~Alex
-Rozluźnij się księciuniu. Niektórzy wyczuwają strach. - powiedziałam do Kaspiana.
Zbliżaliśmy się już podobno na miejsce zebrania i Kaspian prawie się trząsł z nerwów. Widziałam, że próbował to powstrzymać co mu nawet wychodziło, tylko jego drżące ręce go zdradzały.
-Rozluźnić się? Niby po co? Wszystko u mnie w porządku. - odpowiedział "rozluźnionym" głosem.
-Właśnie widzę. - mruknęłam poprawiając sobie znowu włosy. Ciągle mi wpadały do oczu, kiedy nawet związałam je w kucyka. Trochę mi urosły przez te 1300 lat.
Jak opowiedziałam Kaspianowi swoją historię to stwierdził, ku mojemu zdziwieniu, że to całkowicie niesprawiedliwe, że nikt mnie nie zna, kiedy ja tak dużo zrobiłam dla Narnii i jej mieszkańców. A on ledwie się dowiedział że brałam udział w bitwie z białą czarownicą. Chyba jednak go polubię.
Znowu odgarniając włosy z twarzy spojrzałam na siebie. Nosiłam moje standardowe czarne, wysokie, skórzane buty, również czarne spodnie i ciemno zieloną koszulkę. Na bladych rękach miałam kilka rzemyków, które miały za zadanie zasłaniać liczne blizny. W skórzanej torbie miałam płaszcz i brązową koszulkę już na długi rękaw. Plus oczywiście kilka przyborów do opatrywania ran. No i kilka osobistych drobiazgów.
Jak poprawiałam pas z mieczem i moimi sztyletami zauważyłam dziwną rzecz. Miałam szersze biodra niż zapamiętałam. I chyba większe piersi. Dodać do tego dłuższe włosy zrozumiałam co się stało.
-Jestem starsza. - powiedziałam głośno. Kaspian rzucił mi zdziwione spojrzenie.
-Co? - zmarszczył brwi.
-Mówiłam ci, że jak wpadłam w śpiączkę to miałam piętnaście lat, prawda? - nie czekałam na jego odpowiedź tylko kontynuowałam moje nagłe olśnienie. - Teraz mam chyba jakieś szesnaście. Wyglądam trochę inaczej niż pamiętam.
-Z czego dokładnie to wywnioskowałaś? - zmarszczył brwi zmieszany. Zauważyłam że ręce przestały mu się trząść. Najwyraźniej odwróciłam jego uwagę od zebrania.
-Mam większe piersi. - wzruszyłam ramionami przejeżdżając dłońmi po szczuplejszej talii.
Kaspian zrobił się cały czerwony i odwrócił ode mnie wzrok jakbym nie wiadomo co złego zrobiła. Chwilę mi zajęło uświadomienie sobie, że dla niego to mogło bardzo źle wyglądać. No cóż. Bywa. Odzwyczaiłam się od rozmów z facetami i nie mam bladego pojęcia na ile mogę sobie pozwolić.
-A ty ile masz lat? - spytałam.
-Siedemnaście. - odparł wciąż na mnie nie patrząc.
Już miałam mu coś odpowiedzieć, kiedy podszedł do nas Gromojar.
-Jesteśmy na miejscu. - wskazał na polanę, na której było już dużo zwierząt i stworzeń Narni.
Wszyscy ustawili się w koło i zrobiono przejście dla nas. No. Ja właściwie zaraz jak zobaczyłam aż tyle nowych stworzeń to wyskoczyłam na najbliższe drzewo i ukryłam się w koronie z liści. Wiewiórka siedząca na gałęzi dziwnie na mnie spojrzała, kiedy jej pokochałam z uśmiechem ale nic więcej nie zrobiła. Z wyjątkiem Gromojara, który wyraźnie widział mój skok nikt nie wiedział że tu jestem.
Kaspian został popchnięty na sam środek okręgu, do którego dołączyły centaury z Ryczypiskiem, Truflogonem i Nikabrykiem. Wszystkie stworzenia już zebrane zaczęły wykrzykiwać różne obelgi pod adresem telmara.
Szatyn znowu wyglądał na przerażonego, ale nawet całkiem nieźle to ukrywał. Dziwnie się rozglądał jakby kogoś szukał, a jego panika była coraz wyraźniejsza. Po chwili zdałam sobie sprawę że on chyba szuka mnie.
CZYTASZ
Forgotten
FanfictionAlternatywna wersja moich wcześniejszych książek o Narnii i rodzeństwie Pevensie. Trzeba przeczytać pierwszą część - "The last one", by zrozumieć tą książkę. Pozostałe dwie części już nie są ważne do tej historii. *--------* Alexandra Pevensie zawsz...