Prolog

266 15 6
                                    

Od pamiętnego dnia wybuchu samochodu mineły równo trzy miesiące. Zarówno szczęśliwe chwile jak i te przygnębiające.

Siedziała na kanapie opierając głowę na miękkim zagłówku mebla patrząc tępo w sufit. Biła się ze swoimi myślami nie wiedząc co ma zrobić.

- Czemu to wszystko musi być takie trudne! - wykrzyczała rzucając poduszkami jedną po drugiej.

W pokoju rozniósł się głuchy krzyk Lucy. Kobieta podniosła się do siadu ocierając samotną łzę spływającą po prawym policzku.

- Nie mogę mu tego zrobić on na to nie zasługuje - mówiła zrozpaczona.

Schowała twarz w dłoniach tak jakby miała znaleźć tam szczelne schronienie przed wszystkimi troskami.

Z każdą chwilą coraz bardziej zbliżał się powrót Piotra do domu. Dla Lucyny nie był to dobry znak. Chciała jak najbardziej odciągnąć tę chwilę w czasie.

Jeszcze niecały miesiąc temu cieszyłaby się jak dziecko na powrót Piotra. Wracając na komendę z Wrocławia do Łodzi nawet przez sekundę nie przeszło jej przez myśl jak bardzo się zakocha. Nigdy nie wierzyła w miłość od pierwszego wejrzenia. Dopiero Piotr pokazał jej co to znaczy kochać i być kochanym.

- Wróciłem! - krzyknął od razu po wejściu do domu.

Po rozebraniu się z odzieży wierzchniej oraz butów skierował się wprost do łazienki.

- Wiesz Lucy, tak sobie pomyślałem, jako iż skończyłem wcześniej a ty nie czujesz się dobrze to zrobię kolację. - mówił z uśmiechem na ustach patrząc w lustro.
- Co ty na to...? Mam nadzieję, że nie będziesz zła..., wiem że kolacja miała być jutro jednak chciałem zrobić Ci niespodziankę oraz pokazać jak bardzo się za Tobą razem z Alexem stęskniliśmy. - mówił dalej, wychodząc z łazienki. -Lucynka, jesteś tam? - zapytał zmartwiony nie otrzymując w dalszym ciągu żadnej odpowiedzi.

Przyśpieszył kroku w stronę salonu słysząc piski swojego psa Alexa. Wchodząc do pomieszczenia nie mógł uwierzyć własnym oczom. Wszędzie leżały poduszki, na rogu stołu leżał zbity wazon ociekający z wody a spragnione czerwone róże leżały na podłodzę z każdą sekundą więdnąc.

Piotr powoli podszedł w stronę Lucyny po czym usiadł obok niej najdelikatniej jak tylko umiał. Przez kilka sekund obserwował ze zmartwieniem na twarzy swoją ukochaną. Próbował ją rozszyfrować jednak nie miał żadnego punktu zaczepienia co mogło się tu wydarzyć doprowadzając kobietę do takiego stanu.

Sekundy mijały nieubłaganie zamieniając się miejscami z minutami. Ze strony Lucy nie było żadnego odzewu. Popatrzył porozumiewawczo na Alexa jakby to on znał odpowiedzi na wszystkie nurtujące go pytania względem kobiety.

Pies podszedł do Lucyny opierając swój pyszczek na jej kolanie popiskując coraz głośniej chcąc zwrócić na siebie uwagę. Jednak nadal nie przyniosło to oczekiwanego rezultatu przez co Alex spojrzał na swojego pana smutnym wzrokiem.

-  Wiem, próbowałeś przyjacielu. -westchnął.

Górski położył swoją dłoń na ramieniu Lucyny lekko gładząc po ramieniu chcąc wybudzić z transu w którym obecnie się znajduję.

Lucyna nagle zabrała dłonie z twarzy patrząc na Piotra przerażonym wzrokiem cała drżąc.
- Przepraszam, nie chciałem Cię przestraszyć. - powiedział ze zmartwieniem wymalowanym na twarzy. - Powiesz mi co się tutaj stało? - skierował wzrok na bałagan następnie na Lucyne.

- Nic takiego, postanowiłam tutaj postrzątać jednak poczułam się trochę gorzej więc usiadłam na kanapie i tak siedzę. - starała się mowić na tyle przekonująco aby Piotr uwierzył i nie pytał o nic więcej.

Nasza Miłość - Lucyna i Piotr ~Komisarz Alex~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz