Rozdział 3

123 4 2
                                    

Biegłam przez park... Nie widziałam ,w którą stronę się kieruję... Słyszałam, że ktoś za mną biegnie... Nagle znalazłam się przed szkołą. Podbiegłam do głównych drzwi... niestety okazały się zamknięte. Obeszłam dookoła budynek, by móc dostać się do tylnych drzwi. Tak udało się, były otwarte.
Biegłam przez pusty korytarz szkolny, wszędzie panował pół mrok... Słyszałam za mną czyjeś kroki... Przyśpieszyłam... Nie wiedziałam dokąd biegnę, chciałam po prostu uciec... Znalazłam się w sali gimnastycznej. Podbiegłam do drzwi ewakuacyjnych, ale były zamknięte ... Nagle mój prześladowca dogonił mnie i przemówił do mnie niskim, zachrypnietym głosem:
- Drzemie w tobie coś innego... Coś mrocznego... i chce to mieć dla siebie ... - Mężczyzna był ubrany caly na czarno, kaptur na głowie uniemozliwiał mi rozpoznanie jego osoby. Był wysoki i szczupły. Materiał bluzy odznaczył sie na umięśnionej sylwetce. Jego postawa mówiła o pewności siebie... Nie wiem czemu, ale wydawało mi się, że go już kiedyś widziałam.
- Nie wiem, o czym mówisz.- Doskonale wiedziałam o czym mówi. Starałam sie wyjść na przestraszoną dziewczynę.
- Wątpię, mój człowiek cię opserwował i donosił mi o wszystkim...
- Klamiesz - nie mogłam powstrzymać narastajacej we mnie goryczy - On nigdy by tego nie zrobił !
Byłam wściekła, do końca nie wiedziałam czemu. Moze ten facet ma racje, moze on mnie zdradził. Tylko komu ? Kim jest ten facet ? Jest posłancem ? A moze tym o którym pisała moja pra pra babka ?
- Czy mogłabym chociaż wiedzieć kim jesteś - zapytałam z nadzija w głosie.
Mój prześladowca stał przez chwile w bezruchu. Po paru sekundach jego ręka powędrowała do kaptura...

Obudzilam się...
To był tylko sen... to tylko sen, to nie zdarzyło się naprawdę... Znów miałam ten głupkowaty koszmar. Na szczęście to nie działo się naprawdę. Spojrzałam na zegar, piąta dwanascie.
Kurde jeszcze trzy godziny do szkoły. Co ja będę robiła przez ten czas ?.
Postanowiłam wziasc szybki prysznic, a pozniej ogarnąć bałagan w pokoju.
Po wyjściu z łazienki odpaliłam laptopa i puściłam moje ulubione kawałki. Z niechecią rozejrzalam sie po pokoju. Wszedzie walały sie brudne ubrania, koło łóżka leżaly porozwalane podreczniki. Jedynie na biórku był pożadek. Gdy skonczyłam, ponownie spojrzałam na zegarek, za pięć szósta.
Jeny czemu ten czas tak wolno płynie?! Głupie koszmary, jakbym nie mogła śnić o gorących ciachach bez koszulki. No tak, bo takie rzeczy zdarzają się tylko fajnym dziewczyną. Bosko, po prostu genialnie.
Hmmm... co by tu porobić ? Wiem, pooglądam TV.
Weszłam do salonu, w którym stala duża kanapa w kolorze czekoladowym. Na niej leżalo kilka jasnych poduszek. Przed sofą stał stolik kawowy z ciemnego drewna. Za kanapą umieszczone były okna, na których powieszono białe firanki i jasno brazowe zasłony. Po drugiej stronie pokoju powieszony był telewizor plazmowy. Ściany pomalowane na beżowo, idealnie pasowały do wystroju pokoju.
Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Zaczęłam skakać po kanałach w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Sport, reklamy, bajki dla małych dzieci, wiadomości... i tak nie mam co robić, więc... czemu nie.
-... Wczoraj wieczorem na Warszawskich ulicach zdarzyly się cztery wypadki zmarło sześć osób: Aleksander Krasiński, Michał Pewczyk, Karol Pokowski, Alicja Dąbek, Julia Bieńkowska i Bartek Śliwa. Wypadki nie były ze soba w żaden sposob powiązane. A teraz oddaje głos naszej prezenterce ...-Wyłączyłam telewizor, nie mogłam tego słuchać ... jak to możliwe ze wszystkie byly w innym miejscu i zdarzyły się w tym samym czasie?! Jak?! Przecież to nie...
Nagle przed moimi oczami pojawiły sie mroczki. W krótką chwile sprawily, iż zupelnie oślepłam.

Był środek nocy. Szlam opustoszalą droga. Co pare sekund sprawdzałam czy nikt za mną nie idzie ... Nieznajomy z nożem w reku ... Rodzice Amelii płaczacy nad czyimś grobem... Caleb pochylający się nade mną, nie mogący ukryć troski wymalowanej na twarzy. Wpatrywalam się w jego zielone oczy, czułam jak po policzku spływa mi gorąca łza .
Caleb podszedł do mnie bliżej i otarl mi ja z policzka , ja nadal wpatrywalam się w niego z nienawiścią.
-Nie chciałem żeby to tak wyszło...- zaczął się tłumaczyć
- Ale wyszło- niewytrzymalam, odwrocilam się.
- Przepraszam - Gdy poniwnie uslyszalam przeprosiny , spojrzalam na niego chcąc zasmiać mu się prosto w twarz . Nie zdarzylam jedbak nic zrobić , gdyż jego gorace wargi przywarly do moich. Na poczatku protestowałam ale robił to tak delikatnie, tak namiętnie, że nie mogłam się powstrzymać. Przyciagnelam go bliżej do siebie. Jego usta jeszcze mocniej przyległy do moich. Czułam, że pragniemy siebie nawzajem. Zaczął błądzić palcami po moim ciele.

Delikatnie odciagnęłam go od siebie. Caleb blądził wzrokiem po moim całym ciele aż wkoncu zatrzymał się na ustach.
- To co teraz będzie? - przerwałam ciszę.
- Znajdziemy sposób by On cię nie dorwal. - W jego oczach pojawił się tajemniczy błysk.

Gdy wizje minęły poczułam jak gorąca łza spływa mi po policzku.
Co sie ze mną dzieje? Najpierw nocne koszmary a teraz jakieś dziwne wizje?...
Leżałam w łóżku, patrzałam się w niesamowicie interesujący biały sufit i czekałam, aż wybije godzina siodma. Żeby zabić nudę, próbowałam już chyba wszystkiego: liczyłam owce (to chyba było na sen) malowałam paznokcie, słuchałam muzyki.
- Emma wstawaj, za pół go... - ach, moja mama, moja ukochana mamusia, mój promyczek słońca, mój ukochyny budziczek przyszedł mnie obudzić - O, nie śpisz ?
- Tak, obudziłam sie dziś wczesniej...
- Aha... Śniadanie będzie za dziesiec minut.
Po dotarciu do szkoły wszędzie szukałam Ami, próbowałam sie do niej dodzwonić, ale miała wyłączony telefon. Zadzwonił dzwonek, wszyscy uczniowie zaczeli wchodzić do klas. Gdy weszłam miejsce mojej przyjaciółki było wolne. Usiadłam na krzesle i zaczęłam sie rozpakowywać .
Do sali weszła pani Pietraszewska ( nauczycielka plastyki ). Była wysoką brunetką w średnim wieku. Nigdy nie postawiła mi nizszej oceny niż pięć minus. Jej lekcje były najprzyjemniejsze ze wszystkich.
- Dzień dobry, usiądźcie. Muszę przekazać wam smutne wieści... - Oho- Amelia Bielik przez najblisze dwa tygodnie nie bedzie uczęszczać na lekcje, ponieważ jej tata miał wypadek samochodowy i teraz Amielia musi pomóc matce. Kilka minut temu była u mnie i prosiła bym wam to przekazała. Natomiast wy macie obowiązek przekazania tej informacji wychowawcy - ta lekcja nie zaczeła się przyjemnie .
Przez cały dzień próbowałam dodzwonić się do przyjeciółki, ale za każdym razem włączała się poczta głosowa, jej mama, także miała wyłączony telefon. Trochę sie o nią martwie, zazwyczaj dzwoni do mnie kilka razy dziennie, a teraz ani razu nie zadzwoniła... Przecież ona miała dziś iść na randkę z Sebastianem! Biedna najpierw jej ojciec ma wypadek, a teraz ominie ja jej wymarzona randka.
Pzzz... Pzzz... Pzzz...
BĘDĘ ZA GODZINĘ POD TWOIM BLOKIEM... CALEB XOXOXO
Na śmierć bym zapomniala o moim spotkaniu z Calebem! Chwila czy ja sie nim przejmóję? Nieee... No, dobra TAK! Skąd on ma mój numer telefonu?! Przecież mu nie podawałam! Bedzie się musiał wytłumaczyć!!!
Szybko wzięłam z szawki białe rurki, czarny podkoszulek i białą katankę. Gdy skończyłam przygotowania do wyjścia z satysfakcja przejrzałam sie w lustrze.
Siedemnasta czterdzieści piec
Za pietnaścię minut przyjedzie Caleb. Ciekawe gdzie pojedziemy? Dziwię się, że pamiętał, skoro nawet ja zapomniałam. Ba, ja nawet nie pamiętam w którym momęcie się zgodziłam na spotkanie.
Pzzz... Pzzz... Pzzz...
MOŻESZ JUŻ SCHODZIĆ
Gdy wyszłam, przed klatką stał czarny mustang, właściciel obierał sie o niego niedbale
- Hej Piękna. - Caleb uśmiechnął się do mnie.
- WOW! Ty to wiesz jak zrobić na dziewczynie wrażenie.
- Hmmm, liczyłem na buziaka na przywitanie, ale skoro wolisz zachwycać sie moim autem to nie ma sprawy - włosy miał rozwiane przez wiatr. Przez lekko pognieciona biała bluzkę z nadrukiem wyraźnie odznaczaly sie mięśnie brzucha. Do tego granatowe rurki i trampki. Wszystko razem tworzyło niesamowity efekt.
- Buzi? A za co niby? - w odpowiedzi usmiechnął się arogancko. Otworzył mi drzwi od strony pasażera.

- A tak w ogóle skąd masz prawko skoro jestes dopiero w pierwszej liceum ?
- W sumie osiemnaście skończyłem w tam tym miesiącu - no tu mnie poprostu zastrzelił .
- Niezdałeś dwa razy?
- No, można tak powiedzieć. - aha...
- To do kąd jedziemy? - szybka zmiana tematu niezaszkodzi.
- Na kolację, a potem przygotowałem dla ciebie niespodziankę.
- Brzmi ciekawie - usmiechnęłam sie do niego, on zaś odpowiedział mi figlarnym usmieszkiem, który gości u niego na twarzy od monety, w którym go zobaczyłam.

WiedźmaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz