Rozdział jedenasty

378 27 222
                                    

Lily denerwowała się, gdy James miał przybyć i poznać jej rodziców. Co prawda widzieli go już nieraz na peronie, tak samo jak ona jego rodziców, ale to nie to samo.

W końcu teraz mieli porozmawiać.

Postanowili uniknąć zamieszania na dworcu pełnym ludzi, by najpierw oboje mogli powiedzieć swoim rodzicom, co się wydarzyło. Lily szczególnie starała się wyjaśnić i podkreślić, że relacja jej i Jamesa uległa zmianie. Nie chciała więc ich o tym informować tak nagle.

Petunii nie było w domu, gdyż wyszła gdzieś i najwyraźniej nie miała ochoty widzieć siostry i jej gościa. Lily było z tego powodu przykro, jednak przywykła do ich relacji. Najwyraźniej nie miała się już zmienić.

James był mocno zestresowany, gdy przybył pod dom Evansów. Był wystrojony i trzymał też upominki, by je wręczyć.

Domek był jednopiętrowy, beżowy z czerwonym dachem. Najpierw wchodziło się na zadbane podwórko i szło przez trawnik do ganku.

Gdy zapukał do drzwi, otworzyła mu Lily, ubrana w żółtą sukienkę na ramiączka. Włosy związane miała w warkocze, a na jej twarzy pojawił się uśmiech, gdy go zobaczyła. Ucieszyła się na widok bukietu kwiatów.

W końcu James wszedł do środka, a Lily zaprowadziła go do salonu, gdzie na kanapie siedzieli jej rodzice.

Florian Evans miał już łysinę i rzadkie, siwe włosy. Uważnie mierzył go swoimi jasnoniebieskimi oczami, jakby patrząc, czy zrobi coś nie tak. Był dosyć szczupły i wysoki.

Siedząca obok niego Rosalie miała również siwe włosy, oraz zielone oczy, które oddziedziczyła po niej jej córka. Była dosyć niska, szczupła oraz patrzyła na niego z zaciekawieniem.

- Dzień dobry - powiedział James, wchodząc do salonu.

Po krótkich przywitaniach, nastolatkowie usiedli na fotelach naprzeciwko państwa Evans. Pomiędzy nimi znajdował się stolik z różnymi przekąskami.

- Czyli ty jesteś ten Potter, na którego nasza córka narzekała, a teraz jesteście ze sobą? - spytał uważnie Florian. Mierzył go uważnym spojrzeniem.

- Tak, to ja. Wiem, że wcześniej robiłem głupoty, ale się zmieniłem - zapewnił James. - Zależy mi na Lily.

- Mam nadzieję, bo inaczej...

- Może ciasteczko? - wtrąciła się Rosalie, przerywając mężowi. - Wierzę Lily, że mówi prawdę, że się zmieniłeś. Zresztą chcę sama móc cię poznać i ocenić.

- Właśnie, tato. Nie wracajmy do tego, co było - powiedziała Lily.

James poczęstował się ciasteczkiem. Gdy wziął tylko jedno, Evansowie wymienili spojrzenia.

- Przynajmniej bierzesz tylko jedno na raz, nie to co niektórzy - mruknął Florian, a Rosalie się skrzywiła.

- Nawet mi o nim nie przypominaj.

- O co chodzi? - spytał James, zastanawiając się, czy na pewno wszystko w porządku. Chciał jak najlepiej wypaść przed rodzicami swojej dziewczyny.

- O spotkanie rodziców z chłopakiem mojej siostry - powiedziała Lily, pamiętając, co rodzice pisali jej w liście jakiś czas temu. Z goryczą pomyślała, że siostrze nawet nie zależało, by ona też go poznała. Rzecz jasna, była wtedy w szkole, ale i tak było jej przykro.

- Naprawdę nie wiem, co Petunia widzi w tym Vernonie. Nie dość, że wszystko na raz brał i jadł, to jeszcze podkradał z lodówki. A był tu tylko na jedno popołudnie - kwaśno stwierdziła pani Evans. - I na koniec powiedział, że gospodyni w domu jego matki gotuje lepiej, ale nie mógł nie skorzystać z gościny.

🎃 Wszystko się zmienia 🎃 Lily Evans i James Potter ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz