124. "Hermiona i Draco"

1.6K 28 37
                                    


Obudziły go silne wstrząsy. Gwałtownie otworzył oczy rozglądając się wokół siebie. Z głośników wydobywał się spokojny głos pilota, który oznajmiał pasażerów, że wszystko jest w jak najlepszym porządku i to zwykłe turbulencję, które często się zdarzają. Dopiero wtedy, zdał sobie sprawę gdzie się znajduję, a dokładniej w pierwszym  samolocie jakiego znalazł do stolicy najbardziej wykwintnego i szykownego państwa na świecie. Przetarł zmęczoną twarz rękoma i oparł się o wygodne oparcie fotela, patrząc przez malutkie okienko na świat z góry. Kolejny koszmar w ciągu dwóch miesięcy, czyli odkąd wyjechała minęły dokładnie sześćdziesiąt cztery dni. Spojrzał na zegarek, który przedstawiał jedenastą rano. Westchnął cicho, bo miał nadzieję, że uda mu się pospać jeszcze godzinę, dopóki nie wylądują, jednak los nie sprzyja mu w nawet najmniejszym calu. Zerknął powoli na starszą kobietę śpiącą obok niego, a potem na resztę samolotu. Większość ludzi smacznie drzemała, podczas gdy on zmagał się ze strachem. Koszmary jakie mu się śnią, dotyczą głównie właśnie powodu dla którego leci do Francji, głównie opierały się na bólu i ranach ale to nic nowego, czego jego umysł już wcześniej by nie wytworzył. 

Podziwiał obłoki chmur, które rozprzestrzeniają się za oknem, samolot leci na tyle wysoko, że śmiało mógłby zacząć nazywać poszczególne kształty obłoków, jak to robiło się za dzieciaka. Wprawdzie oczy mu się kleiły, ale gdy tylko je zamykał widział pewną niewyobrażalnie piękną brunetkę, która zawładnęła jego umysłem już doszczętnie. Wolał więc usilnie trzymać się na nogach dopóki maszyna nie wyląduje.

Pomysł o całym wyjeździe był całkowicie spontaniczny i nagły. Nie mógł znieść jej milczenia i ignorowania jego wiadomości, telefonów czy nawet listów. Po wielu rozmowach z chłopakami doszedł do wniosku, że naprawdę musi lecieć do niej przepraszać i błagać o wybaczenie osobiście, mimo, że pogrąży to jego dumę i ego, nie jest w stanie wytrzymać dłużej bez Granger. Zazdrość naprawdę kierowała nim podczas tamtego wybryku, do tej pory zastanawia się skąd wpadł na tak idiotyczny i lekkomyślny pomysł. Był kompletnym idiotą jeśli myślał, że opublikowanie takiego postu sprawi, że Hermiona będzie zazdrosna. To znaczy, w jakiejś skali możliwe, że to zadziałało lecz głównie tylko skrzywdził ją. Z tego co usłyszał od Teodora, brunetka była bardzo zraniona jego zachowaniem i zdaje sobie sprawę z tego, że tak łatwo może mu nie wybaczyć. 

Przez jego zadumanie nie zorientował się nawet, że dolecieli. Dopiero gdy głos pilota ponownie rozbrzmiał w nowoczesnych głośnikach, wstał zabierając swoją podręczną torbę i zaczął przepychać się w stronę wyjścia. Nie brał żadnej dużej torby, jego jedynym celem było przeproszenie Hermiony i tylko to miał na głowie od dwóch dni, a bagaż nie był jego największym kłopotem. Po wyjściu z samolotu od razu wziął głęboki wdech, rozkoszując się francuskim powietrzem udał się za tłumem pasażerów w stronę lotniska. 

Około wpół do trzynastej udało mu się dojechać taksówką do hotelu, w którym miał spędzić następne dwie noce. Bez zbędnych problemów dotarł do swojego pokoju, z którego miał idealny widok na wieżę Eiffla, jednak nawet on nie zaspokoił jego umysłu. Nadal rozmyślał o niej, jego telefon został włączony z pięćdziesiąt razy, bo musiał upewnić się dwa razy czy czegoś nie napisała a potem jeszcze trzeci raz, i czwarty, i tak w kółko. Napisał tylko szybką wiadomość do chłopaków, że już doleciał i poszedł wziąć orzeźwiający prysznic. Usiłował zmyć z siebie pot i bród z całego okropnego dnia. Stojąc pod ciepłą wodą, miał wrażenie, jakby stres ulatywał z jego ciała zostawiając po sobie jedynie nutkę zdenerwowania. Wytarłszy się ręcznikiem oplótł go wokół bioder, pozwalając mu luźno na nich zwisać, przetarł jeszcze mokre włosy kolejną tkaniną i wyszedł z łazienki, pozostawiając po sobie mocny zapach męskiego żelu pod prysznic. 

Przeczekał w pokoju hotelowym do godziny drugiej, a później udał się od razu na obiad, które zjadł w samotności w najbardziej odludnym stoliku jaki tylko znalazł. Był piątek, a jak wiedział, Hermiona ma zajęcia do szesnastej  a potem zazwyczaj przychodzi do swojego pokoju w akademiku, więc stwierdził, że wtedy będzie idealny czas żeby ją odwiedzić. Nie lubił dużej ilości ludzi wokół siebie, dlatego gdy tylko nowi goście hotelowi zaczęli zapełniać salę z bufetem, jak najszybciej wrócił do swojego pokoju żeby zabrać potrzebne rzeczy takie jak portfel i telefon. 

Instagram Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz