6.

113 11 0
                                    

Długo rozmyślałam nad sytuacją, w której się znajdowałam. Moim zakładnikiem była najważniejsza osoba po mnie, co dawało mi poniekąd satysfakcję, ale rownież sporą dawkę stresu. Chęć władzy potrafi zaślepić, ale postanowiłam odepchnąć od siebie tę myśl.

Minęła godzina odkąd zamknęłam się w swoim gabinecie, w międzyczasie kazałam Normani pojechać do Gusa i obojgu odpocząć.
Sam Gus zadzwonił do mnie niecałe 15 minut temu z informacją, że akcja poszła zgodnie z planem, policja nie znalazła niczego, nie licząc oczywiście tej gnidy- Ruby Rose, ale zapewnił, że w niedługim czasie i ta sprawa zostanie zakończona.

Przetarłam twarz dłonią, poprawiłam włosy i rozciągnęłam zastałe mięśnie. Pora zająć się Panienką Cabello, pomyślałam, po czym ruszyłam w kierunku celi. Uznałam, że najlepiej będzie rozdzielić kobiety, co zrobię właśnie w tym momencie.

Stanęłam przed żelaznymi drzwiami, założyłam czarną kominiarkę na twarz i z impetem otworzyłam drzwi. Widok, który zastałam nie zdziwił mnie ani trochę. Obie kobiety siedziały wtulone w siebie. Jedzenie i woda, które przyniosła im Normani leżało nietknięte. Obie kobiety spojrzały na mnie w tym samym momencie.

Na twarzy jeden z kobiet widać było strach, natomiast druga wydawała się pewna siebie i tego, że zaraz ktoś je znajdzie i uratuje. Żałosne.
-Witam drogie panie, mam nadzieję, że jesteście obie wypoczęte.- zakpiłam z nich.
-Tak, jesteś bardzo gościnna.- odpysknęła Cabello. Mała suka nie wie z kim tańczy, ale nie powiem, podoba mi się to.
-Pozwól, że zabiorę cię ze sobą, a twoja koleżanka grzecznie tu nie ciebie poczeka.- powiedziałam po czym podniosłam ją za łokieć, zakneblowałam jej ręce i założyłam materiałowy worek na głowę. Kobieta nie protestowała.- A ty.- zwróciłam się do niskiej blondynki.- poczekasz sobie tutaj.- powiedziałam po czym wyprowadziłam latynoskę z celi, zamykając ją za sobą na klucz. Prowadziłam Cabello do swojego gabinetu. Kiedy byłyśmy na miejscu, zamknęłam drzwi na dwa spusty, usadowiłem kobietę na fotelu naprzeciwko mojego biurka i ściągnęłam z jej worek z głowy.

Zasiadłam naprzeciwko pani burmistrz. Próbowała mi się przyjrzeć, jednak moja kominiarka skutecznie utrudniała jej zadanie.

-Więc, Karlo. Proszę opowiedzieć mi, jakie miasto będziemy miało najbliższe inwestycje. Chciałabym znać wszystkie statystyki dotyczące przestępczości oraz dostęp do policyjnych akt. Z tego co wiem, dysponujesz dostępem do wszystkiego, czego potrzebuje.

Kobieta jedyne spojrzała na mnie, najwidoczniej nie mając zamiaru się odezwać. Próbuje grać twardą, ale ja znam sposoby na ludzi tego pokroju.

-Skoro nie chcesz mówić, może twoja rodzina będzie bardziej skłonna do rozmów. Twoja młodsza siostra.. jak jej było- udałam zamyśloną, po czym spojrzałam jej głęboko w oczy. -Sofia! Wydaje się bardzo rozmowną 14-latką.

Oczy kobiety rozszerzyły się momentalnie. Bingo. Rodzina to słaby punkt prawie każdego. Zaczęła niespokojnie wiercić się na krześle, rozglądając się po pomieszczeniu, jakby szukając sposobu na ucieczkę. Nie tym razem Cabello, pomyślałam, po czym znów przemówiłam.

-Moi ludzie mają twoją rodzinę na celowniku. Wiem o każdej minucie ich życia, jeżeli nie zaczniesz współpracować, możesz pożegnać się ze swoją wspaniałą La Familià.- powiedziałam twardo.

Camila utkwiła wzrok w jednym punkcie. Jest przerażona. Wiem to. Widzę jak szybko unosi się jej klatka piersiowa, jak co chwile wstrzymuje oddech.

-Dobrze. Powiem Ci co tylko chcesz, ale zostaw moją rodzinę w spokoju.- odpowiedziała jakby zawiedziona sobą.

-Doskonale!- klasnęłam w dłonie po czym chwyciłam swojego laptopa, odpaliłam odpowiedni program, w celu spisania cennych informacji, które zaraz wyjawi mi pani burmistrz.- Zaczynajmy więc.

Po około dwóch godzinach dowiedziałam się wszystkich najpotrzebniejszych informacji. Część moich ludzi jest poszukiwana w kilku stanach. Miasto ma w planach rozbudować drogi do Europy, co bardzo mnie cieszy, ponieważ ułatwi do przemyt na większą skalę. Procent przestępczości natomiast w ostatnim czasie zmalał, co rownież mnie cieszy. To znaczy, ze moi ludzi są niewykrywalni.

Po skończonym przesłuchaniu odprowadziłam Cabello do celi, w której czekała na nią wystraszona, niska blondynka. Kobiety od razu wpadły sobie w ramiona, na co prychnęłam. Jak można tak okazywać słabość. Wyszłam uprzednio zamykając drzwi na klucz. Wróciłam do nich 10 minut później niosąc im jedzenie i wodę. Usiadłam na przeciwko kobiet, czekając aż zaczną jeść. Martwe mi się nie przydadzą, jednak żadna z nich nie była skora do pałaszowania.

-Na co jeszcze czekacie? Dla mnie nie musicie jeść, to wy zdechniecie z głodu.- spojrzałam na kobiety z surowym wyrazem twarzy. Spojrzały tylko po sobie i zaczęły konsumpcje.
Kiedy skończyły, zabrałam tace i wyszłam zamykając metalowe drzwi na kilka spustów.

Sama udałam się coś zjeść. Choćbym chciała, nie jestem robotem. Po zjedzeniu pożywnego posiłku, poszłam poćwiczyć, po wszystkim wzięłam prysznic i stwierdziłam, że pora się położyć. Kolejny dzień wcale nie będzie łatwiejszy. Jutro pora przewieźć zakładniczki do innego lokum. Nie możemy zbyt długo przebywać w jednym miejscu. Z tą właśnie myślą odleciałam w objęcia Morfeusza.

StrenghtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz