Childe pov*
Była godzina 7 rano, obudziłem się z powodu głośnego pukania do drzwi -Kto by coś ode mnie chciał o tej godzinie? - myślałem, jednak szybko założyłem jakieś gacie, na moje ciało zakryte tylko parą majtek, i pobiegłem do drzwi.
-Proszę, to dla Pana.- Powiedział wysoki mężczyzna ubrany w szaty fatui, wręczając mi całkiem sporą kopertę.
- Yh-- Dziękuję? - Odpowiedziałem i odebrałem paczkę od członka fatui.
-Proszę podpisać tutaj, i jeszcze tutaj.-Mężczyzna dał mi jakiś papier a ja go szybko podpisałem, a kiedy w końcu odszedł, zatrzasnąłem drzwi i pobiegłem z elegancką paczuszką do salonu.
Koperta była bardzo ładnie ozdobiona i wyglądała na bardzo drogą, trochę złota tu, trochę srebra tam, jakieś kolorowe detale, a pod tymi wszystkimi ozdobami czarna koperta z mojim imieniem i adresem z tyłu.
W środku tej przecudownej koperty znalazłem list od niejakiej La Signory, aż się zdziwiłem że takie okrutne babsko postanowiło ozdobić kopertę w taki ładny sposób, no może sama kobieta wygląda ładnie, ale ona mnie nienawidzi. Po co by wydała na mnie tyle pieniędzy?Sam list był napisany bardzo ładnym pismem, nie jakbym komplementował Signore czy coś(w sumie jest lepsza od Scaramoucha, ale o nim to już wolę nie pamiętać).
Pismo to wyglądało jakby kobieta wyrwała je prosto z jednej ze starych legend o Moraxie. Większość legend o Bogu Geo jest pisanych piurem ptaka i czarnym, jak i również wytrwałym tuszem. Jednak dosyć już o samym wyglądzie listu, jest zdumiewający, ale jaką wiadomość on w sobie posiada?'Drogi Tartaglio,
Wiem że pewnie się zdziwiłeś wyglądem koperty jak i listu, ale mam bardzo ważną sprawę do ciebie.
O 12:00 przyjdź do banku liyue harbor, dam tam tobie coś co ci pomoże szukać gnosis Rex Lapisa. A i jeszcze, lepiej przynieś że sobą portfel, przyda Ci się ;D.Twoja ulubiona, La Signora 😘'
I to tyle? Taki mały liścik w tak wielkiej kopercie? No ale mniejsza z tym, przecież widać że baba się do mnie podlizuje! Taka milutka się nagle zrobiła, aż dziwne. Chyba ją coś poje**ło że przyniosę że sobą portfel, pff- pewnie będzie chciała ode mnie morę żebrać. No ale ciul, wezmę że sobą woreczek mory, może na prawdę będzie mi potrzebny, a jeśli moja teoria to prawda, to jej poprostu powiem ze zapomnielem zabrać ze sobą pieniędzy, obrazi się ale ja nie ucierpię.
*time skip :>*
-Japier**le Childe! Jest 12 : 10 a ty dopiero przyszedłeś! -
-No już bez przesady, chyba lepiej że się spóźniłem 10 minut niż godzinę.. -
-Dobra nie mądruj się bo tak kiedyś już się stało- Signora patrzyła na mnie zirytowanym wzrokiem a ja tylko spojrzałem się trochę na podłogę.
-No cóż, nie mogę Ci nic zrobić za 10 minutowe zpóźnienie (żenuła), ale nie zapomnij że mam coś dla ciebie-Kobieta spojrzała się w moje prawo dziwnym jak i również wścipskim wzrokiem. Jej oczy na coś wskazywały .
Jednak to nie było coś, to był człowiek. Jak ja go wcześniej tu nie zaważyłem!?
Jest to wysoki mężczyzna, około takiej samej wysokości co ja, ma on długie, spięte, ciemno brązowe włosy z jasnymi końcówkami, i złote oczy niczym miód lśniący w blasku słońca, był on również ładnie ubrany. Miał on porcelanową twarz z lekkim, czerwonym cieniem pod oczami, i wiśniowe, suche usta. Czy to jakiś nowy fatui? Aż dziwne, w końcu przyszedł jakiś przystojniak do tej pojeb**ej pracy, współczuję mu. Z jednej strony to smutne bo wcześniej to tylko ja byłem tym przystojny w tej firmie, ale z drógiej strony się cieszę bo w końcu nie każda morda na którą będę patrzeć będzie sprawiała u mnie odruch wymiotny👍.-Czy to jest nowy fatui?Nie żeby coś, ja tylko pytam. -
-Nie, dlatego raczej by nie zawahał się ciebie zabić jak będziesz za bardzo wkur**aiający i negatywnie działający na psychikę człowieka. -
No bez przesady aż taki wkurzający to ja nie jestem, no ale mimo wszystko to fajnie że jestem ciągle jedynym przystojniakiem w całej firmie pojebańc*w z Shnashnayi.
-A i właśnie Childe, to jest Zhongli, zna się on bardzo dobrze na historii Liyue, pomorze ci on znaleść gnosis Rex Lapisa. Będziesz się nim opiekować dopuki nie znajdziesz tego cacka.-
Dobra, teraz to tą babę już do końca poj**ało! Ja mam się opiekować jakimś nudnym historykiem Żhongim, czy jak mu tam? Przecież historia w tych czasach to same mity i kłamstwa, już bardziej przypominają legendy niż jakieś fakty. I po ciula mi pomoc od jakiegoś przynudzającego historyka który będzie ciągle pieprzył o tych swoich historyjkach. Przecież sam sobie poradzę ze znalezieniem gnosis Moraxa! Nie potrzebny mi do tego jakiś Żonkil!
-No dobra Childe, to ja spadam! Zaopiekuj się dobrze Zhonglim!-
-Mhmmm.. -
Signorze się pewnie nie chciało nim opiekować, jakiegoś bezdomnego ze sobą przyniosła i mi go oddaje, skandal. No ale cóż, co ja mam z nim teraz zrobić?
-Hej mam na imię Childe, ale też do mnie mówią Tartaglia!- Wyciągnąłem rękę do starszego a ten odwzajemnił gest i potrzasneliśmy dłońmi. Chyba było widać że jestem zirytowany, ponieważ wyraz na twarzy Żonga był zmieszany.
-Miło cię poznać, ja mam na imię Zhongli.- odpowiedział delikatnym głosem i uśmiechnoł się do mnie. Nawet miło z jego strony...
CZYTASZ
Misja Po Gnosis Moraxa | Zhongli x Childe
Romance(Shipy które mogą się pojawić: Zhongli x Childe, Ningguang x Beidou, Xiao x Venti, Chongyun x Xingqiu, Ganyu x Keqing) Opowiadanie o tym jak Childe próbuje zdobyć gnosis Moraxa. Childe zostaje obudzone przez pukanie do drzwi, okazuje się że to był l...