•1•

10 1 0
                                    

]Mam na imię Alice. Mam 16 lat. Jestem zgrabną, blądunką, o zielonych oczach. Nie mam rodzeństwa,ani żadnego zwierzaka domowego. Moi rodzice to bogaci biznesmeni, Betty i Clark Smith. Mieszkaliśmy w mieście, nieopodal Las Vegas. Lecz rodzice zapragnęli przeprowadzić się do mniejszego miasteczka,w którym i tak nie zabraknie kancelarii. Mówili,że poszukują przygód. Moim zdaniem to nie czas na przygody, tylko raczej na spokojną starość. Chociaż, oboje mieli po 40 ileś lat. Skoro tak bardzo pragną przygód,to niech wytrzymają jeszcze te kilka lat i się skupią na swoim dziecku. Ja też chcę zapuścić gdzieś moje korzenie,a nie skakać z kwiatka na kwiatek[

Miasteczko Ervest. Zimno. Nudno. Deszczowo. Nienawidziłam deszczu. Zawsze psuł mi fryzurę. Choć o układaniu lepszych fryzur, tu nawet nie było mowy,gdyż wiatr był tu tak potężny,że się dziwię,że ów budynki tu jeszcze stoją.

-Daleko jeszcze-zapytałam sie taty, w drodze do ów miejsca.

-Jeszcze tylko kawałek-Uśmiechnął się Clark.

Tata pozwalał mi mówić do siebie po imieniu,ale tylko kiedy mama nie słyszała.

-Nie marudź-warknęła mama.

Prychnęłam. Jak mam nie marudzić skoro jedziemy do jakiejś czarnej dziury, gdzie pewnie nawet nie będzie Wi-Fi, ani żadnych przystojniaków.

]Dotarliśmy do naszego  cudownego  nowego domu. Wsumie nie był wcale taki zły. I o dziwo, nawet nie padało. Było około godziny 15 i była całkiem ładna pogoda. Chociaż wsumie był jeszcze sierpień. Domek był nawet uroczy. Był biały z czarnymi detalami. Wyglądał jak z amerykańskich filmów. Cóż co się dziwić, skoro jesteśmy w Ameryce. Miał on parter i pierwsze piętro. Na parterze znajdowało się biuro mojego taty, korytarz,kuchnia, salon i łazienka. Na piętrze były mój pokój,moja łazienka, sypialnia rodziców, ich łazienka i jeszcze jedna sypialnia, nie mam pojęcia dla kogo. Nikt inny z nami nie mieszkał, nie miałam rodzeństwa. W całym domu były już rozstawione meble,ponieważ wcześniej rodzice już tu bywali. Tylko wszędzie były porozstawiane kartony z naszymi rzeczami.[
••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Obudziłam się po pierwszej nocy w moim nowym domu. Spało mi się dobrze.Nic mi się nie śniło. Łóżko było bardzo wygodne. Ale uznałam,że z niego wstanę. Zeszłam schodami na dół, kierowałam się do kuchni. Zastałam tam moją mamę.

-Hej kochanie,jak Ci się spało?-spytała mnie kobieta.

-W porządku-mruknęłam i podeszłam do blatu, by zaparzyć sobie kawę.

-Tak się zastanawiam-odezwałam się ponownie-Dla kogo jest ta dodatkowa sypialnia?

-Dla nikogo-odpowiedziała moja mama- znaczy,jeśli ktoś do nas przyjedzie na dłużej,to będzie tam spał,będzie to taka sypialnia gościnna.

-A no spoko-odpowiedziałam pijąc kawę.

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Kolejny dzień. Wieczór. Byłam sama w domu i potwornie mi się nudziło. Oglądałam telewizję i jak zawsze były tam tylko pierdoły. Nagle dostałam potwornej ochoty na czekoladę. Ale no oczywiście nie było jej w domu. Wiadomo, takie pragnienie nie jest wstanie,do zapanowania,dlatego, uznałam,że wyruszę w podróż życia,do spożywczaka, który był najbliżej jakieś około 15 minut drogi z mojego domu.
Wyszłam na korytarz i spojrzałam w lustro. Włosy były związane w jakąś rozwalającą się kitkę, miałam na sobie biały top, brązową bluzę i szare dresy, które wisiały luźno na miejscu w którym powinien być tyłek , ale no mi go  niestety brakowało. Nawet nie byłam pomalowana. Szczerze,wyglądałam jak gówno.  Uznałam,że to bez znaczenia i ubrałam moje białe trampki, zapiełam bluzę, załorzyłam kaptur i wyszłam z domu. Było całkiem spoko, na dworze nie było ciemno, ale słońce zaczęło już zachodzić. Było dość przyjemnie chłodno,jednak nie było zimno,w końcu był sierpień.

Szłam już tak dobre 10 minut i mój debilizm chciał ,że nie patrzyłam przed siebie tylko od nogi i tak wyszło,że na kogoś wpadłam. Mało brakowało,a bym się przewróciła,ale na szczęście ów osoba mnie złapała. Odwróciłam wzrok i spostrzegłam wyższego o głowę bruneta z szarymi oczami. Był ubrany w białą bluzę i dżinsy. Nie mogłam przestać patrzeć się na te jego cudowne tęczówki. Nie wiem jak długo tak staliśmy, ale on miał ręce na mojej talii, co mnie uratowało przed upadkiem. A ja byłam wygięta w pół i miałam moje dłonie na jego rękach. Ta chwila była tak piękna,że wydaję mi się jakbyśmy stali tam wieczność i z pewnością nie chciałam jej przerywać. Lecz po chwili się otrząsnęłam i stanęłam na przeciwko mężczyzny.

-Wszystko w porządku?-zapytał. Jezu jego głos był tak cudowny, jakby był jakimś jebanym archaniołem.

-Taaaaak-czułam,że brakuje mi w płucach powietrza.

-Nazywam się Dorian- odpowiedział i wyszczerzył swoje idealnie proste białe zęby.-A ty?

-Dorian...-mruknęłam marzycielsko-Co ja?

-Jak masz na imię-zaśmiał się szarooki.

-A no tak-otrząsnełam się i spłynęłam rumieńcem.-Alice...

-Alice-powrórzył-To do zobaczenia Alice!-rzekł i odszedł.

A ja stałam tak jeszcze dobre 10 minut, po czym  przypomniało mi się po co wogule wyszłam z domu i ruszyłam w stronę spożywczaka.

Wzięłam jakiegoś energetyka i dwie czekolady,zapłaciłam po czym wyszłam ze sklepu.

Gdy wróciłam do domu, weszłam do mojego pokoju, moje łupy rzuciłam na łóżko,a ja wskoczyłam pod kołdrę. Otworzyłam pierwszą czekoladę i ułamałam sobie kostkę,po czym,wrzuciłam ją do buzi. Dorian jest słodki trzeba przyznać,te jego szare oczy....ułamłam sobie kolejną kostke. Przecież on jest idealny, nigdy nie widziałam chłopaka,który był by aż tak bardzo w moim typie,ułamałem sobie kolejną kostkę. To jak mnie złapał....nigdy żaden chłopak nie dotknął mnie, z taką delikatnością...jak bym była porcelanową laleczką. Zjadłam kolejną kostkę czekolady. Był ubrany dość luźno, przechadzał się tą uliczką...hmm to nie jest raczej miejsce gdzie wyjeżdża się na wakacje. Czy możliwe,że mieszka gdzieś w mojej okolicy? Zadałam sobie pytanie i wypiłam potężnego łyka energetyka. A co jeśli mieszka gdzieś daleko? Co jeśli już go nigdy nie zobaczę? Starałam nawet nie dopuszczać do siebie tej myśli i zjadłam kolejną kostkę czekolady. Wyobraziłam sobie jak cudownie,by musiał wyglądać związek z ów brunetem i chciałam zjeść kolejną kostkę czekolady,ale okazało się,że już całą zjadłam. Westchnęłam i odłożyłam papierek na szafkę nocną, napiłam się łyczka energetyczka. Po czym otworzyłam kolejną czekoladę i dalej myślałam o Dorianie... Gdy zjadłam kolejną czekoladę i wypiłam energetyka, odłożyłam puszkę i papierek na szafkę nocną i położyłam sie wygodnie na moim łóżku. Uznałam,że mam to wszystko gdzieś i idę dzisiaj spać w ubraniach. Spłonęłam rumiencem i zastanawiałam się. Czy ja na serio zakochałam się w chłopaku,którego widziałam kilka minut? Możliwe. Nawet jeśli to co z tego. Niech sie dzieję wola nieba! Pomyślałam i zasnęłam myśląc o pewnym brunecie o szarych oczach...


✨1067✨ słów. Hejcia witam was w moim pierwszym rozdziale mojej fascynującej książki,którą mam nadzieję,że uda mi się napisać. Zdaję sobie sprawę,że pierwszy  rozdział nie jest  jakiś intrygujący ale mam nadzieję ,że kolejne będą lepsze i ciekawsze. Pozdrawiam serdecznie smacznej kawusi.
~Amanda
         5 grudnia 2021 r.

•OSTRY ZAKRĘT•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz