14.

11 3 0
                                    

Szłam za Scottem i Stiles'em przez stołówkę, ja nic nie wzięłam bo nie byłam jakoś głodna.
- sny to nie wspomnienia. - usłyszałam Stilesa.
- to nie był sen, tej nocy coś się stało, tylko nie wiem co. - powiedział Scott gdy już siadaliśmy do stołu.
- i Derek miałby cię oświecić. - zapytałam i usiadłam obok Stilesa.
- jeżeli tobie pomaga, to mi też pomoże. - odpowiedział na moje pytanie Scott a ja poczułam zmieszanie.
- nie przemienił się podczas pełni, a ja zaatakowałem nie winnego człowieka.
- ty tego nie wiesz. - powiedział brunet siedzący obok mnie.
- nie wiem czy tak nie było, muszę odwołać tę randkę.
- nie, nie odwołasz całego życia.
- na pewno coś wymyślimy. - powiedziałam a w tym czasie dosiadła się do nas Lydia.
- o co chodzi? - zapytała.
- o pracę domową. - powiedział wymówkę Scott.
- a ty? Co chcesz? - zapytałam chyba trochę za chamsko. Ta się na mnie popatrzyła morderczym wzrokiem a ja się zwycięsko uśmiechnęłam, ale Stiles mnie szuturchnął łokciem i tym razem ja się morderczo na niego popatrzałam ale nic nie powiedziałam.
- dlaczego tu usiadła. - spytał się Scott Stilesa, po czym więcej osób zaczęło się dosiadać a my w trójkę nie wiedzieliśmy o co chodzi.
- wstawaj. - powiedział stanowczo Whittemore a ja nie mogłam się zaśmiać się.
- podobno ten atak to sprawka pumy. - zaczął Danny.
- ja słyszałem że to lew górski. - wymądrzył się Jackson.
- to to samo. - powiedziała Lydia. - prawda? - zaczęła udawać głupią, a ja byłam w szoku, robiła z siebie głupią, a była naprawdę inteligentna.
- co za różnica. - odpowiedział Jackson. - ofiarą był pewnie bezdomny ćpun.
- chyba wiadomo kto to. - do dyskusji włączył się Stiles i pokazał telefon. Zajrzałam przez jego ramię. To był jakiś mężczyzna.
- ja go znam. - powiedział Scott. - kiedy mieszkałem z tatą, jeździłem autobusem, on był kierowcą. Popatrzyłam się na niego i zabrałam jedną frytkę Stilesowi. On jedynie się na mnie popatrzył.
- pomówmy o czymś weselszym, może o tym gdzie jutro pójdziemy? - skierowała to pytanie do Scotta i Allison. - mówiłaś że spotykasz się ze Scottem. Allison się delikatnie zakrztusiła.
- jeszcze nie wiemy gdzie. - ja się zaczęłam śmiać w jakiej sytuacji jest mój kuzyn a Stilesowi oczy zrobiły się jak pięciozłotówki.

Śmiałam się po cichu, gdy telefon mi zadzwonił. Znów ktoś. Wyjęłam telefon z kieszeni, to Derek. Dobry czas sobie znalazł. Odeszłam od stołu i odebrałam.

- Halo, Derek?. - spytałam.
- Musimy pogadać, teraz. - odpowiedział stanowczym głosem a ja wiedziałam gdzie jest. Podeszłam do stolika gdzie była reszta i powiedziałam że muszę coś załatwić. Wyszłam ze szkoły i pojechałam autem pod stary dom Dereka.

- Jak się czujesz z tym że mnie zgłosiłaś? - to jedyne co usłyszałam kiedy zamykałam auto.
- wiesz dobrze że to nie ja, tylko ta dwójka debili, ja jedynie im towarzyszyłam. - odpowiedziałam idąc w jego stronę. - nie mam wyboru, muszę udawać. Nie mogą się dowiedzieć że jestem wilkołakiem, przynajmniej nie teraz. - dopowiedziałam.
- jak chcesz im to powiedzieć? - zapytał Derek.
- jeszcze nie wiem. - odpowiedziałam. - ale musimy bardziej pilnować Scotta.
Rozmawialiśmy tak jeszcze przez paręnaście minut ale już w środku domu. Nagle usłyszeliśmy podjężdzajacy radiowóz. W środku był czarnoskóry policjant a w aucie pies. Derek chcąc odpędzić policjanta zaświecił swoimi oczami a pies zaczął bardzo głośno szczekać, przez co policjant się przestraszył i odjechał. W tym momencie dziękowałam bogu że zaparkowałam tak że nie było widać mojego auta.
- nie zła sztuczka. - powiedziałam i popatrzyłam się tam gdzie przed chwilą był radiowóz, ale teraz tam szedł Scott. Przeraziłam się po części ale Scott i tak wiedział już o mnie i o Dereku, że się znamy.
- wiem że mnie słyszysz, potrzebuje pomocy. - powiedział Scott, a Derek do niego szedł, ja zostałam w ukryciu jak na razie. Przybliżyłam się do drzwi i zaczęłam podsłuchiwać.
- wiem że przeze mnie cię zatrzymali i że cię wystawiłem łowcą, nie wiem co się stało z twoją siostrą, ale ja chyba coś zrobiłem. Śniło mi się że kogoś skrzywdziłem, okazuje się że to może być prawdą. - słyszałam jak Scott się tłumaczy. On naprawdę chciał się dowiedzieć.
- chodzi Ci o kierowcę? - zapytał Derek.
- widziałeś mnie w nocy? - zapytał Scott z wyrzutami. - Dobra powiedz mi prawdę, czy ja mogę kogoś skrzywdzić?
- tak. - odpowiedział bez większego problemu Derek.
- nauczę cię pamiętać i panować nad przemianą nawet podczas pełni ale nie za darmo. - w tym momencie zmarszczyłam brwi. Co on kombinuje.
- czego chcesz? - odpowiedział załamany Scott.
- dowiesz się, na razie udzielę ci lekcji. Wróć do tego autobusu, zobacz go, poczuj. Niech twoje zmysły zapamiętają go za ciebie.
- tak po prostu? - zapytał Scott.
- chcesz wiedzieć co się stało? - tym razem Derek go zapytał a ja oczywiście nie była bym sobą gdybym nie kopnęła czegoś i zrobiła hałas. Typowe. Reszty ich konwersacji już nie słuchałam teraz chciałam się dowiedzieć co chce Derek od Scotta.
- zawsze musisz zrobić jakiś hałas. - powiedział Derek a ja zmieniłam temat.
- co ty od niego chcesz? - zapytałam zdenerwowana.
- zobaczysz. - obojętnie odpowiedziałam i zaczął się kierować schodami do góry.
- jeżeli stanie mu się krzywda nie wiem co ci zrobię, a ni mi się wasz go w cokolwiek niebezpiecznego wplątywać. Rozumiesz?! - niestety nie usłyszałam odpowiedzi.

Dawno nic nie dodawałam, ale to przez stres związany ze szkołą, jutro postaram też się coś dodać. Miłej nocy <3

Dangerous Love || Teen WolfWhere stories live. Discover now