Rozdział XLIV

472 22 4
                                    

— Fred, George mam dla was zadanie! — zawołał Oliver, wchodząc do Pokoju Wspólnego Gryffindoru, zaraz po zakończeniu spotkania z Claire.

Jak na zawołanie dwie rude głowy, popatrzyły w stronę, z której zbliżał się do nich Oliver. Tak naprawdę już byli ciekawi, co takiego mógł dla nich wymyślić. Mieli tylko nadzieję, że nie jest to kolejna prośba o przekazywanie wiadomości o dodatkowych treningach. Nie znieśliby tego faktu po raz kolejny.

— Chcecie komuś uprzykrzyć życie tak, aby zapamiętał, że z Gryfonami nie ma żartów? — zapytał, stając naprzeciwko nich i uśmiechając się zachęcająco.

Fred i George wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Darmowa rozrywka w postaci żartów na osobie, która podpadła innemu Gryfonowi, zawsze była dobrą zachętą.

— Mów dalej — powiedział, prawdopodobnie Fred, którego Oliver rozpoznał tylko przez sweter z literą F. Tak szczerze mówiąc, sam nie wiedział, czy bliźniacy ponownie się nimi nie zamienili.

— Chodzi o Flinta — ciągnął dalej Oliver, teraz zajmując jeden z wolnych foteli. — Przyda mu się jakiś dobry kawał. Wiecie jeszcze przed naszym meczem z Krukonami. Najlepiej, byłoby zrobić coś w Wielkiej Sali.

— Żeby podkreślić jego urodę trolla? — zapytał George, zacierając ręce. — Nie ma sprawy panie kapitanie.

— Ale nie myśl, że tylko na tym się skończy — dodał Fred, uśmiechając się tak, jakby Boże Narodzenie miało odbyć kilka miesięcy wcześniej. — Z okazji naszych zbliżających się urodzin bardzo chętnie dorzucimy mu coś za darmo, prawda Georgie?

George szybko pokiwał głową, również uśmiechając się, jak szaleniec.

— W takim razie jesteśmy umówieni — podsumował Oliver, wstając ze swojego miejsca, w celu udania się do dormitorium.

— Robienie z tobą interesów to sama przyjemność! — usłyszał jeszcze, w momencie wchodzenia po schodach.

Oliver uśmiechnął się sam do siebie. Już nie mógł się doczekać tego, co spotka Flinta, jednak jednego był już pewny. Polecił tę robotę najlepszym w tej branży, więc na pewno się nie rozczaruję.

○~❤️~○

Właśnie w taki sposób Oliver praktycznie codziennie rozmawiał razem z bliźniakami w Pokoju Wspólnym Gryfonów. Dzięki temu Wood doskonale wiedział, co zostało wymyślone dla Flinta. Już wtedy, gdy usłyszał, co zaplanowali bliźniacy, był pewny, że nie będzie rozczarowany.

Starał się zachować wszystko w tajemny, aby przypadkiem nie zepsuć tej jakże świetnej niespodzianki. Domyślał się, że Claire może być naprawdę niezadowolona z czegoś takiego, ale on był zdania, że Ślizgon sobie na to zasłużył.

Przecież Oliver nie pozwoli, aby ktoś opowiadał jego dziewczynie takie bzdury.

Jednak nawet mimo tego, że nie mógł się doczekać zobaczenia rezultatu pracy bliźniaków, zaczynał się coraz bardziej stresować. Wszystko miało się stać w dzień meczu Gryfonów i Krukonów, od którego zależała dalsza gra o Puchar Quidditcha. Właśnie przez to ponownie postanowił prowadzić jeszcze bardziej wymagające treningi. Tak było i tym razem, dokładnie dzień przed meczem.

— Rozumiecie tę taktykę? — zapytał Oliver, kończąc przedstawianie kolejnej kartki ze swoich planem gry. Był on w takim transie, że nie zwrócił uwagi nawet na fakt, że kilka osób zaczęło zasypiać.

— Tak rozumiemy Oliver, tłumaczysz to już dziesiąty raz — powiedziała Angelina, ledwo siedząc na swoim miejscu.

— Dokładnie! — zawołali bliźniacy, nagle się ożywiając.

Nie tylko Quidditch • Oliver WoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz