Tym razem dziwnie nie obudziło mnie skomlenie mojego męża, tak jak to było od kilku dni. Był tak bardzo irytujący i żenujący gdy błagał mnie, bym nie odchodziła. Nienawidziłam tego. Czułam jego ból, ale nie robił na mnie żadnego wrażenia. To była jego decyzja, a ja nie czułam się wina, że ją podjął. Jeśli jazda była dla niego ważniejsza niż ja i dziecko to dla nas nie było miejsca w jego życiu. Wstałam z łóżka. O dziwo byłam nawet wyspana i nie brakowało mi energii, jakby myśl o rozstaniu sprawiła, że odżyłam. Było to dziwne uczucie, ale czułam, że je pokocham. Wyszłam z sypialni i od razu zobaczyłam, dlaczego nie słyszałam żadnego skomlenia. Leon spał na kanapie okryty kocem. Uśmiechnęłam się, ale szybko się za to skarciłam i poszłam coś zjeść. Zrobiłam sobie owsiankę i posłodziłam ją by czuć słodycz. Trochę brakowało mi tego. Tej czystej przyjemności z jedzenia, a nie tylko jeść by móc funkcjonować i żyć. Usiadłam do wyspy i zaczęłam jeść. Gdy nie było Leona, zwykle robiłam sobie jedzenie z torebek, bo nie miała motywacji, by nauczyć się gotować. Brakowało mi motywacji i chęci do tego, a przynajmniej mogłam wrócić do kochanej wołowiny w kubeczku, którą nazywała zupką chińską. Z moich marzeń o wołowinie wyrwał mnie Leon. Nie wyspał się chyba najlepiej, bo od razu musiał się przeciągnąć przez ból pleców, a prosiłam go o zmianę kanapy, bo ta jest niewygodna i twarda, ale skoro mnie nie chciał słuchać, to ma tego konsekwencje:
- O. Dzień dobry moje kochanie
- Jestem Róża, Leon. Nie jestem Twoja
- Dalej nie zmieniłaś decyzji co? Ładnie tak zostawiać biednego schorowanego męża?
Przewróciłam oczami. Był całkiem pijany i byłam tego prawie pewna:
- A ty co? Zachlałeś?
- Może... w końcu kto mnie zrozumie lepiej niż whisky?
- Nie wiem może dobry terapeuta?
- Nie potrzebuje żadnego cholernego terapeuty. Wystarczy, że ty to robisz, okej?
- Może jednak. Nie wyglądasz najlepiej
- Nie coś ty. Czuje się zajebiście, z tym że moja żona, która tak bardzo mnie kochała, teraz chce mnie zostawić.
Zamilkł na chwilę, a ja już wiedziałam, o czym pomyślał:
- A może ty to robisz dla jakiegoś gacha?
- Co ty chrzanisz. Czy ty naprawdę myślisz, że teraz kiedy poroniłam, będę myśleć, o jakiejkolwiek relacji romantycznej z kimkolwiek? Jebnij się w łeb albo się zamknij
- O! Zdenerwowana jesteś, czyli mam racje. Kim on jest? Biznesmenem? Lekarzem?
- Nie słyszałeś, co Ci przed chwilą powiedziałam?
- A nie już wiem, mecenas lub prokurator
Zacisnęłam zęby i starałam się dokończyć moje śniadanie:
- Czyli zgadłem. Zawsze byłaś szmatą, wiesz?
- Pierdol się
Wstałam wściekła i zaczęłam się szykować:
- A ty kurwa gdzie? Do tego kutasa, z którym mnie zdradzasz czy od razu do burdelu?
- Wytrzeźwiej zanim powiesz coś czego będziesz żałował
Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy, ubrałam coś schludnego i wyszłam, nie patrząc za siebie.
YOU ARE READING
Cierpienie matki
RandomMąż Róży wraca po długim czasie ze szpitala. W tym samym czasie Róża poroniła przez upartość i chęć spełnienia marzenia swojego męża. Po tym nie chce nic z nim wyjaśnić i traktuje go jak powietrze. Nie pozwala sobie zapomnieć o tym incydencie i wini...