Część czwarta

65 4 90
                                    

~~dwa dni później, w piątek~~

Teraz... wszystko właściwie wróciło do normy. Tamte dni spędzone na wzajemnym unikaniu się wydawały się Patrycji koszmarnym snem, który przeminął i już nie powróci.

Mimo to wiedziała, że już nigdy nie będzie patrzeć na świat tak samo jak przedtem. Wiedziała, że coś się zmieniło - ale na lepsze. Te kilka dni wiele ją nauczyły. Zaczęła uważniej obserwować świat dookoła, a zwłaszcza ludzi. Chciała w jakiś sposób... pomóc komuś, zbliżyć się do niego, wesprzeć go w jego problemach. 

Zaakceptowała też to, że Martyna po prostu jest bardzo towarzyska i chce poświęcić chwilę czasu każdemu ze swoich znajomych. I to wcale nie znaczy że lubi ją mniej. Po prostu taki ma sposób bycia.

Z Karolem fajnie się jej grało. Umiał grać w siatkówkę mniej więcej tak samo dobrze jak ona (czytaj: oboje w ogóle nie umieli grać), ale przynajmniej trochę się pośmiali. Na szczęście był raczej miły i dało się z nim pogadać.

Teraz właśnie stała w kolejce po drugie śniadanie na szkolnej stołówce. Pani kucharka wydawała małe kubeczki z jogurtem naturalnym - najtańszym, jaki dało się kupić w pobliskim markecie. Chociaż jeśli zagryzło się je przyniesioną z domu kanapką, to były nawet całkiem znośne.

W końcu dotarła do okienka i wzięła od pani kucharki jogurt.

Rozejrzała się po stołówce. Zwykle z Martyną siadały na pierwszych lepszych wolnych miejscach, ale teraz Martyna właśnie poprawiała test z fizyki u pani Zięby, a prawie wszystkie miejsca były już zajęte.

Patrycja rozejrzała się uważniej. Zauważyła, że Zuza siedzi sama i z kamienną twarzą je swój jogurt.

Nagle poczuła, że coś drapie ją w kieszeni spodni. Sięgnęła tam ręką... i ze zdziwieniem wyjęła złożoną na cztery kartkę z rysunkiem - twarz ze spływającą z oka łzą i sylwetki dwóch kłócących się ze sobą postaci.

Znów spojrzała na Zuzę. Czy tak to wygląda u niej w domu? Rodzice się kłócą, a ona płacze w duchu?

W sumie... koło niej jest wolne miejsce.

Chyba nic się nie stanie jak tam usiądzie, prawda?

Podeszła do miejsca gdzie siedziała Zuza.

- H-hej... czy mogę tu usiąść? - zapytała niepewnie.

- Jasne. - Zuza o dziwo uśmiechnęła się. - Cieszę się że będę mogła cię w końcu poznać.

~~następnego dnia, w nocy z soboty na niedzielę~~

Martyna i Patrycja dusiły się za śmiechu. 

Leżały na podłodze w pokoju Martyny i śmiały się jak nienormalne. Patrycja przyszła do niej dzisiaj na nocowanie. 

Spróbowała przestać się śmiać i zrobić poważną minę. Spojrzała na przyjaciółkę i to był błąd. Obie wybuchnęły jeszcze głośniejszym śmiechem.

- Do-o-ob-ra, ty-y g-g-grzybie... - zawołała, a raczej spróbowała zawołać Martyna. - Ma-am po-o-omy-ysł...

- Ja-a-aki-i-i? - zapytała Patrycja próbując powstrzymać czkawkę.

- Zrobimy popcorn! - zawołała i zaczęła chichotać jak głupia.

- OOOO! JA KO-OCH-AM PO-OP-CORN! - wrzasnęła Patrycja.

- Cicho, nie drzyj się ty wyjcu, bo wszystkich obudzisz! - Martyna spojrzała z powagą na Patrycję.

Żadna z nich nie wytrzymała tego "poważnego" spojrzenia. Znów wybuchnęły śmiechem.

W szkolnej ławieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz