18.

12 3 0
                                    

Nie było mi dane żeby wrócić do domu i położyć się w cieplutkim łóżeczku. Stiles do mnie zadzwonił że w sklepie z filmami do wypożyczenia doszło do morderstwa , mogłam odmówić przyjścia tam, ale moje dobre serce i ciekawski rozum postanowiły że pójdę. Przyjechałam moim autem pod miejsce zdarzenia , Stiles przyjechał z szeryfem.

- dzień dobry panie szeryfie . Część Stiles. - podeszłam do dwójki i oczywiście się uśmiechnęłam się.

- oo Melody , co ty tutaj robisz? - zapytał szeryf podejrzliwie.

- Stiles do mnie zadzwonił żebym tu przyjechała , moje dobre serce postanowiło tu przyjechać. - wytłumaczyłam a szeryf kazał żebyśmy nigdzie nie szli.

Przy furgonetce była roztrzęsiona Lydia i Jackson który wykłócał się z ratownikiem . Idiota. - pomyślałam.

- nie wierzę . - szepnął brunet obok a ja się ja niego spojrzałam i zmarszczyłam brwi.

Szeryf Stilinski zaczął tłumaczyć Jacksonowi że musi zostać żeby lekarze go zbadali ale on się wykłócał dalej że chce jechać do domu. Stiles się im przypatrywał. Widziałam że go boli to co mówi ten idiota do jego taty. Postanowiłam podejść.

- to zbyt trudne dla gliniarza z minimalną pensją? - blondyn nie dawał za wygraną. - chce iść do domu! - wykrzyczał.

- nie zapedziłeś się czasem? A kto ci by ratował tyłek jak byś miał problemy co? Naprawdę myślisz że jesteś taki super jak ci się wydaje? Nie nie jesteś więc nie krzycz jak jakaś dziewczyna która chce coś a nie może tego mieć. - zaszłam go od tyłu i powoli przechodziłam w okół niego. Brunet się wszystkiemu przyglądał a ja jedynie mu oczko puściłam. Jackson posłał mi groźne spojrzenie ale nie przejęłam się tym. Uśmiechnęłam się do szeryfa i odeszłam w stronę Stilesa.

- dzięki że to zrobiłaś. - wpatrywał się we mnie brunet a później za mnie i krzyknął. - o to jest to ciało?
Odwróciłam się za siebie i faktycznie to były zwłoki , poczułam zapach innego wilkołaka.

Szeryf spojrzał na Stilesa zrezygnowany tak sam jak ja , czasem się zachowywał jak 5 latek , ale i tak w nim to lubiłam. Na to słowo uśmiechnęłam się i spojrzałam na górę budynku , był tam Scott i Derek , tak jeszcze ich tu brakowało.

- dobra Sti , ja już jadę jestem padnięta. - ziewnęłam a po chwili zrozumiałam co powiedziałam. Od razu zesztywniałam. Podeszłam do auta i jak miałam już wchodzić usłyszałam wołanie.

- Hej , poczekaj , chcesz jutro po szkole przyjść do mnie , słyszałem że masz problemy z matmą , ja jestem całkiem nie zły ,mogę ci pomóc. - zaproponował brunet.

- pewnie , myślę że to dobry pomysł. Wsiadłam to auta i odjechałam do domu.

***
Byłam prawie spóźniona na lekcje , nadal byłam w domu ale już biegłam do auta. Kiedy chciałam odpalić coś szło nie tak ,parę razy przekręcałam ten kluczyk ale dalej nic.

Super po prostu świetnie..

Wyszłam z auta zdenerwowana i z całej siły popchnęłam drzwi przez ci się wygięły. Wspaniale. Otworzyłam maskę i próbowałam coś wykombinować ale nic. Pieprzone auto. Po raz kolejny z całej siły uderzyłam tylko tym razem maską samochodu ale na szczęście nic się z nią nie stało. Stwierdziłam że pobiegnę do szkoły bo nie mam innego wyjścia.

W niecałe 5 minut byłam już w szkole , przez całą adrenalinę i zdenerwowanie bardzo szybko biegłam i zdążyłam na lekcje. Pierwsza była matematyka , najgorszy przedmiot , dobrze że Stiles zaproponował tą naukę ,może on mi coś wytłumaczy. Usiadłam w ławce , na tej lekcji byłam tylko ja. Nie było ani Scotta , ani Stilesa , ani Allison , chyba mieli inną grupę , nie wiem nie ogarniam tego.

Dangerous Love || Teen WolfWhere stories live. Discover now