No i wyszłam.
Nie ma odwrotu. Musze być twarda. Dam rade. A przy okazji to może być dla mnie chwila zapomnienia. Dopiero teraz zauważyłam co ja mam na sobie. Ben by się załamał. Miał oko. Miał... tęsknię za nim... i za Annie i za Dan'em... Zaraz się rozkleje... o nie... STOP! Muszę się uspokoić zanim dostane ataku furii.
Nie myśl o tym,nie myśl o tym, nie myśl o tym...
Te ściany... Takie białe, śnieżnobiałe...
śnieg...
Wtedy też był śnieg... Śnieg cały w krwi mojej i moich przyjaciół... Nie zauważam nawet kiedy moje policzki toną we łzach...
O nie... musze wrócić... w takim stanie nieprędko się stąd wydostane. Wracam do ciasnego pomieszczenia - mojego tymczasowego pokoju. Tymczasowego... Kiedy stąd wyjdę wsadzę kulkę w łeb albo sobie albo JEMU. Albo dołączę do moich przyjaciół, albo ich pomszczę.
Alex, obudź się!!! Muszę przywołać się do porządku. Na razie siedzę w wariatkowie i jeśli tak będę się użalać prędko mnie nie wypuszczą. Trzeba się wziąć w garść.
Będę silna.
Dam rade.
Dla nich.