Mój poranek był dosyć przeciętny zważając na wiecznie pijaną przyjaciółkę.
Musiałam chwilę z nią zostać w domu, aby doprowadzić ją do porządku i zaopiekować się nią, kiedy miała kaca.
Wkrótce wygoniła mnie twierdząc, że da sobie radę, a ja jestem nadopiekuńcza. Przynajmniej dała mi jakieś ciuchy, do przebrania się z imprezowej sukienki i pozwoliła mi podładować telefon...
Aktualnie siedziałam na drewnianej ławce czekając na autobus do mojego, własnego domu. No może nie do końca własnego, bo mieszkałam z młodszym bratem i siostrą, oraz rodzicami. Jak już mówiłam, brat to Toby (tzw. Tubbo), a siostra nazywała się Lani.
Czyli w sumie wcale nie był to mój własny dom.Rozglądałam się, bo właściwie nawet nie miałam nic do roboty. Nieszczęście chciało, że zauważyłam zapalniczkę na chodniku obok mnie. Pewnie jakiś człowiek musiał ją opuścić, a dla mnie była to tylko okazja do wykorzystania. Dalej miałam w torebce paczkę papierosów...
Spojrzałam najpierw w prawo, potem w lewo szukając jakichkolwiek ludzi. Była wczesna godzina - 10 rano, więc na ulicach było dosyć pusto. Nie chciałam wyjść na bezdomną w oczach jakiegoś przypadkowego przechodnia. Wstałam z ławki i przykucnęłam przy zapalniczce. Podniosłam ją i spróbowałam zapalić...— Mhm, hejka Toby nie uwierzysz co się stało! — Usłyszałam dosyć znajomy głos za plecami, przez co podskoczyłam ze strachu wypuszczając zapalniczkę z rąk. Podniosłam się natychmiast i zauważyłam Will'a Gold, chłopaka z imprezy.
— Spotkałem twoją siostrę, wyobrażasz to sobie?! — Przy uchu trzymał telefon i patrzył na mnie uśmiechając się lekko, ale złośliwe. — No, Y/n. Mhm, i nie uwierzysz co ona właśnie... — Najwidoczniej planował dokończyć zdanie, ale mu w tym przeszkodziłam wyrywając telefon z ręki. Był to IPhone, więc ekran blokady odrazu automatycznie się włączył. Zauważyłam wtedy, że nawet do nikogo nie dzwonił.— Ty... Idioto! — Wykrzyczałam patrząc z urazem na Will'a, który właśnie śmiał się, jakby usłyszał jakiś dobry żart. — Śmiesznie ci?!
Chłopak po chwili przestał się śmiać i spojrzał prosto na mnie.
— Nie, wcale. — Powiedział przewracając oczami z uśmiechem na twarzy.To już był dla mnie koniec. Nerwy mi puściły i rzuciłam z całej siły jego telefonem o kamienny chodnik. Szkło rozprysło na wszystkie możliwe strony. Poczułam jak drobinka szkła wbija mi się w odkryte przez letni kombinezon, który miałam założony udo. Telefon został rozwalony w każdym możliwym calu.
Chłopak spojrzał lekko zszokowany, ale równocześnie, jakby nie miał jakiegoś wielkiego sentymentu do komórki. Poczułam jak wiatr przestał całkowicie wiać, a czas całkowicie się zatrzymał i przestał upływać. Wszystko dookoła stało się rozmazane. Byłam tylko ja, Will i roztrzaskany sprzęt.— Mówił ci ktoś kiedyś, że masz problemy z agresją, czy będę pierwszy? — Kucnął przy szkle i wziął jeden odłamek pomiędzy palce.
Ja i problemy z agresją? W sumie to tak. Nawet bardzo tak. Czasami nerwy mi puszczały na tyle, że potrafiłam kogoś walnąć przez chociażby wejście do mojego pokoju bez zgody. To wcale nie tak, że nawiązałam tu do pewnej sytuacji z Toby'm...
Czasem wydawałam się zbytnio agresywna, ale to pewnie przez mój zepsuty charakter. Jeszcze nigdy nie byłam z tym u psychologa, lub psychiatry. Myślałam, że to normalne i po pewnym czasie mi przejdzie, jak reszta z faz młodzieńczego buntu. Cóż... Nie przeszło.Dopiero teraz, kiedy tak o tym pomyślałam to zorientowałam się, co zrobiłam. Roztrzaskałam IPhone'a, który najprawdopodobniej kosztował pare tysięcy. Nie miałam aż tyle pieniędzy, żeby odkupić taki telefon. Nawet gdybym miała, to po odkupieniu została by mi strasznie marna ilość na koncie. Spojrzałam chłopakowi w oczy, które skupiały się na komórce.
— Ja... Przepraszam... — Wyszeptałam półgłosem. — M-mogę ci to jakoś odkupić, przysięgam! — Całe oczy napełniły mi się łzami. Wiedziałam, że był to tylko marny telefon i nie powinnam teraz płakać, zwłaszcza przez to, co zrobił wcześniej Will. Ten idiota nastraszył mnie do takiego stopnia, że musiałam to zrobić...— Jeden pocałunek i sprawa załatwiona. — Will spojrzał mi również w oczy i nawiązaliśmy kontakt wzrokowy. Poczułam jak cała krew z ciała podchodzi mi do policzków. Chłopak puścił mi oczko i powrócił do pozycji stojącej.
— Żartujesz sobie. — Oznajmiłam, ale było widać, że mówił to całkowicie na serio. — Ż-żartujesz... tak?
Nie wiedziałam co wtedy sobie myśleć. Znaliśmy się zaledwie niecały dzień i miałam się z nim przelizać?
To tak jak Marie na połowie imprez, ale ja nie chciałam takich sytuacji...Will pokręcił głową.
— To jak? — Zapytał z tym naturalnym dla niego, złośliwym uśmiechem na twarzy.
— J-jasne... — Spojrzałam w chodnik nawet nie wiedząc co ja właściwie mówię. Szczerze, to na moim koncie nie było więcej niż dwa tysiące, a wątpię, żeby starczyło mi to na tego IPhone'a...
Poczułam się jak totalna debilka zgadzając się na taką rzecz, no ale cóż. Raz się żyje... co nie?Zanim zdążyłam podnieść wzrok w górę, Will delikatnie złapał mnie za podbródek pochylając przy tym całą moją głowę lekko w tył. Potem przechylając swoją w prawo, złożył na moich ustach delikatny, odwzajemniony z mojej strony pocałunek. Zamknęłam oczy i poczułam się, jakbym miała gorączkę. Policzki, oraz czoło zaczęły mnie palić i być agresywnie gorące.
Jego usta smakowały miętą i wydawały się idealnie nawilżone. Czułam zapach jego perfum, gdy byliśmy tak niebezpiecznie blisko siebie.
Po tej jedynej i niepowtarzalnej sekundzie pocałunku, chłopak oderwał swoje usta od moich i spojrzał mi prosto w oczy najwidoczniej oceniając sytuację i to, czy nie posunął się za daleko.
Lekko uchyliłam moje kąciki ust ku górze oznajmiając mu, że wszystko jest dobrze, chociaż w sumie nie powinno.
Właśnie przelizałam się z prawie nieznajomym chłopakiem... To nie było w moim stylu. Wcześniej byłam w paru związkach i w każdym najpierw byliśmy przyjaciółmi przez pare miesięcy, a potem zaczęliśmy być razem i wtedy dopiero były pocałunki.
To nie tak, że właśnie porównuję moje stare związki, do znajomości z Will'em...— I załatwione. — Wyszeptał spokojnym głosem, po czym odsunął się ode mnie na pare kroków.
Dalej byłam w lekkim szoku... Zastanawiałam się, co by było, jakby pewnego dnia, o pewnej porze wyznałby mi miłość. Nic do niego nie czułam, ale w tym samym czasie chciałabym być z nim w związku.
Kurde, cały czas zapominałam, że znaliśmy się zaledwie jeden dzień, a ten pocałunek był tylko formą zapłaty za zniszczony telefon.— Ja... Ten, autobus! — Odwróciłam się tyłem do chłopaka słysząc odgłosy kół typowych dla autobusu.
Faktycznie, był to ten, którym miałam pojechać do domu. Pechowo niestety zatrzymał się na czerwonym świetle, które było na skrzyżowaniu zaraz przed przystankiem.— Grałaś kiedyś w Minecraft'a? — Zapytał nagle Will całkowicie zlewając wcześniejszą sytuację i zmieniając temat.
Pokiwałam głową z lekkim zdezorientowaniem na twarzy.
— Powinniśmy kiedyś zagrać. Zadzwoń do mnie, jak wrócisz do domu, okej? Ah, nie, czekaj... — Spojrzał na rozwalony telefon, a potem na mnie. — Uh... Toby poda ci mojego discorda! — Uśmiechnął się szczerze.
Pokiwałam głową wzdychając i patrząc z zrozpaczonym wyrazem twarzy na komórkę. Dalej było mi żal z powodu telefonu, bo właściwie to nawet nie miało tak wyjść...
— Twój autobus. — Przypomniał mi Will kiwając głową w stronę autobusu, który akurat przyjechał na przystanek.
— Jasne, dzięki... — Spojrzałam w stronę pojazdu. — To ten... Pa.— Pokierowałam się ku drzwiach autobusu, po czym weszłam przez nie do środka.
— Do usłyszenia! — Usłyszałam Will'a w ostatniej chwili przed zamknięciem drzwi.

CZYTASZ
Raz się żyje - Wilbur x reader
Fanfiction-- „Tak jak wcześniej nie spodobał mi się pomysł z tym tańcem, teraz chciałam, żeby ta chwila trwała wieki. Muzyka stała się niesamowicie głośna, kiedy ledwo znajomy mi chłopak tańczył ze mną trzymając mnie za ręce." Y/n to śliczna, jasna brunetka z...