Leżałaś rozwalona na kanapie w salonie z laptopem na brzuchu, oglądając jakieś losowe filmiki w internecie. Przy stoliku kawowym obok siedziała Klee - siostra Albedo - i rysowała obrazki z twojego telefonu. Została podrzucona tobie na kilka godzin. Cóż, była fajna, więc nie będziesz narzekać.
,,(Y/n)!" Zawołała dziewczynka wesoło, wstając ze swojego miejsca.
Spojrzałaś w jej stronę. ,,Hm? Co tam?" Pokazała ci dumnie trzech patyczakowych ludzików.
,,To ty," Wskazała palcem na wyższego ludzika ,,a to brsciszek." Przesunęła palec dalej. ,,Trzymacie się za ręce C:"
Nie mogłaś nic na to poradzić, ale uśmiechnęłaś się jak skończony kretyn. Ona była niemożliwa. ,,A ten malutki czerwony ludzik to ty?"
,,Taak, jesteśmy tu razem!" Blondynka aż uniosła się na palcach.
Razem... Zrobiło ci się mimo wszystko ciepło na sercu na myśl o wspólnym życiu... Nie, moment-
,,Braciszek powiedział, że chciałby kiedyś mieszkać razem z tobą, więc to też narysowałam!" Wróciła do stolika i porwała z niego kolejną kartkę po czym pokazała ci ją. ,,Tu jest nasz domek, a tu my." Przysięgasz, że nigdy w życiu nie widziałaś jej bardziej rozpromienionej niż teraz.
,,Nie przesłyszałaś się?" Dziewczynka milczała, patrząc w dół. ,,No więc? Jak to było naprawdę?" Wiedziałaś, że sobie coś wymyśliła. ,,Klee?..."
,,No... nie powiedział mi tego... Widziałam jego obrazek, więc... więc chciałam narysować to samo. Nie wiedziałam, że o tym nie wiesz..."
Wpatrywałaś się w nią, wchłaniając każde słowo jak gąbka. ,,Uh Klee, nie wiem czy zrozumiesz, ale- Nie fajnie jest patrzeć do nie swoich rzeczy. Co jeśli twój nie chciał, żeby ktokolwiek to zobaczył?"
,,Ale- Ale to leżało sobie tak o... Przepraszam."
Westchnęłaś i zamknęłaś laptopa. ,,Nie przepraszaj mnie, nie masz za co, haha." Poklepałaś ją po głowie. ,,Potem może porozmawiam o tym z Albedo, dobrze? Chodź, zrobię nam kakao." Klee od razu wrócił humor, a ty wstałaś z kanapy i poszłaś razem z nią do kuchni.
✧ ~ ✧ ~ ✧
Zdziwiłaś się, gdy pod wieczór nie przyszedł odebrać Klee Albedo, tylko Kaeya. Byłaś trochę zawiedziona, nie powiesz, że nie. Kaeya był co prawda twoich kolegą, szczególnie od kieliszka. Przyjemnie spędzało się z nim czas, ale trochę tęskniłaś za blondynem - nie rozmawiał z tobą dzisiaj dłużej niż chwilę, pomijając poranek.
Przynajmniej dostałaś dawkę radości ze strony Kaeyi, który miał już pójść wraz z Klee godzinę temu. Zawsze tak było - gdy tylko Kaeya przychodził, to nie wychodził przez długi czas, a ty nie mogłaś się smucić dzięki jego historyjkom.
,,A powiedz mi... Jak tam z Albedo?~" Oparł brodę o dłoń. Prawie zadławiłaś się ciastkiem, które akurat przeżuwałaś. ,,No bardzo dobrze, czemu pytasz?" Wzięłaś łyk herbaty.
,,Hmm~ Nic nic, tak pytam~ Słyszałem plotki, że szykuje się na randkę z jakąś panienką, wiesz może z kim?" Zaczął kręcić kosmykiem swoich włosów. ,,Nie żeby to była prawda, tak tylko słyszałem~"
Ran...Randkę? Poczułaś ukłucie w sercu, nawet jeśli może to nie być prawdą. On na randkę? Z kim? Przecież powiedziałby ci o tym... prawda?
,,No... okej, to chyba dobrze, że sobie kogoś znalazł, nie?" Popatrzyłaś na niego nerwowo, ale od razu się umiechnęłaś. ,,Nie mów mi, że jesteś zazdrosny~"
Mężczyzna uniósł brew. ,,Dlaczego miał-"
,,Wujku Kaeya!" Zawołała idąca w waszą stronę Klee, która przez cały ten czas siedziała w twoim pokoju. ,,Patrz!" Pokazała niebieskowłosemu rysunek.
,,Chciałam ci go pokazać. Ładnie?" Dziewczynka uśmiechnęła się, a Kaeya im dłużej patrzył na małe dzieło małolatki, tym bardziej rozbawiony się wydawał.Zerknęłaś z ciekawości na kartkę i trochę cię... zmroziło. Był to rysunek z przedtem, gdy ty i Albedo "przytulacie się". Żeby było mało, dorysowała masę serduszek wokół waszej dwójki.
,,Oohoho~" Zaśmiał się mężczyzna, który potem posłał ci wymowny uśmiech.
Przewróciłaś oczami i wzięłaś następne ciastko. ,,Co się tak szczerzysz, to zwykły rysunek."
,,Tak tak~ Zwykły rysunek~" Drażnił się. ,,Śliczny jest, może narysujesz więcej podobnych? Jestem pewien, że (Y/n) bardzo chciałaby zobaczyć inne~" Popatrzył na ciebie.
Miałaś ochotę go udusić gołymi rękoma, a następnie oddać dzikim psom na pożarcie. ,,Oczywiście, że tak." Zmusiłaś się do najmilszego głosu jaki mogłaś z siebie wydobyć. Dziewczynka podreptała z powrotem do pokoju w którym przebywała wcześniej, a ty rozsiadłaś się wygodnie.
,,Kaeya, co ci znowu zrobiłam. Myślałam, że jesteśmy kwita." Rzuciłaś poduszkę w jego stronę, ponieważ przeszkadzała ci. ,,Czy to dlatego, że ostatnio z Ventim wlaliśmy ci sok zamiast wina?"
,,Ja ni- Słucham?" Zmarszczył brwi.
Patrzyłaś na niego jak ryba. ,,No... Czy ty serio byłeś tak sprany, że nawet nie zauważyłeś?" Zaczęłaś się głośno śmiać, ale szybko przestałaś widząc jego minę. ,,To- To był pomysł Ventiego, nie mój-"
Mężczyzna już miał coś powiedzieć, ale rozległo się pukanie. Popatrzyliście po sobie i wstałaś z kanapy idąc w kierunku drzwi.