Moja babcia była nie tylko elfką, która urodziła aktualnego króla, ale również czymś w rodzaju lokalnej wróżki. Potrafiła czytać z gwiazd, z fusów, a czasem nawet przewidywać przyszłość. Dlatego też tutaj przyszłyśmy, a ona miała tego pełną świadomość.
- Czy wiesz coś co mogłoby nam pomóc w znalezieniu go? - zapytałam babci, gdy ta weszła z dwiema herbatami do pokoju w którym wcześniej usiadłyśmy.
Siedziałyśmy na poduszkach, na podłodze w małym przyciemnianym pomieszczeniu. Babcia nazwała je "pracownią". Wszystkie okna były zasłonięte, oprócz jednego sufitowego, pod którym stał teleskop, zapewne tego okna babcia używała by patrzeć w gwiazdy. Po całym pomieszczeniu porozstawiane były świeczki, które babcia zaczęła teraz rozpalać. Pod poduszkami na, których siedziałyśmy położony był gruby stary dywan, a rozstawione one były wokół niskiego stołu z dziurą na środku, na najprawdopodobniej jakiś rodzaj paleniska. Gdy siedziało się w pokoju miało się wrażenie, że jest późna noc, mimo że był środek dnia.
Gdy babcia rozpaliła już świeczki usiadła na jednej z poduch i podała mi i Imeldzie po herbacie.
- Pijcie. - rozkazała i wyjęła z kieszeni trochę ziół, które odpaliła od świeczki na stole i włożyła do jakiejś metolowej miseczki, również stojącej na stole.
- Babciu, - spojrzałam na nią poważnie. - zadałam ci pytanie.
- Dobrze. - westchnęła. - Coś go blokuje. - zobaczyła moje niezrozumienie, więc sprostowała. - Ktoś o dużej mocy, w jakiś nieznany mi sposób go kryje. Nie pozwala mi go zlokalizować.
- Jak myślisz jaki to rodzaj magii? - zapytałam i wzięłam łyk herbaty.
- Nie siorb. - skarciła mnie. - Tego typu magie wcześniej widziałam tylko u cienistych nimf, one właściwie są cieniami, ale one nie potrafią przekazać takiej mocy na kogoś innego. Znaczy oczywiście potrafią zakryć kogoś ścianą cieni tak, że nie jest on wykrywalny przez oko, ale nie działa to na oko magii.
- Czyli wiemy, że książę nie pracuje sam? - zapytała Imelda dość nieśmiało.
- Właściwe tak, widzę trzy możliwości. Może mieć wspólnika - babcia zaczęła wyliczać na palcach. - mógł kogoś wynająć do ochrony magicznej, albo - tutaj zawiesiła na chwile głos. - ktoś go wykorzystuje.
- Co masz na myśli? - dopytałam
- Że to nie Oryn jest pomysłodawcą całego planu, a ktoś sprytniejszy od niego.
- A on wykonuje tylko brudną robotę i ma dojścia. - dokończyłam za babcie. - I myślisz, że ta osoba jest wstanie kryć Oryna mocą, której nawet ty nie znasz. To musi być ktoś naprawdę wybitny magicznie.
- Nie przeceniaj moich umiejętności kochanie, nie mam nawet połowicznej wiedzy magicznej co prawdziwa wiedźma, - westchnęła - co oczywiście nie zmienia faktu, że jestem dobra w tym co robię. - dodała i do nas mrugnęła. - Ale wyjaśniając, oczywiście to może być wielki mistrz magiczny, ale wierzyć mi się nie chce, że wziął by udział w czymś takim. Wielcy ludzie magii nie interesują się polityką, chcą tylko świętego spokoju i czystości aury. Jeśli moje przemyślenia mają ci pomóc kochanie, to bardziej prawdopodobne jest to, że ma wspólnika o tego typu zdolnościach, który nawet nie wie, że jest wstanie kryć Oryna w taki sposób.
- Czy jest jeszcze cokolwiek co mogło by nam pomóc? - spojrzałam błagalnie na babcie.
- Próbowałam go namierzać sama, przy użyciu tylko własnej energii, ale teraz mam was dwie. A zdradzę wam słoneczka, że w was obu siedzi bardzo dużo mocy, która jeszcze nie wie jak ma się wydostać. Jeśli chcecie mogę spróbować go namierzyć przy użyciu waszej mocy. - w odpowiedzi tylko potaknęłam głową, babcia spojrzała jeszcze pytająco na Imelde, a ta również kiwnęła twierdząco.
CZYTASZ
Szmaragdowe Berło
FantasyKról Felion, władca elfiej krainy - Jordy, zostaje otruty, boi się swojej śmierci, dlatego jak najszybciej chce koronować swojego pierworodnego syna Oryna. Jednak jego drugi syn Olysseus, zazdrosny o pierwszego, postanawia ukraść berło niezbędne d...