to odgadnąć.

-Wypuść nas ty cholerna wariatko! Policja już nas szuka, prędzej czy później i tak nas odnajdą, a Ty pójdziesz siedzieć!- kobieta zaczyna na mnie wrzeszczeć, czym trochę mnie zdziwiła, nie spodziewałam się po niej tyle odwagi, a tu proszę bardzo. Muszę pokazać tej rozpieszczonej paniusi kto tu rządzi.

Wyciągam pistolet z kieszeni spodni i celuje jej prosto między oczy. Blondynka obok zaczyna płakać z przerażenia, jednak Cabello patrzy mi głęboko w oczy jakby próbując mnie sprawdzić. Obdarzam ją surowym spojrzeniem po czym pewna siebie oddaję strzał.

Kula trafia w ścianę centralnie za kobietą, natomiast ta siedzi teraz przede mną skulona ze strachu. Jauregui 1 Cabello 0.

-Uważaj co i do kogo mówisz księżniczko, bo następnym razem nie będę się powstrzymywać.- znów patrzę jej w oczy po czym wstaję i kieruję się do wyjścia.

-Przynieś im trochę wody i jedzenia.- zwracam się do Normani, ta kiwa głową, a ja kieruję się do ukrytego gabinetu, o którego istnieniu wiedzą tylko dwie osoby. A raczej wiedziały. Ja i mój ojciec. Muszę przyznać zaintrygowała mnie ta kobieta. jej odwaga jest naprawdę imponująca, jednak nie na tyle, bym nie była w stanie jej zabić, jeżeli znów spróbuje mi się sprzeciwić. Zasiadam za biurkiem, wyjmuję szklankę i szkocką, napełniam naczynie do pełna i duszkiem wypijam całą zawartość. Odpalam papierosa i delektuję się jego goryczą. Miasto jest już tylko nasze, tato. Mówię sama do siebie.

Po kilku minutach postanawiam zająć się później Panią Cabello. Muszę bliżej poznać tę kobietę, w końcu jakoś muszę dbać o interesy, a jej wiedza na pewno mi w tym pomoże, pomyślałam, jednak cały czas z tyłu głowy gnębiły mnie te czekoladowe tęczówki.

StrenghtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz