Prolog

46 1 0
                                    

Obudziłem się... Cały oszołomiony, zamroczony. Cały czas w mojej głowie, był helikopter. Moje życie zmieniło się zaraz po tym wszystkim. Ujrzałem śmierć. Była blada i bardzo przerażająca. Na samą myśl o tym co widziałem, przechodzą mnie dreszcze. Kroplówka podłączona do mojej prawej ręki, zatrzymała się. Leki przeciwbólowe, które przez wężyk przedostawały się do mojego organizmu, skończyły się i przestawały działać. Zaczęła mnie boleć głowa. Miałem na sobie opatrunek. Ewidentnie musiałem czymś ciężkim dostać w głowę. Próba podniesienia się, by móc usiąść, była niczym wspięcie się na Mount Everest. Podparłem się dłońmi, ale czułem się jak sparaliżowany. Nie mogłem nic zrobić, by jakkolwiek się ruszyć i zbadać sytuację i dowiedzieć się co się ze mną stało. Chyba znajdowałem się w sali szpitalnej. Było ponuro, zielone ściany nadawały mroku temu miejscu. Zaraz po mojej lewej stronie znajdowało się okno, a za nim bezkresna ciemność, zalewana srogim deszczem i oświetlana błyskawicami. Dźwięk grzmotów był zagłuszony. Było to uczucie, jakbym tracił stopniowo słuch. Starałem sobie przypomnieć cokolwiek, zanim straciłem przytomność. Jedyne co pamiętam, to wydarzenia i osoby, które widziałem w swojej podświadomości podczas śpiączki. 

Wpatrywałem się w sufit. Nie widziałem nic oprócz mroku, który raz na jakiś czas był załamywany przez blaski dobiegające zza okna. Usłyszałem kroki. Obracając głowę w stronę drzwi wejściowych obraz się rozmazał. Moje oczy były zepsutym pędzlem, wszystko wyglądało tak nie wyraźnie i dziwnie. Po chwili wrota się otworzyły. Zobaczyłem ją. Uśmiechnęła się do mnie. Wyglądała bardzo seksownie. W białej miniówce, z oznaczeniem szpitala w którym się znajduję. Podeszła do mnie i zaczęła grzebać coś przy mojej prawej dłoni. Chyba wymieniała mi kroplówkę. Ciągle byłem ogłuszony, a w mojej głowie ból wręcz pulsował. Spojrzała na mnie jeszcze raz. Jej oczy... Ta głębia koloru... Miała ciemnobrązowe oczy. Wyglądało to dość strasznie. Po chwili poczułem, jak coś do mnie wpływa. To były prawdopodobnie leki, których tak potrzebowałem. Spojrzałem na nią, a ona na mnie i odwróciła się do mnie plecami, świecąc swoim tyłkiem. Na prawdę wyglądała fantastycznie. Delikatnie, odwróciła się w moją stronę i powiedziała słowa, które sprawiły że od razu otrzeźwiałem. Ta puściła mi oko i wyszła. Poczułem się przez to zgwałcony psychicznie, lecz jedyny plus tych słów jest taki, że wszystko mi się przypomniało...

ŚpiączkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz