Jeszcze Się Spotkamy...

14 2 0
                                    

Porzucam ostatniego śmierciożercę w tej części szkoły. Ledwo udało mi się go zabić. Oddycham z ulgą. Spoglądamy po sobie z innymi uczestnikami II Bitwy o Hogwart. Przesyłamy sobie nawzajem zmęczone uśmiechy. Wygraliśmy.

* * *

Biegnę korytarzem do Wielkiej Sali. Wydaje mi się, że jest to zawrotna prędkość, lecz tak naprawdę jest to ledwie lekki trucht. Radość przyćmiewa wszystko. Już jesteśmy bezpieczni. Wszystko będzie dobrze. Z każdym krokiem uśmiecham się coraz szerzej, wiedząc, że za chwilę zobaczę miłość mojego życia, przytulę go tak mocno, jak zdołam i powiem mu, jak bardzo go kocham.

* * *

Już widzę wielkie, otwarte na oścież drzwi szkolnej jadalni. Gdy je zauważam, natychmiast zwalniam do szybkiego marszu, by nie wpaść na nikogo w przejściu. Czuję się, jakbym miała zaraz odfrunąć. Jestem leciutka i beztroska. Jeszcze chwilę i Fred powie mi, o co chciał zapytać po bitwie. Wciąż uśmiecham się tak szeroko, jak tylko potrafię.

* * *

Zwalniam jeszcze bardziej przechodząc przez próg. Staję na palcach, aby móc dostrzec dalsze zakątki komnaty. W końcu dostrzegam upragnione rude czupryny i zaczynam przeciskać się przez tłum. Zważam tylko na to, żeby nikogo nie stratować ani nie szturchnąć, nie obchodzi mnie, czy któreś z nich coś ode mnie chce. Wciąż i wciąż odnajduję wzrokiem Weasley'ów. Uspokaja mnie to odrobinę, bo wariuję z radości.

* * *

Podchodzę do moich przyjaciół i ich rodziców, uśmiecham się do nich. Nikt nie odwzajemnia mojego uśmiechu. Mina mi rzednie. Od razu widać, że coś się stało. Wszyscy są zapłakani. Patrzę z niezrozumieniem na Ginny. Gdy nasze oczy się spotykają, już wiem, że stało się coś okropnego, co właśnie zmieniło życie nas wszystkich. Gdzie jest Freddie?

* * *

Moje oczy błądzą jeszcze po otaczających mnie twarzach, ale serce już wie, co się stało. Mój wzrok pada na George'a. Łzy zaczynają mi lecieć nieopanowanym strumieniem po policzkach. Serce mi pęka, a ja padam na kolana.

* * *

-Lucy! - słyszę, ale nie rozumiem. Nie wiem nawet, kto mnie woła. Przepycham się obok George'a na kolanach, choć wiem, że pewnie nie powinnam. W końcu to jego brat bliźniak.

* * *

Klęczę koło głowy mojego chłopaka. Jęczę, ból rozrywa mi duszę. Kiedy to się stało? Dlaczego nic nie poczułam? Dlaczego właśnie on? Obejmuję głowę dłońmi. Przecież to nie może być on. To na pewno nie on. Mój Freddie powiedział mi przecież, że niedługo się zobaczymy.

* * *

Gwałtownym ruchem odejmuję ręce od głowy i przecieram oczy, bo nic nie widzę. Patrzę na Freda, ale jego również nie widzę. Nie, to na pewno nie on. Odwracam się do państwa Weasley, spoglądam na Molly. Ciągle łka, wypowiadając jego imię. To jednak jest Fred. Czuję, jak w ciągu jednej sekundy cały mój świat odrealnia się i wali w gruzy.

* * *

Wyciągam dłoń i delikatnie dotykam zimnego czoła chłopaka. Przeczesuję dłonią śliczne, rude włosy, przemykam po powiekach, nosie, brodzie. Na chwilę zatrzymuję się na policzku. Przesuwam palce w stronę ust, które nie tak dawno mnie całowały.

* * *

Gdy tylko opuszka mojego palca wskazującego dotyka jego wargi, cały świat staje się na powrót realny, uderza we mnie ze zdwojoną siłą. Ból w sercu jest nie do zniesienia. Krzyczę. Ale przecież Fred zaraz się ocknie i przeprosi nas za głupi żart? A może tylko śpi? Z mojego gardła wydobywa się kolejny, przepełniony cierpieniem, wrzask.

Jeszcze się spotkamy [oneshot]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz